Szliście początkowo powoli, zagłębiając się w mrok pomiędzy grobami. Stąpaliście powoli po grząskiej ziemi. Gdzie nie gdzie obok grobów rosły jakieś krzaki, których gałęzie. Szuranie było słychać coraz wyraźniej, i coraz mocniej aż w końcu zobaczyliście jak coś pełza po ziemi. Nieumarłe.
Kusznicy zaczęli strzelać do czołgających się zwłok, tym razem popisując się celnością. Dwa bełty na truposza i po sprawie, lecz Szuranie narastało. Płacz dziecka ustał a zastąpiło je cichy lament, i dzwoneczki. Malutkie dzwoneczki które uderzają o siebie. Wiatr się zmógł.
Trupów przybywało, a zimno, deszcz, ciemność, błoto nie sprawiało dla nich żadnej różnic. Strzelaliście do wszystkiego co powinno być martwe a żyło. Biegliście, skacząc nad poruszającą się ziemią, czy też przebiegając po grobach. Pot lał się z was. Cmentarz jednak nie był taki mały na jaki wyglądał. Choć wielu ustrzeliliście to jednak bełty powoli się kończyły. Kusznikom zostały po dwa bełty a Tobie trzy. Przeszliście więc na broń ręczną. Zasypywaliście je lawiną cięć, pchnięć by utorować sobie drogę. Pośpiech sprawił że wasze ataki nie były śmiertelne a nieumarłe istoty nie czują bólu więc szły nie ustanie za wami. Zlani potem w końcu dotarliście do znajomej Ci krypty. Pamiętasz ten grobowiec i "wampierza", którego tutaj spotkaliście. Zatrzymałeś się jak wryty gdy znów dobiegł was dźwięk dzwoneczków i cichego nucenia. Wsłuchałeś się:
Pierw było pięć, a potem doszło sześć
Nie liczby jednak stanowią tej zagadki część
Zagłębiaj się nie w słowa lecz ich znaczenie
Kiedyś oblubienica Boga, teraz skazana na potępienie
Wskazówki.. wskazówek tak bardzo pragniesz
Lecz gdy się pomylisz to z nieba nogami do tyłu spadniesz
To co jawne bywa niewidoczne
Kuj żelazo póki jest gorące
Wciąż młody Khazad nie ma pewności
Lecz chce on zagrać z wiedźmą o życie w kości
Czas też ucieka, po cichu tyka nie szukaj wsparcia u powiernika
Nie mam już sił, zasypiam już
Historię i prawdę przysypał kurz
A potem nastała cisza, którą przerwał gdzieś krzyk człowieka a po nim ujadanie wilka.