Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2013, 20:02   #14
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
- Spokojnie, przyjacielu - rzekł Samuel do Tomasza stoickim głosem. - Przecież cię ostrzegałem, prawda? Nadchodzi wojna, a to dopiero jej początek. Przyrzekam ci że dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Na razie jednak jeśli chcesz ograniczyć rozlew krwi, będziesz musiał mi pomóc. Skontaktowałem się już z Hetmanem. Powiedział że przeprowadzi rekonesans, zaś my musimy czym prędzej dotrzeć na miejsce zdarzenia i przekonać wojsko, że jesteśmy po ich stronie. Jeśli pozwolą swobodnie działać naszej trójce, to obiecuję ci że zrobię wszystko by zminimalizować zniszczenia i straty w ludziach.
Staruch podszedł do samochodu i otworzył drzwi, uprzejmie zapraszając Wilka do środka.
- W trakcie jazdy wyjaśnię ci kim jest Hetman i w jakim celu powrócił do tego świata. Co ty na to? - zaoferował Samuel.
- Studiowaliśmy razem, ale jak robisz mnie w chuja, to będziesz pierwszym nie arabem któremu odstrzelę łeb! - ostrzegł gniewnie, jednak ostatecznie skierował się do samochodu. Wsiadł przez otwarte drzwi i kolejny raz poprawił kabure.
- Jedźmy w końcu i zacznij wyjaśniać co tu się kurwa dzieje.
Czarodziej wsiadł do cadillaca zaraz za Wilkiem i usadowił się wygodnie na tylnym siedzeniu, a po chwili Anita wrzuciła gaz do dechy i samochód z piskiem opon ruszył w kierunku zoo.
- Wiesz że w takiej sprawie bym cię nie okłamywał - stwierdził Samuel. - Cóż, od czego by tu zacząć? To bardzo zawiła sprawa, więc jak powiedziałem, zacznę może od tego kim jest mój latający kolega.
Wcześniej Samuel upewnił się że w samochodzie nie ma żadnych magicznych pluskw. Chciał być szczery z Tomaszem, więc zaczął od tego kim są słudzy i w jakim celu przybyli do tego świata. "Już przekonałeś się na własne oczy iż nie są oni zwykłymi ludźmi" - mówił. - "W dużym uproszczeniu są oni bohaterami z przeszłości... i każdy z nich ma swój własny cel który pragnie zrealizować. Jednak by pozostać w tym świecie, jak każda żywa istota, potrzebują nieprzerwanych dostaw energii. W tym miejscu wkraczają magowie..."
Staruch opowiadał nieprzerwanie niemal przez całą drogę, rozwodząc się na temat roli magów i ich sług. Był to jedynie czubek góry lodowej, aczkolwiek powinien wystarczyć Wilskiemu by przygotować go na to z czym będą mieli do czynienia.
- Więc teraz, czy znając te wszystkie fakty zgodzisz się nam pomóc? - zapytał, podobnie jak wcześniej Hetmanowi, dając swemu przyjacielowi wolny wybór. - A jeśli nie jesteś w stanie uwierzyć w moją historię i potrzebujesz więcej dowodów, to możesz spróbować mnie zastrzelić tu i teraz. Wtedy nie będziesz miał już żadnych wątpliwości, że wszystko co ci powiedziałem jest prawdą.
- Ja pierdole. - skomentował krótko Wilski. Dawka informacji widocznie była zbyt duża, rujnując cały świat jaki znał. Bo cóż on, żołnierz i medyk, miał wiedzieć o magii? Świat, który był tak blisko niego, był mu kompletnie nieznany.
- Muszę się napić... - wyznał po chwili, jednak weteran nie miał przy sobie alkoholu. Cóż, nieszczęścia chodzą parami.
- Jeden, wielki syf. Naprawdę. Ale po tym co widziałem... kurwa, ty musisz mówić prawdę. Dobra. Mogę postarać się ci pomóc. Tylko trzymaj mnie z dala od tej całej... magi. I tych wszystkich sług. Chce być z dala od tego wszystkiego. Rozumiesz?
- Ależ oczywiście - zgodził się Samuel. - Zwykli ludzie i tak nie są w stanie mierzyć się ze sługami. Postaram się jednak zapewnić ci bezpieczeństwo. W obliczu tej wojny z pewnością lepiej jest mieć po swojej stronie maga, niż być niczego nieświadomym obywatelem, nie sądzisz?
Czaordziej uśmiechnął się pocieszająco i kontynuował:
- Jak już mówiłem, zginie jeszcze wielu niewinnych ludzi nim ta wojna dobiegnie końca. Kto wie czy przetrwa ją sama Warszawa? Ty jednak masz okazję przygotować się na najgorsze i wesprzeć nas swoimi znajomościami, jeśli zależy ci na tym mieście i jego ludziach. O nic więcej cię nie proszę.
- Zrobię co w mojej mocy. Zdążyłem wykonać kilka telefonów. Wygląda na to, że nikt nie wie co dokładnie się dzieje. Część moich znajomości nie jest tak dobra jak wcześniej, ale jak dojedziemy na miejsce nikt nie powinien nam przeszkadzać. - zapewnił Wilk.
Gdy tylko Samuel dotarł na miejsce i załatwił wszystkie formalności z oddziałami policji, stwierdził że znajomość z Tomaszem rzeczywiście mu się opłaciła. Mógł okazać się jeszcze dla niego przydatny w tej wojnie. Teraz wszak mógł poruszać się swobodnie dookoła miejsca w którym rozgorzała bitwa i nikt nie wchodził mu w droge. Wilk przedstawił go jako prywatnego detektywa i poręczył za niego, dzięki czemu Samuel mógł poruszać się w tłumie strażaków, policjantów i sanitariuszy bez zwracania na siebie szczególnej uwagi. Nikt nie zdziwiłby się nawet gdyby zauważył że ma ukryty pod płaszczem pistolet... którego jednak nie było sensu uzywać, chyba że nie chciał by przeciwnik poznał jego prawdziwą tożsamość jako czarnoksiężnika.
- להדריך את צעדיי כלפי המיסטיקה - wyszeptał zaklęcie, a w dłoni skrytej pod szatą pojawiła się kartka papieru z wypisanymi na niej hebrajskimi symbolami i natychmiast pociągnęła go w odpowiednim kierunku niczym igła w kompasie, wskazująca linię ziemskiego pola magnetycznego. Natomiast w drugiej dłoni Samuel ściskał kryształową kulę przez którą przekazywał Hetmanowi informacje o miejscu w którym się znajduje i polecił mu mieć oczy szeroko otwarte, by nie przegapił wrogiego sługi czy też maga.
Anita tymczasem poinstruowała Tomasza by zanadto się nie oddalał, gdyż mogą jeszcze potrzebować jego pomocy, a chwilę później podążyła za swym pracodawcą, zadowolona z tego, że wciąż mogła odgrywać swoją rolę uroczej asystentki.
Specyficzny kompas okazał się znikomą pomocą. Bo cóż z tego, że coś pokazywał, skoro była tam pustka? Powoli przenosił się w stronę Wisły, jednak ani Hetman ani Samuel nie widzieli nikogo, kto by tam się poruszał. Poza tym, nic konkretnego się nie działo - jedynie strażacy próbowali opanować pożar a policja zabezpieczała ciała.
- Skoro nie widać nikogo na powierzchni, to może są pod nią? - zapytał sam siebie Samuel, po czym zbliżył się do jednej ze studzienek ściekowych i niepostrzeżenie zrzucił do środka kilka białych nasion wielkości grochu.
 
Tropby jest offline