-
Bugger... moje włosy... - przemówiła Jackie oglądając się w lusterku. Jej głos był kobiecy i głęboki, jednocześnie przyprawiony angielskim akcentem. Siedząc na podłodze odwróciła się w stronę mistrza, przemawiając oschle.
-
Slav? Tch... lepiej niż negro... - Podniosła się powoli otrzepując z pyłu ubranie, po czym ponownie wyciągnęła lusterko, aby spróbować naprawić swoją fryzurę.
Aleks przyglądał się z lekkim zaskoczeniem przywołanej istocie i jej zawołaniu. Spodziewał się nieco innego Sługi. Współpraca z kobietą nie była tym o czym marzył. Wiedział jednak, że i tak będzie łatwiej niż w przypadku gdyby trafił na berserkera.
-
Witaj w Warszawie Jackie. – Aleks ukłonił się lekko -
Jestem Aleksander Wilk i jestem Twoim Mistrzem. Jeśli Ci to nie przeszkadza przejdziemy od razu do konkretów.
Mężczyzna spojrzał na kobietę wyczekując jej odpowiedzi.
Czerwonowłosa rzuciła za siebie lusterko, i gwałtownie zbliżyła się do Aleksa. Bez pardonu złapała go za głowę i zaczęła...obwąchiwać.
-
Jesteś mordercą Aleks? - Zapytała, ogladając jego twarz z każdej strony. Z jej krwisto czerwonych oczu nie dało się wyczytać żadnych intencji.
-
Tak. Jestem mordercą.
Mężczyzna nie widział sensu w ukrywaniu bądź co bądź podstawowej informacji o sobie.
-
Chociaż może nie mordercą. Bardziej zabójcą. Nie morduję niewinnych... Jeśli nie przeszkadzają mi w zlikwidowaniu mojego celu. Masz z tym jakiś szczególny problem?
Powieka dziewczyny zadrżała lekko, po czym ukazała szereg ząbków w upiornym uśmieszku.
-
Not at all...master... - Opuściła dłonie i odwórciła się na pięcie. Krążyła dookoła pokoju, szukając rzeczy której tutaj nigdy nie znajdzie. -
A więc... do konkretów... - Klasnęła w dłonie, aby zaraz krokiem baletnicy ponownie stanąć przed Wilkiem.
-
Im all ears... cupcake... - Po tych słowach uśmiechnęła się niewinnie, choć w jej źrenicach zapłonęły iskry nieceirpliwości.
Nieczęste kontakty z kobietami nauczyły Aleksa, że o pewnych rzeczach lepiej nie mówić na głos. Gdy jego oczy śledziły ruchy Jackie w jego umyśle powstała myśl, że w tym przypadku takich przemilczeń będzie sporo.
-
Tak... konkrety... Twój cel? Czemu bierzesz udział w wojnie? - zapytał przyglądając się kobiecie swoimi oczami o niebieskich białkach.
Dziewczyna uniosła nieco brwi, udając zaskoczenie tym pytaniem.
-
Don’t be silly.... Graal mnie wybrał. - Odrzekła nieco wymijająco, składjąc ręce za plecami.
-
Jak każdego z biorących udział w wojnie. - mężczyzna uśmiechnął się lekko -
Tylko wiesz, Graal nie wybiera byle kogo. Każdy musi mieć jakąś motywację. Silne pragnienie do spełnienia. I musi mieć szczęście. Jak się domyślam Ty masz szczęście, więc chciałbym poznać Twoją motywację.
-
Tsk...Tsk... nie dajesz za wygraną. Dobrze więc... - Jackie wyciągnęła dłonie do góry, rozciągając się nieco.
-
Historia zapamiętała mnie jako ikonę... A nie osobę... Założe się że nie masz pojęcia nawet kim moge być, pumpkin! - Z tymi słowami puknęła palcem w nos Aleksa. -
W dodatku mogę robić to co uwielbiam... Mówiąc o szczęściu... mogłam trafić na jakiegoś trędowatego żydo-negro-dzikusa... a tu takie ciacho! Lucky.... Odwajemniła uśmiech.
-
Z tego co kojarzę mówiłem o konkretach - z twarzy mężczyzny momentalnie zniknęły wszelkie emocje.
- Twoje wypowiedzi są ogólnikowe. I mógłbym się pokusić nawet o stwierdzenie, że wymijające.
Mężczyzna stwierdził, że lepiej dla niego będzie jeśli trochę odsunie się od kobiety. I jeśli będzie to robić za każdym razem gdy ta będzie chciała się do niego zbliżyć. W końcu zabicie własnego Sługi było głupim wykuczeniem się z wojny.
-
Co do tego kim jesteś... Szczerze to mnie ani trochę nie obchodzi kim jesteś. Interesują mnie Twoje motywy i umiejętności. Bądź tak miłą dziewczynką i odpowiadaj na zadane pytania. W sposób krótki, zwięzły i zgodny z prawdą.
-
Lubie podrzynać ludziom gardła... do szczęścia mi potrzeba tylko ilosci gardeł. A moje umiejetności? - Jackie spojrzała w sufit, stukając się palcem w policzek. -
Można powiedzieć, że jeżeli chcę kogoś znaleść to go znajde...jeśli chcę gdzieś wejść... to tam wejde... jeżeli chcę... lub ty “Master”... kogoś zabić, zabijam.... w dodatku bardzo to lubie. - Czerwonowłosa przybrała kamienny wyraz twarzy. -
Happy now? - Końcowe słowa przypomniały suchy trzask.
-
No prawie zadowolony. Masz ciekawe umiejętności muszę przyznać.[i/] - twarz Wilka przybrała wyraz stanowczości - O mordowaniu kogo popadnie zapomnij. Kilku magów i kilka Sług. Najlepiej jeśli będzie jeden mag i jego Sługa. Reszta zginie jeśli nie będzie chciała współpracować. Takie są moje zasady. I radzę ich przestrzegać... - mężczyzna podszedł do dziewczyny, gwałtownym ruchem chwycił ją za podbródek i spojrzał jej w oczy. Potrafię być bardzo stanowczy w egzekwowaniu swoich postanowień. Zapewniam cię, że nie chcesz przekonać się o tym na własnej skórze.
Aleks puścił czerwonowłosą i wrócił na zajmowane wcześniej miejsce.
- Ostatnie pytanie. W przypadku wygranej, życzenie jakie spełni Graal dla ciebie to...
- Jeżeli poczuje się zagrożona to zabije... - Uśmiechnęła się wesoło. - A co do życzenia... trudne pytanie... sama jeszcze nie jestem pewna o co poproszę Graal. Ale ty z pewnością masz już jakieś na myśli, pumpkin...[/i] Kończąc zdanie zatrzepotała rzęsami kilkakrotnie.
- Magia. Ludzie nie powinni mieć z nią najmniejszego kontaktu. Przynosi tylko śmierć i zniszczenie. - w głosie Wilka dało się słyszeć smutek
- Gdy wygram tą przeklętą wojnę sprawię, że wszelka magia zniknie z tego świata. Magowie stracą powód by wywyższać się nad zwykłych ludzi. Już żadne dziecko nieświadome swoich mocy nie zabije... - mężczyzna przerwał w pół słowa i widać było, że nie zamierza kontynuować.
-
Personal Vendetta? Jestem z tobą... nie że nie mam wyjścia... po prostu lubię pomagać... - Uśmiechnęła się słodko. -
Zaczynamy poszukiwania? Znam kogoś kto nam pomoże... - Uśmiechnęła się ponownie, z tym że bardziej upiornie.
-
Nie. Poszukiwania nie. Obserwację tak. - mężczyzna przez chwilę patrzył nieobecnym wzrokiem przed siebie
- Najpierw jednak musimy się zabezpieczyć. Nie chcemy przecież by wróg zaatakował nas bez ostrzeżenia. Tym jednak zajmę się po zapoznaniu się z Twoim znajomym...
Wilk przemilczał jedno z pytań cisnących się samoistnie na usta. Po tej krótkiej rozmowie z Jackie jakoś wolał się nie zagłębiać w jej sprawy osobiste. Mag zabrał się za zbieranie swojego uzbrojenia ułożonego w pobliżu drzwi.
- Ruszajmy. Tylko po cichu i bez fajerwerków. - powiedział gdy wszystko znalazło się na swoim miejscu, z czarnym płaszczem na samym wierzchu.
-
Wait! chciałeś przecież poznać mojego znajomego... - Jackie odwróciła się w stronę, ściany, cmoknęła dwa razy i rzekła.
-
Basky! C’mere boy! Come to Mommy!- Ściana dziwnie zabulgotała, po czym pojawił się w niej portal. W nim widać było setki czerwonych ślepi każde z nich patrzące w inną stronę. Spośród tych wszystkich patrzałek, osiem z nich spojrzało na czerwonowłosą. Z portalu zaczeło się coś wyłaniać, zdecydowanie mialo psie łapy, i futro, jednak było rozmiarów konia.
Z paszczy bestii kapała ślina, wściekle patrząc na Jackie. Nagle w ułamek sekundy ogromne psisko powaliło czerwonowłosą masywnymi łapami na podłogę, sekundę później wesoło merdając ogonem, zaczął lizać dziewczynę po twarzy.
- Haha! Tickles! Stop! Down boy! - Ogar usłużnie szszedł ze swej pani i przysiadł obok, drapiąc się tylnią łapą po brzuchu.
-
Aleks... poznaj Baskiego... Potrafi wywęszyć kurwisko trzęsące się ze strachu z parunastu kilometrów. Mało tego ma fotograficzną pamięć. Pamięta twarze, symbole, obrazy i miejsca w których był. - Mówiąc to czerwonowłosa drapała swego pupila za uchem.
- Reguła numer dwa. Informuj mnie dokładniej o swoich “znajomościach”. - mężczyzna schował wyjęte w czasie powitania “zwierzęcia” i dziewczyny dwa rewolwery 44 Magnum.
- Oszczędzisz nerwów sobie a mnie niepotrzebnego wydawania pieniędzy na amunicję.
Aleks zamilkł przyglądając się uważnie ogarowi.
- Wiesz ta Twoja psinka strasznie rzuca się w oczy. Potrafi zmieniać postać?
-
Nie... ale moge go zawołać i odwołać kiedy chcę... - Jackie pstryknęła palcami, a Basker wyparował.
-
W ogóle nie rozumiem po co miałby... i tak tutaj niedługo będzie war zone... - Dziewczyna wzruszyła ramionami kontynuując. -
Ale jak tak bardzo ci zależy na dyskrecji, bedzie siedział w swoim wymiarze. - Po tych słowach Czerwonowłosa zaczęła układac włosy.
-
Żeby przetrać w tej strefie wojny musimy mieć informacje o przeciwnikach. Trzeba je jednak pozyskać w sposób uniemożliwiający przeciwnikom zdobycie informacji o nas. - odparł mężczyzna wzdychając na widok zachowania dziewczyny -
Dużo musicie wiedzieć o kimś aby go znaleźć?
-
Znaki szczególne... zapach... rzecz należąca do niego lub niej oraz miejsce gdzie można znaleść pechowca... - Wymieniała Jackie. -
A nawet pieprzone zdjęcie czasem wystarcza... - Kończąc zdanie skrzyżowała ręce pod piersiami.
-
Domyślam się, że to, że każda z naszych ofiar ma tatuaż na nadgarstu nie wystarczy? - zapytał Aleks rozmyślając nad tym od kogo w Warszawie mógłby pozyskać informacje.
-
Jeżeli są na tyle zidiociali że paradują ze znakiem na wierzchu... w innym wypadku we need more info... - Rozłożyła ręce, by zaraz po tym oprzeć je na biodrach.
- Różni bywają magowie. No cóż na razie musimy jakoś się zabezpieczyć przed nieproszonymi gośćmi. Później odwiedzę... a może odwiedzimy parę osób.
Mężczyzna ruszył w stronę drzwi. Musiał dokładniej zbadać najbliższą okolicę. Tą dalszą z resztą też.
- Dasz zaprosić się na spacer? - rzucił do swojego Sługi.
- Już myślałam że nie zapytasz... ale pod jednym warunkiem... Tu dziewczyna spojrzała na swoje stopy, i poruszała ich palcami. -
Musisz mi kupić jakieś ładne buty... - Uśmiechnęła się szeroko, kołysając się nieco na boki.
- Jeśli pod pojęciem ładne nie skrywa się kilkucyfrowa cena to nie ma najmniejszego problemu - Aleks przystanął przed drzwiami -
Panie przodem.
-
Jak chcesz potrafisz być miły, Master... - Z tymi słowami już miała mijać Aleksa gdy nagle się coś jej przypomniało.
-
Może zostawimy tu Baskiego na straży? Jeżeli to przypadkowa meta a nie nasze HQ to zapomnij że pytałam. - Jackie zerknęła na mistrza wyczekując odpowiedzi.
- Mój słownik nie zawiera w sobie słowa “miły”. Kilku innych o podobnym zabarwieniu emocjonalnym - odparł mężczyzna
- Co do Twojego pytania... Twój pupil potrafi w razie czego wyparować? Ewentualnie zregenerować się?
-
Nie mam pojęcia... nikt nigdy nie miał okazji się obronić przed nim... - Rzekła szczerze.
-
A zniknąć... zniknie gdy wydam mu takie polecenie A więc? - Uniosła brwi, przyglądając się Wilkowi.
-
Jeśli potrafisz odwołać go na odległość możemy zastawić pułapkę na jakiegoś zadufanego maga, byśmy mogli zdobyć o nim informacje. - Aleks zamyślił się na chwilę -
Użyję trochę magii by zwabić tutaj kogoś a Baski gdyby się ktoś zjawił zapamięta jego zapach. Co ty na to?
-
NIe tylko przystojny ale też inteligentny... impressive master. - rzekła bedąc pod wrażeniem pomyśłu mistrza. Nie czekając dłużej Jackie wykonałą kilkanaście ruchów rękoma, co jakiś czas obracając się wokół siebie, z dużą prędkością. Każdemu wymachowi towarzyszyło zmaterializowanie noża, który z impetem wbił się w ścianę. Końcowym efektem było duży wzór na ścianie w kształcie serca, ale nie takiego jakie widuje się w walentynki, tylko w kształcie organu. Po tym zabiegu Jackie ukłoniła się nisko.
-
Tadaa! - Rzuciła radośnie po czym gwizdnęła na palcach. Nie minęło nawet pare sekund a Basky był już przy niej.
-
Be a good boy and stay here to sniff out some very bad mages... do it for mommy. - Ogar znalazł sobie miejsce w kącie pokoju i rozpoczął wartę.
-
Widzę to co on widzi... więc jeżeli przylezie tu jakiś mag będziemy wiedzieć. - Jackie puściła oczko Aleksowi.
-
Grzeczna dziewczynka - Wilk poklepał czerwonowłosą po głowie.
- A teraz chodźmy po buty dla ciebie.
Gdy znaleźli się na zewnątrz mag zatrzymał się około pół metra od ściany budynku i uklęknął. Przyłożywszy ręce do ziemi zamienił ją w bagnistą breję. Zabieg ten powtórzył kilkukrotnie sprawiając, że dom z każdej strony został otoczony niewielkim pasem bagna. Jedynie nienaruszony został niewielki odcinek ziemi prowadzący do drzwi.
-
No gotowe. Powinno wystarczyć by ściągnąć tu zbyt pewnego siebie maga.
Upewniwszy się, że płaszcz skrywa jego uzbrojenie, a bandaże zasłaniają jego znak ruszył w stronę furtki.
-
Tylko pamiętaj. Nie zabijamy niewinnych. Niewinnym jest każdy, kto nie stoi nam na drodze do osiągnięcia celu.
-
Fine... - rzekła, nieco zniesmaczona faktem, że nie może się zabawić, z jakimś przypadkowym dzieckiem. -
Jeśli chodzi o buty... - Zaczęła, lecz zamilkła na moment próbując sobie przypomnieć jak się nazywał ich rodzaj.
-
Glany...Glany! Tak chcę glany... takie jak noszą ci co stal grają! -
-
Masz na myśli metal. Może się coś znajdzie. Jak nie to możemy ponegocjować nad niewinnością kogoś posiadającego je na nogach.
Jackie zaśmiała się gardłowo -
Więc miejmy nadzieję, że nie znajdą się w sklepie... - Po tych słowach przez dłuższą chwilę upiorny uśmieszek nie znikał z jej twarzy.