Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2013, 19:52   #35
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Trupy padały, jednak na ich miejsce nadciągały nowe. Wyglądało tak, jakby ich liczba była nieograniczona. Materiały na amunicję Kyllan znalazł dość łatwo, jednak karczmarz nie był z tego powodu zbyt zadowolony. Nie podobało mu się to, że jego karczma miała zostać przerobiona na amunicję do walki z kościotrupami. Dni mijały bez żadnych zmian. Kilka ataków na wzmocnione już drzwi frontowe, jednak szturmy prowadzone były bez ładu i zaangażowania. Zupełnie tak, jakby agresorzy stracili animusz i nie czuli nad głową bata swojego pana.

Podkop, którym mieli uciec otoczeni w karczmie ludzie zawalił się. Ziemia zakopała żywcem czterech mężczyzn, a dwie kobiety i dziecko zostało dość poważnie ranne. Na szczęście umocnienia na wcześniejszych odcinkach nie ucierpiały i jeśli tylko ktoś zdecydowałby się na dalszą pracę, podkop mógł być kontynuowany.

Sny nawiedzały Kyllana każdorazowo, kiedy ten zamykał oczy. A spał coraz krócej i rzadziej, nie chcą widzieć ponownie oskarżycielskiego wzroku kobiety, której syn zmarł gnając po pomoc czy innych, którzy zginęli walcząc z trupami. Co dziwne, po zawale w podkopie w jego snach zaczęły pojawiać się widma tych, którzy zginęli w nim. Ich ręce wystawały z ziemi, na której znajdował się kapłan i łapały go za nogi. Po chwili z ziemi wydobywały się ich zabłocone twarze. Z ust i oczy wysypywała się ziemia i kamienie. Wszyscy jednak patrzyli w Kyllana. Bez wyjątku.

Przypuszczenia kleryka nie pokryły się z tym, co miało miejsce. Nie doszło do żadnego poważnego ataku. Problem pojawił się za to wewnątrz. A dokładniej, kilka problemów.
Pierwszym był fakt pojawienia się w spiżarni ogromnych szczurów które w żadnym wypadku nie mogły uchodzić za żywe. Kiedy pogryzły jednego z obrońców, wystąpiła u niego wysoka gorączka zakończona zgonem. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że po pierwsze magia kapłana nie dawała żadnych rezultatów, a po drugie ów mężczyzna wstał po śmierci i chciał zaatakować najbliższą osobę. Zamiary te pokrzyżował krasnolud, który szybko wybił głowę z karku owego mężczyzny. Nikt jednak nie miał pomysłu na to, jak dostać się do spiżarni po jedzenie, którego zaczynało obrońcom brakować.

Drugim problemem był brak wody. Zaczęła ona straszliwie śmierdzieć, a na jej powierzchni pojawił się zielony osad, który nijak nie pozwalał na jej spożycie.
-Coś mi się zdaje kapłanie, że te trupy na zewnątrz to nasz najmniejszy problem teraz.- skomentował cały rozwój sytuacji krasnolud, patrząc wymownie na kleryka.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline