Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2013, 20:29   #16
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Zanosiło się, że nadzieje Jackie zostaną spełnione. Sklepu z glanami w tej części Warszawy nie znaleźli, a na włóczenie się po całym mieście nie mieli ani czasu, ani ochoty. Jakiś ćpun będzie miał pecha (a może szczęście) pożegnać się z życiem. Mówiło się trudno.
- Coś mi mówi, że masz jakieś względy u Boga. Wolę nie wiedzieć czym sobie na nie zasłużyłaś. - Aleks zwrócił się do dziewczyny z lekkim niesmakiem w głosie - Ćpun. Jeden. W ciemnym zaułku. Bez świadków.
- Ja i względy u Boga? - Jackie parsknęła śmiechem - Myślałam że jesteś już duży i nie wierzysz w cieśle ze stajni. - Dziewczyna rozejrzała się za swoim celem, który rzeczywiście miał na stopach to czego chciała Czerwonowłosa. A może rzeczywiście Bóg miał dziwne poczucie humoru.
- To będzie miłe... I can’t wait... - Wyszczerzyła zęby i skierowała się powoli w stronę zaułka.
Na miejscu podeszła powoli do osobnika, który po wyglądzie i zapachu przypominał Punka.
- Potrzebujesz czegoś siostro? Amfa? Kwas? Czy może masz ochotę na trawkę? - Przemówił osobnik nieco przyciszonym głosem. Jackie przekręciła głowę w bok przewiercając delikwenta na wylot swymi krwistoczerwonymi oczkami.
- Potrzebuje hemoglobiny... -
Osobnik, dziwnie zmierzył dziewczynę, kompletnie nie wiedząc o co jej chodzi.
- Co kurwa? Jakiś nowy shit- Zapytał drapiąc się po głowie, z której posypało się nieco łupieżu.

Moron... - Burknęła ozięble po czym, w mgnieniu oka w jej dłoni pojawił się jeden z noży jakie widział Aleks w mieszkaniu.
- Kultura wymaga byś najpierw zaproponowała wymianę. - wtrącił Wilk, którego większa część uwagi skupiona była na obserwacji otoczenia w poszukiwaniu ewentualnych świadków.
- Right... so selfish of me... - Złapała się za głowę z miną dziecka które coś przeskrobało.
- Dostaniesz w zamian to... - Zanim nieszczęśnik zdążył się połapać jego gardło otworzyło się, po wpływem błyskawicznie szybkiego cięcia. Punk chwycił się za szyję, bulgocząc przy tym nieprzyjemnie. Gdy opadał na kolana, Jackie przykucnęła patrząc mu w oczy.
- No jeszcze troszkę.. może zdążysz złapać chociaż odrobinę... - Jej mina w tamtym momencie była pozbawiona wszelkiego współczucia, czy też poczucia winy. Patrzyła jak nieszczęśnik się wykrwawia z delikatnym i ciepłym uśmiechem. Gdy już przestał się ruszać, Jackie jak gdyby nigdy nic zaczęła ściągać jego buty. Pasowały idealnie pomimo, że zazwyczaj kobiety mają mniejsze stopy od mężczyzn. Zaraz po tym wzdrygnęła się z rozkoszy i zdematerializowała zwój nożyk.

- Dziękuje... - Rzekła choć nie było wiadomo do kogo to mówiła.
Aleks pokręcił z dezaprobatą głową.
- ZA-PRO-PO-NO-WAĆ. Miałaś mu zaoferować wymianę butów za życie. Przynajmniej by to jakoś wyglądało. A tak... - wypowiedź mężczyzny została przerwana przez wyraźnie odczuwalny wstrząs i dźwięk wybuchu. - Zaczęła się ta Twoja “war zone”. Znajdźmy jakiś telewizor czy coś. Dziennikarze na pewno się tym zainteresują, a my skorzystamy z ich pracy, nie ryzykując spotkania z innymi uczestnikami wojny.
- About damn time... - Rzekła ponuro, zawiązując sznurowadła i dopinając klamry na butach.
- Możemy po prostu wejść do czyjegoś mieszkania i zaproponować im “wymianę” ? - zapytała lecz i tak była pewna, że Wilk nie zgodzi się na kolejną zbędną w jego mniemaniu ofiarę.
- Nie wiem czy wiesz, ale wymiana polega na wzięciu tego czego się chce pozostawiając ofiarę żywą. Z reguły na tym polega a my się tych reguł trzymać będziemy. -
Mag doskonale sobie zdawał sprawę, że współpraca między nimi będzie co najmniej “ciekawa”.
- Możemy odwiedzić jakieś centrum handlowe lub... Nie, nie centrum handlowe. Bar. Odwiedzimy bar. Powinien być tam telewizor a od odpowiednio poczęstowanych alkoholem ludzi też możemy się czegoś dowiedzieć.
- Mam nadzieję że mnie też poczęstujesz, chcę spróbować alkoholu z tych czasów. - Rzekła, w taki sposób jakby nie brała odmowy pod uwagę. Zanim ruszyła z miejsca, przeczesała włosy dłonią. - Zastanawiam się tylko, dlaczego ktoś miałby robić tyle hałasu, naprawdę ten ktoś myślał że jesteśmy tak głupi żeby pognać tam na złamanie karku? Oczywista, oczywistość że osobnik chce zebrać magów w jedno miejsce... - Wyraziła swoją opinię Jackie.
- Mógł to równie dobrze być wypadek. Co nie zmienia faktu, że pokazywanie się na miejscu wybuchu do najmądrzejszych moim zdaniem nie należy. Lepiej niech ktoś inny odwali za nas robotę a my tylko obejrzymy raport szukając osób wyróżniających się z tłumu.
- A więc do tawerny! Znaczy baru... eh potato... tomato... - Ostatnie ze słów mało miało sensu. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że jest nieco podekscytowana rozwojem wydarzeń i tym że tak szybko coś się zaczęło dziać.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.

Ostatnio edytowane przez Karmazyn : 18-02-2013 o 20:54.
Karmazyn jest offline