Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-02-2013, 10:08   #101
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Szliście początkowo powoli, zagłębiając się w mrok pomiędzy grobami. Stąpaliście powoli po grząskiej ziemi. Gdzie nie gdzie obok grobów rosły jakieś krzaki, których gałęzie. Szuranie było słychać coraz wyraźniej, i coraz mocniej aż w końcu zobaczyliście jak coś pełza po ziemi. Nieumarłe.



Kusznicy zaczęli strzelać do czołgających się zwłok, tym razem popisując się celnością. Dwa bełty na truposza i po sprawie, lecz Szuranie narastało. Płacz dziecka ustał a zastąpiło je cichy lament, i dzwoneczki. Malutkie dzwoneczki które uderzają o siebie. Wiatr się zmógł.
Trupów przybywało, a zimno, deszcz, ciemność, błoto nie sprawiało dla nich żadnej różnic. Strzelaliście do wszystkiego co powinno być martwe a żyło. Biegliście, skacząc nad poruszającą się ziemią, czy też przebiegając po grobach. Pot lał się z was. Cmentarz jednak nie był taki mały na jaki wyglądał. Choć wielu ustrzeliliście to jednak bełty powoli się kończyły. Kusznikom zostały po dwa bełty a Tobie trzy. Przeszliście więc na broń ręczną. Zasypywaliście je lawiną cięć, pchnięć by utorować sobie drogę. Pośpiech sprawił że wasze ataki nie były śmiertelne a nieumarłe istoty nie czują bólu więc szły nie ustanie za wami. Zlani potem w końcu dotarliście do znajomej Ci krypty. Pamiętasz ten grobowiec i "wampierza", którego tutaj spotkaliście. Zatrzymałeś się jak wryty gdy znów dobiegł was dźwięk dzwoneczków i cichego nucenia. Wsłuchałeś się:

Pierw było pięć, a potem doszło sześć
Nie liczby jednak stanowią tej zagadki część
Zagłębiaj się nie w słowa lecz ich znaczenie
Kiedyś oblubienica Boga, teraz skazana na potępienie
Wskazówki.. wskazówek tak bardzo pragniesz
Lecz gdy się pomylisz to z nieba nogami do tyłu spadniesz
To co jawne bywa niewidoczne
Kuj żelazo póki jest gorące
Wciąż młody Khazad nie ma pewności
Lecz chce on zagrać z wiedźmą o życie w kości
Czas też ucieka, po cichu tyka nie szukaj wsparcia u powiernika
Nie mam już sił, zasypiam już
Historię i prawdę przysypał kurz


A potem nastała cisza, którą przerwał gdzieś krzyk człowieka a po nim ujadanie wilka.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 20-02-2013, 22:20   #102
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Khazad był już łagodnie mówiąc… wkurwiony. Sapał i stękał, a przekrwionymi oczami spozierał dookoła. Przynajmniej pieprzonych zombiaków, ani też śpiewających niewidoczniaków już nie było. Khazad, jak to khazad, w tym momencie miał już kiełbie we łbie. Nie był on wielkim myślicielem, który mógłby to wszystko sobie ułożyć w jedną całość. A co gorsza. To co już sobie ułożył sypało mu się, a właściwie na wstrętnego, kurewsko zielonego, orka sypać się nie chciało. Pieprzony sierściuch żył i wciąż biegał szybciej niż khazad. Krasnolud tracił wiarę w to, że go ubiją. A jak jednak nie zdoła, to co? Ufarbować łeb? Nie! Weż się w garść! Żyjesz wciąż, to i przeżyć tamtego możesz! I przeżyjesz. Przeżyjesz, albo polegniesz! Na pewno nie odpuścisz khazadzie! Nie odpuścisz Nuganie! Powtarzał sobie.

Zerknął na grobowiec, korciło go by tam wejść, jednak gdy usłyszał męski krzyk zmienił plany
- Kurrrrwa! Brać się w garść i zapierkurananiczać! Taaaam!!! - wskazał miejsce z którego dochodził dźwięk ujadania.
 
AJT jest offline  
Stary 26-02-2013, 09:38   #103
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ruszyliście pędem. Biegliście pomiędzy nagrobkami i grobowcami aż zobaczyliście jak Wilkołak zajada się ręką jakiegoś nieszczęśnika, który jeszcze żył. Po prostu Futrzak zjadał go żywcem.
Nie opodal leżał nie przytomny Thorne. Nogi miał przygniecione, przez zwalony nagrobek, i zapewne nie długo stanie się kolejną przekąską. Kusznicy nie wytrzymali tego i wypuścili salwę. Ty również. Tylko ty trafiłeś. Bełt przebił łopatkę bestii, która wypuściła smakołyk z ust i zawyła. Spojrzała się na was i ruszyła do ataku. Kusznicy próbowali wyciągnąć miecze drżącymi rękami lecz nie byli wstanie opanować ich. Bestia to wykorzystała i runęła na kuszników. Pierwsi dwa nim powiedzieli "siała baba mak" leżeli trupem, trzeci krwawiąc jak zarzynana świnia ostał się jeszcze jeno na nogach.

Nugan wystrzeliłeś dwa bełty lecz żaden już nie trafił. Wilk łypnął na Ciebie złowrogo, potem na "świeżą kolację" a potem na nieprzytomnego Thorne'a.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 27-02-2013, 18:59   #104
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Nugan rzucił się z całą zawziętością na sierściucha. Wiedział, że to będzie koniec. Jego, bądź futrzaka. Z okrzykiem na ustach natarł, jednak topór zasmakował jedynie sierści pchlarza, jego krwi jednak ostatecznie nie zaznał. W odwecie trzy szybkie ciosy, wykonane ogromnymi łapskami spadły na khazada. Unik, uskok i przyjęcie na topór. Przeżył… zsapał się krasnolud wielce, ale wciąż żył. Przy natłoku uderzeń Nugan nie był w stanie zadać celnego ciosu, a opierać się przeciwnikowi długo nie był w stanie. Ten znacznie przewyższał go umiejętnościami, a już na pewno rozmiarem i siłą. Siłą, którą Nugan ponownie odczuł na sobie. Krew chlasnęła wokoło. A po niedługiej chwili kolejny cios wilkołaka padł w niewielkie, w porównaniu do stworzenia, ciało . I wtedy nastała ciemność... Nugan odpłynął w nicość. Krótki, nagły ból, a później spokój i cisza…
 
AJT jest offline  
Stary 25-03-2013, 18:19   #105
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Przebudziłeś się. Głowa bolała Cię, tak samo jak i całe ciało. Czułeś każdy mięsień, każdą cząstkę twojego ciała przeszywał ból. Światło oślepiało Cię więc szybko zamknąłeś oczy. Minęła chwila nim mogłeś normalnie spoglądać. Byłeś w jakiejś chacie a nie na cmentarzu. Przeżyłeś. Bogowie zlitowali się nad Tobą. Próbowałeś się podnieść lecz przyszło Ci to z trudem. Zauważyłeś że Twoja zbroja, koszula została ściągnięta a ty masz brzuch i korpus w bandażach. Dookoła palą się świece i pachnie kadzidłami.

Dostrzegasz jakąś postać, Twojego wzrostu, jak krząta się za “kotarą” w drugim pomieszczeniu. Czujesz przyjemne zapachy, które lekko drażnią Twoje nozdrza. Coś jak gotowane mięso w sosie pieczarkowym.

Nugan z trudem otworzył ciężkie powieki. Przeżył, wszystko wskazywało na to, że jakimś cudem przeżył... Z trudem, bo z trudem, ale ruszył głową próbując rozejrzeć się wokoło.

- G...G...Gdzie jyestem - wydukał w stronę, gdzie krzątała się postać.

Zza kotary wyszła Asta, która podała Ci zupę z mięsem.

- Jedz...Dużo krwi straciłeś... - uśmiechnęła się - Wielu tej nocy poległo... - twarz jej posmutniała - Choć dobrze że ty żyjesz... - uśmiech zagościł na jej twarzy

- D...Detflef, U...Urynał?- spojrzał pytająco na khazadkę.

Asta pokręciła głową:

- Nie przeżyli, niestety. Co teraz zamierzasz zrobić? - mówiąc to usiadła na skraju łóżka. Poczułeś jak jej dłoń, dotyka Twoją.

-A cóż ja teraz mogę zrobić? - odwrócił wzrok od Asty. - Zawiodłem...- stęknął z bólem Nugan.

