Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2013, 18:53   #74
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Chociaż wystrzelił zaledwie dwa naboje, Howard poczuł swoistą męską dumę. Był zadowolony, że nauczył się obsługiwać nowy rodzaj broni, co było niezbędne do przetrwania w nowej rzeczywistości. Faktem, że sam nie posiadał obecnie nawet pistoletu nie przejmował się zbytnio, bo i nie było po co. W dobrym humorze, gawędząc przyjacielsko z panem Blackiem wrócił do fabryki. Jakiś czas potem przyjechali Sean i Damien z wieściami.

Wieści kompletnie zdruzgotały Chandlera. Jego córka przebywała w śródmiejskim szpitalu, na który za około 24 godziny spadnie napalm. Nie wiedział i nie chciał wiedzieć w jakim stanie była jego córka. Nie miał z nią żadnego kontaktu od przeszło dwóch tygodni. Wielokrotnie planował ratowniczą eskapadę, jednakże czasem z tchórzostwa, a czasem ze zwykłego rozsądku zawsze oddalał tą decyzję na przyszły termin. Koniec z tym. Postanowił ruszyć na ratunek. Nieodwołalnie i ostatecznie.

Oddalił się od innych ocalałych i zaczął intensywnie myśleć. Nie miał broni. Cholera. Każdy trzyma swoją przy sobie. Bez szans na kradzież. Trudno. Auto? Niepotrzebne, całe miasto zapchane wrakami, szybciej dojdzie pieszo. Inny dobytek. Cały przejęty przez bandytę. Howard zaklął cicho i uderzył pięścią w ścianę, czego zaraz mocno pożałował. Lekko uspokojony wznowił planowanie. Pomoc? Nad tym punktem zastanawiał się najdłużej. Inni mogli wykazać bohaterską postawę, jednak w postapokaliptycznym świecie jest ona mało praktyczna, i tym samym równi prawdopodobna. Negatywnych stron nie było dużo, co najwyżej mogliby go próbować zatrzymać siłą. Już prawie zdecydował się na błagalną przemowę do pozostałych, gdy zdał sobie sprawę, że nie da rady tego zrobić. Nieśmiałość tkwiąca w nim odkąd pamiętał znowu dała o sobie znać. Ech. Nie miał czasu, musiał ruszać. Zdecydował, że ewentualnie poinformuje o swoich zamiarach osobę, która spróbuje go zatrzymać.

Ruszył. Sam. Bez niczego, oprócz nadziei. Przeciwko śmierci.
 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline