Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2013, 12:24   #31
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Sytuacja wydawała się być opanowana. Szkielety, które przedarły się przez linie obronne zostały unieszkodliwione. Ranni zostali przeniesieni w jedno miejsce, gdzie miała im zostać udzielona pomoc. Krasnolud i kapłan nie odnieśli żadnych obrażeń, a siły obrońców nie były w złym stanie. Można było odetchnąć, choć na chwilę.

Domy płonęły coraz intensywniej. Dwa z nich zawaliły się już, grzebiąc pod rozpalonymi belkami trzy kobiety i kilkoro dzieci. Kapłan nie mógł nic z tym zrobić, pomodlił się jedynie za ich dusze, czego nie pochwalił krasnolud. Wojownik uważał, że powinni jak najszybciej ruszyć w stronę barykad aby sprawdzić stan obrony. I miał rację. Kleryk zdążył ruszyć za brodatym kompanem w stronę najbliższej barykady, gdy z uliczki wybiegło trzech rannych chłopów.
-Ghule i kościeje panie! Nie damy im rady!- krótki, rzeczowy raport został zdany Kyllanowi w momencie, gdy na plac główny miasteczka wdarły się ghule i kościeje.
-Kapłanie, musimy stąd spierdalać. Nie damy im rady.- warknął krasnolud. A skoro mówił to przedstawiciel brodatej rasy najtwardszych wojowników, znaczyło to, że nie jest dobrze. Plan mógłby być wcielony w życie, gdyby nie fakt że resztki obrońców nadbiegały ze wszystkich stron. A za nimi pojawiały się kolejne oddziały wroga. Jedynym miejscem, gdzie obrońcy mogli szukać schronienia zarówno przed przeciwnikiem jak i przed ogniem, była karczma. O ile jej dach i ściany były drewniane, o tyle piwnica była kamienna. Chłopi nie czekali na to, co powie kleryk. Runęli czym prędzej do karczmy.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 07-02-2013, 23:10   #32
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Karczmarz, wraz z jednym z chłopów, rozbił na placyku przed karczmą beczkę przedniego spirytusu. Zorgen zaklął, widząc takie marnotrawstwo, ale nie miał czasu na przeciwdziałanie. Zaklął ponownie, gdy poczuł, jak jego buty moczą się w mocnym trunku, ale zatrzymał się dopiero przy drzwiach.
Kyllan poczekał, aż ostatni dwaj chłopi, wlokący swego rannego kompana, przekroczą próg, a potem wciągnął do środka Zorgena i zaryglował drzwi.
- I co teraz? - spytał Zorgen.
- A umiesz latać? - odpowiedział pytaniem na pytanie Kyllan.
O drzwi załomotały topory szkieletów, lecz te, wzmocnione żelazem, nawet nie drgnęły.
- Głodem nas nie wezmą, przynajmniej na razie - stwierdził krasnolud, najwyraźniej dobrze zaznajomiony z zapasami karczmy. - Drzwi i okna też nieprędko ulegną, bo karczmę budowano w czasach, gdy plugastwa całe chmary . Gorzej z ogniem.
- Palą się! - Jakby w odpowiedzi na jego słowa ktoś z pierwszego piętra wrzasnął z radości.
Jakiś bardziej przytomny obrońca rzucił palącą się lampę wprost w kałużę spirytusu. Parę szkieletów zapłonęło żywym ogniem.
- Chodź! - Zorgen trącił Kyllana łokciem. - Postrzelamy do nich z góry, dopóki dach nie zacznie się palić. A potem... schowamy się do piwnicy i zaczniemy pić do upojenia.
- A potem zaczniemy kopać tunel - powiedział Kyllan. - I uciekniemy.
- Jasne! - Zorgen roześmiał się, całkiem szczerze. - Mamy deski, narzędzia, robotników.
- Wy tu popilnujcie - Kyllan zwrócił się do paru chłopów, którzy stali w sali głównej karczmy. - Wy - zwrócił się do dwóch następnych - znieście na dół wszystko, co da się zjeść i wypić. A my - przywołał do siebie czterech chłopów, uzbrojonych w łuki i proce - idziemy na górę, trochę postrzelać.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-02-2013, 21:56   #33
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Oblężenie karczmy zaczęło się na dobre. Strzelcy, co jakiś czas "zabijający" któregoś z truposzy, zaczęli narzekać na brak amunicji. Czego jak czego, ale kamieni w karczmie nie było. Strzały można było od biedy zrobić z porozbijanych stołów czy mebli, gorzej jednak było z grotami do tych. Kowal w prawdzie przeżył atak i udało mu się dostać do karczmy, jednak nie miał ani narzędzi ani pieca do wyrobu jakiegokolwiek oręża.

Zgliszcza domostw dopalały się, na ziemi widać było tylko żar. Ubita ziemia zmieniła się w bagno za sprawą krwi, która wsiąkała w podłoże. Ciała walały się wszędzie w około karczmy, zupełnie tak, jakby ktoś je tam specjalnie układał. Co więcej, Kyllan miał niejasne wrażenie, że ciał jest o wiele więcej niż w wiosce było mieszkańców.

Morale obrońców spadało z każdą godziną. Smród z ciał był coraz gorszy, a ratunku znikąd nie można było się spodziewać. Trupy stały niewzruszone na swoich stanowiskach, wpatrując się uparcie w ściany karczmy. Zupełnie tak, jakby dzięki temu mogły pokonać kamień i wedrzeć się do środka, szukając krwi i niosąc śmierć. Krasnolud jako jedyny widział pozytywy zaistniałej sytuacji. Skoro byli zamknięci w karczmie i nie mogli nic zrobić, można było przynajmniej pić. Karczmarz nie próbował nawet pobierać opłaty za alkohol. Tak więc brodacz dobrał się do pokaźnych rozmiarów beczki, za kompana mając kufel i swoją broń.

Czas mijał, a oblężenie wciąż trwało. Na korzyść obrońców przemawiał fakt braku ataków ze strony truposzy. Z drugiej jednak strony, brak ich aktywności był czymś spowodowany. A to nie napawało optymizmem. Ludzie potrzebowali jednak snu, nieprzespana noc i ciągłe napięcie dawało się im we znaki. Tak samo Kyllan. Oczy zamykały się mu same, a organizm domagał się odpoczynku. Po rozstawieniu wart i wydaniu konkretnych i bardzo precyzyjnych rozkazów udał się na spoczynek, powtarzając przed tym kilkakrotnie, że ma zostać obudzony gdyby cokolwiek się działo.

Powieki nie domknęły się jeszcze do końca, a umysł Kyllana zabrał go w inną czasoprzestrzeń. Wszędzie było ciemno. Tak ciemno, że widział co najwyżej wyciągniętą przed siebie dłoń. Nie była to jednak czerń. Kapłan miał wrażenie, jakby znajdował się w zadymionym bądź zamglonym pomieszczeniu. Gdziekolwiek by się nie ruszył, nic się nie zmieniało. Dym, mgła czy czymkolwiek było to, co go otaczało, rozchodziło się przed nim, by w tym samym momencie zamknąć mu drogę za jego plecami.

Uszy Kyllana atakowała natrętna cisza. Kompletna. Mężczyzna nie słyszał nawet swojego oddechu. Ani głosu. Wiedział, czuł że mówi czy krzyczy, jednak nie słyszał nawet jednej sylaby z tego, co wydobywało się z jego gardła. Usłyszał jednak kroki. Nie był jednak w stanie zlokalizować ich źródła. Wydawało mu się, że dochodzą zarówno zza jego pleców, jak i z boków. Po chwili doszły kolejne odgłosy. I następne. Miał wrażenie, że tuż za linią tajemniczej mgły znajduje się targ, jednak po za krokami nie słyszał nic.

W końcu z linii mgły wyłoniła się jakaś postać. Niewysoka, szczupła sylwetka podpłynęła do Kyllana, nie dotykając podłoża. Kleryk słyszał jednak kroki tego, kto kierował się w jego stronę. Mężczyzna poznał, kim była owa postać. Był to chłopak, który wyruszył po pomoc do sąsiedniego miasta, kiedy sprawa nie wyglądała jeszcze na tak poważną. Zatrzymał się tuż przed twarzą Kyllana, a jego oczy wwiercały się w oczy kleryka. Głowa niedoszłego gońca odpadła nagle, a krew obryzgała twarz kapłana. Z mgły zaczęły wyłaniać się kolejne sylwetki. Kobiety, dzieci, starcy, mężczyźni w sile wieku. Każdy z nich stawał centymetry przed Kyllanem i ginął w męczarniach. Na ich twarzach widniał grymas bólu i gniewu. Strach wymieszany był z cierpieniem. I choć żadne usta nie poruszyły się choćby o minimetr, głowa Kyllana pulsowała od monotonnego, jednostajnego krzyku wszystkich, którzy umarli: winny.

Kleryk obudził się zlany zimnym potem. Za oknem wstawał świt. Krwawy świt.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 14-02-2013, 10:49   #34
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdy ręce bezczynne, to w głowie lęgną się głupie myśli.
Tak i teraz - zamiast siedzieć, załamywać ręce i płakać z powodu nieszczęśliwego położenia, trzeba było zabrać się do pracy. Licząca ponad pięćdziesiąt osób załoga oblężonej karczmy mogła wiele zdziałać.
Kamienie dla procarzy? Proszę bardzo - wystarczyło wydłubać kilka kamieni tworzących podmurówkę karczmy, a potem pozamieniać je na drobne. Co prawda z narzędziami kowala byłoby to o wiele prostsze, ale i tak dało się to zrobić. Co z tego, że pociski nie były idealne. procarze też nie, i to się w sumie wyrównywało.
Strzały i bełty z nóg stołów i stołków dawało się wytwozyć bez większych problemów. Lotki z kurzych i kaczych piór były może nieco nietypowe, ale na bezrybiu... A końce strzał można było hartować w ogniu.
Oderwany od trunków Zorgen z kwaśną nieco miną zabrał się, wraz z kowalem, do kontruowania machiny, która byłaby zdolna do wysyłania pocisków na większe odległości. Większych pocisków. Jeden strzał - jeden trup mniej. Bez czaszki, z połamanymi gnatami, kościotrupy stawały się niegroźne.
Ruszyła również naprzód sprawa podkopu. Po wyłamaniu pierwszych kamieni budowniczowie wgryźli się na prawie metr w miękką ziemię. A desek na szalunki było w gospodzie dosyć. Szafy, łóżka, blaty stołów. W ostateczności - deski z podłóg.

***

Po niespokojnym śnie, który nie przyniósł zbyt wiele odpoczynku, Kyllan zerwał się na równe nogi. Wyrzutów sumienia nie miał - miał za to złe przeczucia. Nie sądził, by nekromanta zamierzał zbyt długo czekać.
- Pobudka i na stanowiska! - zawołał. - Coś mi mówi, że zaraz się zacznie!
A nawet jeśli nie... Warto było zabrać się do pracy.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-02-2013, 19:52   #35
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Trupy padały, jednak na ich miejsce nadciągały nowe. Wyglądało tak, jakby ich liczba była nieograniczona. Materiały na amunicję Kyllan znalazł dość łatwo, jednak karczmarz nie był z tego powodu zbyt zadowolony. Nie podobało mu się to, że jego karczma miała zostać przerobiona na amunicję do walki z kościotrupami. Dni mijały bez żadnych zmian. Kilka ataków na wzmocnione już drzwi frontowe, jednak szturmy prowadzone były bez ładu i zaangażowania. Zupełnie tak, jakby agresorzy stracili animusz i nie czuli nad głową bata swojego pana.

Podkop, którym mieli uciec otoczeni w karczmie ludzie zawalił się. Ziemia zakopała żywcem czterech mężczyzn, a dwie kobiety i dziecko zostało dość poważnie ranne. Na szczęście umocnienia na wcześniejszych odcinkach nie ucierpiały i jeśli tylko ktoś zdecydowałby się na dalszą pracę, podkop mógł być kontynuowany.

Sny nawiedzały Kyllana każdorazowo, kiedy ten zamykał oczy. A spał coraz krócej i rzadziej, nie chcą widzieć ponownie oskarżycielskiego wzroku kobiety, której syn zmarł gnając po pomoc czy innych, którzy zginęli walcząc z trupami. Co dziwne, po zawale w podkopie w jego snach zaczęły pojawiać się widma tych, którzy zginęli w nim. Ich ręce wystawały z ziemi, na której znajdował się kapłan i łapały go za nogi. Po chwili z ziemi wydobywały się ich zabłocone twarze. Z ust i oczy wysypywała się ziemia i kamienie. Wszyscy jednak patrzyli w Kyllana. Bez wyjątku.

Przypuszczenia kleryka nie pokryły się z tym, co miało miejsce. Nie doszło do żadnego poważnego ataku. Problem pojawił się za to wewnątrz. A dokładniej, kilka problemów.
Pierwszym był fakt pojawienia się w spiżarni ogromnych szczurów które w żadnym wypadku nie mogły uchodzić za żywe. Kiedy pogryzły jednego z obrońców, wystąpiła u niego wysoka gorączka zakończona zgonem. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że po pierwsze magia kapłana nie dawała żadnych rezultatów, a po drugie ów mężczyzna wstał po śmierci i chciał zaatakować najbliższą osobę. Zamiary te pokrzyżował krasnolud, który szybko wybił głowę z karku owego mężczyzny. Nikt jednak nie miał pomysłu na to, jak dostać się do spiżarni po jedzenie, którego zaczynało obrońcom brakować.

Drugim problemem był brak wody. Zaczęła ona straszliwie śmierdzieć, a na jej powierzchni pojawił się zielony osad, który nijak nie pozwalał na jej spożycie.
-Coś mi się zdaje kapłanie, że te trupy na zewnątrz to nasz najmniejszy problem teraz.- skomentował cały rozwój sytuacji krasnolud, patrząc wymownie na kleryka.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 27-02-2013, 09:30   #36
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zawsze może być gorzej. Co dość szybko wyszło na jaw.
Jakby nie starczyło szkieletów i innych truposzy, otaczających gospodę i nie pozwalających nawet na mały spacerek, to jeszcze i w środku zaczęły się kłopoty.
- Dopóki mamy co pić... - Krasnolud wskazał na półki, pełne butelek, bynajmniej nie pustych. - A ze szczurkami sobie poradzimy. Małe, łatwo rozdeptać...

Na początku przynajmniej nikt nie zamierzał się pchać do spiżarni. Los ugryzionego przez szczura mężczyzny był dość zniechęcający. Ale na wszystko są sposoby.
Przez wycięty w drzwiach niewielki otwór mógł się wydostać tylko jeden szczurek na raz. I trafiał wprost do solidnego worka.
Chrzęst rozdeptywanej czaszki i łamanych żeber stanowił piękną melodię w uszach oblężonych. Niestety - również i ostrzeżenie dla innych, bowiem po czwartym rozdeptanym szczurku kolejny już się nie pojawił. Trzeba było wybrać coś innego.
Przez odrobinę uchylone drzwi do spiżarni wślizgnął się uzbrojony w tęgą pałę krasnolud, w specjalnym szczuroodpornym stroju, sporządzonym w pocie czoła przez kilka niewiast. Wysokie buty składały się z kilku warstw skóry, spodni nie przegryzłby nawet wilk, a na wzmocnionych stalą rękawicach połamałby sobie siekacze każdy gryzoń.

Zbiorowy atak szczurów-szkieletów zakończył się sromotną klęską atakujących. Pozbawione instynktu samozachowawczego szczury atakowały do upadłego, nie zważając na to, że każdy atak przynosi im tylko straty. Ostatnich desperaci, usiłujący wspiąć się na krasnoluda i rzucić mu się do gardła, zostali zniszczeni tak jak ich poprzednicy.
Spiżarnia była wolna.

Z wodą też Kyllan dał sobie radę. Skoro jednym czarem można oczyścić stulitrową prawie beczkę wody...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-02-2013 o 09:37.
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172