Asta cofnęła rękę:

- Chyba siebie... bo nie mnie... ale wy jak zwykle nic więcej nie widzicie - prychnęła obrażona i wyszła za kotarę coś tam robić.

Nastała cisza. Niezręczna cisza. I ciszę tą przerywały jak na razie jedynie stęknięcia khazada, wywoływane próbami nieznacznego obrócenia się. Zwierz obił go solidnie, khazad miał szczęście, że w porównaniu do innych nieszczęśników przetrwał tamten wieczór. Ale czy to w oczach Nugana rzeczywiście było szczęście, a nie wprost przeciwnie... A może... a może bogowie mieli co do niego plan. Może Grimnir chciał, by dzięki tym wydarzeniom stał się silniejszy... Teraz jednak taki się nie czuł.

Usłyszałeś tylko ciche wzdechnięcie Asty, która rzekła:

- To co, teraz zetniesz się, postawisz irokeza i zostaniesz Zabójcą..zostawisz wszystko i wszystkich? Nawet mnie ? - zapytała.

- Poległem w boju, nie uciekłem w strachu. To mutant, bestia ohydna, która po ziemi nie powinna kroczyć... Nie przeciwnik uczciwy, który honoru mógłby mnie pozbawić. Poległem, to fakt. Zawiodłem, też. Ale co w mej mocy było robiłem. - Wejrzał na Astę.

- Nie oceniam Cię.. Tylko - zwątpiła - Już nic. Dobrze że przeżyłeś. A teraz wybacz skoro to wszystko co masz mi do powiedzenia to.. muszę się zająć czymś.

Po tych słowach ruszyła do drzwi.

- Wszystko - sapnął Nugan odwracając wzrok.

Zostałeś sam. Asta wyszła z domku. Ty odpoczywałeś jeszcze lecz nim południe wybiło mogłeś już wstać i ruszyć. Jak się okazało Asta “przywlekła” Cię do swego domku nieopodal Leichberg. Pół godziny pieszo.

***

Wyruszył więc. Na początku dotarł do chaty kobitki, której trup na jego oczach zmienił się w rój much. Wzdrygnęło Nuganem na myśl, że miał tam wejść, więc tam nie wszedł. Podpytał tylko miejscowego o to, czy stara Marta miała gości, jednak nie, ponoć nie. Ludzie ją omijali z daleka, bo była przeklęta i świrnięta. Cóż... to co ostatnio z niej wyleciało, tylko to potwierdziło.

***

Następnie rozytał co nieco o hrabiego Cedrika von Ellmau, a właściciwie o to jak umarła jego żona. Okazało się, że w połogu. Próbował dowiedzieć się czegoś więcej o hrabim Cedriku Von Schauerze, swej wiedzy jednak nie powiększył. Rozpytując o żonę Inkwizytora, też tylko potwierdził, co już wiedział. Ogólnie to Nugan, choć, obolały, to latał po całym mieście i tak na prawdę gówno więcej wiedział.

***

W końcu doszedł do wniosku, że w tym zadupiu nic się nie dowie. Udał się więc jeszcze do chatki Tekli. Ta kobita powinna mieć wiedzę o tym, co się dzieje. Bo jak nie ona, to kto?

Słońce powoli zachodziło już, gdy dotarłeś do domku Tekli. Nie wiele się zmieniła od waszego ostatniego spotkania.



Akurat robiła coś przy grządkach, i coś nuciła. Jej głos jakby zdawał się iść z wiatrem, a może to wiatr szumiał lub w głowie Ci sie już miesza.

Pięć kiedyś było, lecz teraz są już dwie
Kostucha w nocy po ostatnią mknie
Nim ksieżyc wzjedzie, rzeka spłynie krwią
Tylko piąta okaże się tą złą

Czas się wypełnił to już pewne jest
Dla dwóch z trzech życia dobiegł kres
Krąg się zatacza, krąg się zamyka
A prosty trop mężowi szybko znika

Co niegdyś święte stanie się przeklęte
Co mile widziane stanie się niechciane
Księżyc krwią zabarwi dzisiaj się
Gdy będzie za późno lepiej ratuj się


Tekla jakby nie zauważała Cię pielęgnując swoje chwasty lecz gdy podszedłeś bliżej odwróciła się i uśmiechnęła rzecząc:

- Witaj Nuganie..co Cię do mnie sprowadza - padło pytanie. Widzisz że jest jakby “słabsza” od ostatniego spotkania waszego, jakby zmalała w oczach. A może...Sam już nie wiesz co myśleć.

- Witajcie - rzekł Nugan chwytając topór. - Przychodzę tu, by cię ubić, boś wiedźma zła klątwy rzucająca! - Słowa Khazada, choć zaskakujące i wyglądające na żart, takim się nie wydawały. Mina krasnoluda była jak najbardziej poważna. - Tyś piąta z pięciu! Tyś ta zła!

Tekla spuściła głowę. Milcząc. Nie cofnęła się przed Tobą. Stała w milczeniu.

- W takim razie po co mi to mówisz skoro twierdzisz że jestem nią - zapytała w końcu ironicznie.

- No przecie żartowałem! Hahaha - buchnął śmiecham Nugan. Poczucie humoru khazada było dość specyficzne.

(milczy. właściwie nie wiem do czego zmierzasz więc..)

- Przestańże się dąsać- dodał khazad, gdy kobieta się nie odezwała ani słowem. - Mówiłżem, że to żart. Przyszedłżem, bo właśnie upytać chcę, co ty wiesz o tej piątej. Nie uważam, żeś nią, ale wiem już, że cosik wiesz - zerknął na kobietę. - Ja ino sierścia włochatego udupcyć chcę - wyjaśnił krótko.

Tekla stała dalej bez ruchu jeszcze chwilę a potem wskazała Ci ręką byś za nią podążył do chatki. W środku panował prawie mrok. Gdy to uczyniłeś zobaczyłeś jak Tekla siada na fotelu i przykrywa kocem. Świecie które płonęły się w środku oświetlały ją, i dostrzegłeś że twarz jej jakby postarzała się. Skóra pozszarzała a ona rzekła:

- Nikt nie wie kim piąta jest..Khazadzie - głos Tekli stał się stary, a oczy jej jakby traciły blask

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Drzewa spokojnie szumiały. A wiatr powiewał zimnym chłodem i choć wpadał do środka chatki nie był wstanie ugasić świec.

Khazad usiadł na przeciwko i rzekł...

- Opowiedz mi zatem co wiesz... Co się tu dzieje?

- A cóż może się dziać... Umieram..Świat zmieni się... Ulice spłyną krwią niewinnych...Czas nadchodzi...Czas się kończy... - zaczęła mamrotać trzęsąc się - odpowiedzi...musisz szukać odpowiedzi w słowach...w głosach...niewinnych...pomordowanych...sprawiedli wości pragną... - na chwilę zamilkła patrząc na Ciebie pusto...

- Nie rozumiem ni twych snów, ni tych śpiewajek. Jam Nugan khazad, gadaj proszę jak do khazada przystało -odparł.

Milczała nucąc. Nie rozumiałeś słów bo ich praktycznie nie wypowiadała tylko melodię.


Creepy Music Box - YouTube

Nugan podbiegł do kobiety i potrząsnął ją i krzyknął

- Jesteś tą ostatnię, po którą idzie?! Inkwizytorówna jest?! Kto nią jest?! Gadaj, a uratuje ją!

Milczenie Ci pierw odpowiedziało.

- Tyle czasu, tyle zapomnienia. Nie wszystko powiedzieć można, wiatr przesłonił przeszłość, lecz słowa zostały już wszelkie wypowiedziane nic więcej dodać nie można. Sen..nadchodzi wieczny i cztery usną by piąta żyć mogła. Nic jej nie powstrzyma, do celu dochodzi..zagładę przynosi...i nawet czujne oko sprawiedliwego nie dostrzega podstępu.

- A czemu ty gadasz do mnie, tak bym nic nie rozumiał co? - spojrzał na kobietę Nugan. - Za pierona nie rozumiem i nie układa mi się to we łbie.

Milczenie. Zamilkła.

W końcu i Nugan, obserwując kobietę, zamilkł.

Patrzyłeś jak Tekla buja się na fotelu a gdy słońce znikło jej ciało rozsypało się w proch. Dokładnie tak samo jak ciało Marty. Poczułeś zimny wiatr który wypełnił chatkę a prochy rozwiało na cztery strony. Zobaczyłeś jak Mannslieb pojawia się na niebie.

***

Nugan pędem ruszył do Leichbergu. Czuł, że kolejna będzie żona Inkwizytora. Albo też ona będzie wszystkimu winna. Bardziej obstawał przy pierwszej opcji, ale przy drugiej i tak musiał ją znaleźć. Choć w sumie, nawet jak ujrzy kolejną śmierć, to nic się nie zmieni. Tyle trupów, a żadnego świadka, ani zabójcy... Tylko wilkołak, ale nie on jest na początku tego sznurka. Więc kto? Czy prosty khazad się tego dowie? A jeśli tak, to czy przeżyje mając taką wiedzę... Pewnie nie...
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 25-03-2013 o 18:21.
AJT jest offline  
Stary 27-03-2013, 13:12   #106
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Nugan biegł w kierunku Leichberg. Biegł, co sił w nogach, czuł uciekający czas... Jego serce waliło, a nogi pokonywały kolejne metry. Słońce już zaszło, a księżyc powoli budził się do życia. Pot spływał krasnoludowi po twarzy i plecach, a nogi stawały się coraz cięższe. Wczorajsza noc jednak dawała o sobie znać. Przedzierałeś się przez las, nie zatrzymując się ani na chwilę, przebijając się przed krzaki, nie bacząc na lekkie zadrapania, aż w końcu dotarłeś do ścieżki prowadzącej do Leichberg. Z daleka dostrzegłeś potężne mury miasta i ruszyłeś dalej biegiem przed siebie. Mimo, iż biegłeś ile miałeś sił, to jednak Mannslieb wznosił się coraz wyżej i wyżej, a jego poświata stała się coraz bardziej czerwona, wręcz krwista. Nie zważałeś jednak na to i w końcu przekroczyłeś bramy Leichberg. Strażnicy zdawali się nie zwracać na Ciebie uwagi, ludzie powoli zbierali się do domów. Noc nigdy w Sylvanii nie uchodzi za bezpieczną porę. Pędem udałeś się do domu Kaupfenbergów. Furtka była otwarta, więc ruszyłeś ku drzwiom domostwa. Otworzył Ci je lokaj. Mężczyzna, zdawało Ci się, iż widziałeś go wcześniej, miał około czterdziestu lat. Ubrany był w elegancki frak i białe rękawiczki. Spojrzał na Ciebie i rzekł poważnie:

- Pani czekała na Ciebie.. Proszę pozwolić za mną - czekał na Twoją reakcję.

- Jak czekała?! - Zdziwił się krasnolud. - Aaa, prowadź pędem - dodał od razu.

Podążyłeś więc za lokajem, który poprowadził Cię głównym korytarzem, aż do drzwi prowadzących na dół. Zapalił pochodnię i zaczął schodzić. Ty szedłeś za nim. W domu panowała cisza. Nie widziałeś także innych służących. Zeszliście najprawdopodobniej do podziemi. Kamienne, zimne, pokryte pajęczyną mury przyprawiały Cię o ciarki. Chciałeś coś powiedzieć, zapytać, lecz za każdym razem słowa grzęzły Ci w gardle. Szliście więc wąskim, mrocznym korytarzem oświetlanym przez blask pochodni, aż w końcu wkroczyliście do wielkiej komnaty rozświetlonej przez pochodnie. Komnata musiała znajdować się głęboko pod ziemią, podtrzymywana była przez potężne filary, a na środku niej widniał tron. Ktoś na nim siedział, lecz z racji tego, że odwrócony był do ciebie plecami, nie mogłeś dostrzec kto.

Nugan zaczął przeczuwać, że znalazł to, czego szukał. Ale czy był z tego zadowolony, to już inna bajka… Czuł się bardzo niepewnie, lecz postanowił nie dawać tego po sobie poznać.

- Jestem! Jam cię szukał teraz! Ty czekałaś mnie! - krzyknął, nie ruszając się z miejsca.

Tron powoli obrócił się i dostrzegłeś siedzącą na nim Rebeccę. Biała suknia idealnie na niej leżała, a ona sama emanowała potęgą i siłą. Pstryknęła palcami i wokół niej rozpaliły się pochodnie, a ty dostrzegłeś, że za nią, przykuty łańcuchami do ziemi klęczy Sigmarita. Inkwizytor był mocno skrępowany, jego twarz wykrzywiała się w bólu i furii. Jego oczy były czerwone niczym krew, a ciałem wstrząsały lekkie spazmy, które napinały mięśnie jego ciała do granic możliwości.

Rebecca wstała z tronu. Zauważyłeś, że cienie wokół niej zdają się tańczyć radośnie.

- Tak więc..? - zapytała zirytowana

- Przyszedłem cię ostrzec. Niepotrzebne to jednak, widzę – krzyknął khazad. - Cóż wyprawiasz wiedźmo?! - burknął wściekle.

- Kończę to, co zaczęłam osiem lat temu. Sięgam po to, co mi pisane. A ty... - zamilkła, jakby nie zdecydowała co z Tobą zrobić - Czas nadszedł...

Poczułeś, jak w całej komnacie robi się przeraźliwie zimno i choć Rebecca zaczęła coś mamrotać pod nosem, to Twoją uwagę zwrócił Sigmarita. Jego ciało wygięło się w łuk, komnatę wypełnił przeraźliwy krzyk. Kości przybierały nowe kształty, mięśnie pękały i łączyły się na powrót w nienaturalnych kształtach, a szmaty, w które ex-Inkwizytor był ubrany, zaczęły się rozrywać. Na skórze pojawiały się cebulki nowych włosów i natychmiast kiełkowały gęstą szczeciną, która przez ciało przebijała się na zewnątrz. Istota, bo ciężko było nazwać to człowiekiem, miała coraz większe stopy - buty zdawały się przypominać papier, pojawiły się czarne ostre szpony. Sznurowadła pękły, jak źdźbła trawy, zniszczona skóra obuwia rozpadła się na kawałki, a jego stopy nieprzerwanie się zmieniały - pięty unosiły coraz wyżej, a zakrzywione szpony wbijały w kamienną posadzkę komnaty. Część zębów przesunęła się do przodu, robiąc miejsce dla masywnych łamaczy, których wcześniej nie miał, a siekacze i kły gwałtownie rosły i stawały się ostrzejsze, mocniejsze i bardziej wysunięte. Sigmarita chciał coś powiedzieć, lecz z jego gardła wydobywał się jedynie zwierzęcy ryk. Nie było w nim nic ludzkiego.

Bestia niechybnie rzuciła by się na Ciebie, gdyby nie krępujące ją łańcuchy. Wierzgała się i szczerzyła zębiska w Twoim kierunku, w ogóle nie zwracają uwagi na Rebeccę.

Wyjąłeś kuszę i strzeliłeś, lecz spudłowałeś. Chciałeś dobyć topora, by ruszyć na wiedźmę, lecz poczułeś uderzenie w tył głowy. Zachwiałeś się na nogach i odwróciłeś głowę, by zobaczyć jak coś trafia Cię ponownie między oczy. Ciemność nastała, a ty upadłeś na zimną posadzkę. Chciałeś wstać, lecz w głowie Ci szumiało, a przed oczami wirował cały świat . W końcu osunąłeś się w mrok.

Obudziłeś się, lecz byłeś skrępowany. Noc jeszcze trwała, bowiem księżyc roztaczał swoją krwawą poświatę. Do twoich uszu dobiegły krzyki mężczyzn, kobiet i dzieci. Zacząłeś się rozglądać. Byłeś na murach miasta, obalony na kolana, związany łańcuchem. Koło ciebie stało dwóch mężczyzn w czarnych szatach z mieczami przy bokach. Nieco dalej stała Rebecca, która spoglądała z satysfakcją jak miasto ogarnia chaos i pożoga. Na jej znak brutalnie podniesiono Cię z ziemi, a Ty mogłeś dostrzec jak przez główną bramę miasta wjeżdżają jeźdźcy. Było ich wielu. Każdy dumny, zakuty w zbroje płytową,a za nimi podążali nieumarli. Niegdyś żywi, a teraz chodzące trupy zależne od woli swojego Pana. Wampira. Tak upadał ostatni ludzki bastion wolny od Von Carsteinów.

Zimny i porywisty wiatr zawiał a Ty aż skuliłeś się z zimna. Wraz z wiatrem usłyszałeś szept, który doleciał do Twoich uszu:

Pięć zawsze było, teraz jedna jest
Przegraliście wasz jedyny test
Wpierw troje było, lecz jeden ino ostał się
Czas zakończyć więc tą grę
Mistrz się z was śmieje, śmierć za wami kroczy
Teraz już wiecie: wilkołakowi się jednak nie podskoczy


 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172