Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2013, 23:04   #47
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Klaus po całym dniu ciężkiej harówki w psiarni, czekał na Rudego w jego kwartale. Codzienna rutyna roboty dawała mu się czasem we znaki, ale była przynajmniej bardziej przewidywalna niż zdrowie portowej dziwki. Zupełnie inaczej miało się w codziennych kontaktach z psami odzianymi w mundury, jak i z oprychami mającymi do nich różnorakie interesy. W tej robocie, na rutynę czy przewidywalność narzekać nie mógł. Zwłaszcza nie dziś.

Coś się kroiło w mieście, było to widać po zdenerwowanych strażnikach, wyczulonych drabach, kurwa, nawet psy zrobiły się jakieś takie niespokojne. A to, że żaden chłopak Rudego nie obijał się po kontach, nie polował na zagubionego przechodnia, kurwa, nawet nie przystawiał się do portowej dziwki, która obrała sobie miejsce nieopodal, to już zakrawało na koniec świata.

W tym nerwowym oczekiwaniu towarzyszył mu wierny wilczur - Rex, posłuszne bydle, nawet jeśli czasem zbyt agresywne - czego się zresztą spodziewać po prawdziwym wilku wychowywanym zresztą przez nie mniej agresywnego tresera?

Pozostała psiarnia też zresztą do łagodnych nie należała, co miał możliwość zaświadczyć każdy, kto z psami strażników z Null miał jakiś bliższy kontakt … no może z wyjątkiem niektórych, którzy po takim bliższym kontakcie nie mogli już zaświadczyć o czymkolwiek...

Klaus rozglądał się czujnie, rzadko kiedy pozwalał sobie na relaks, nie chciał skończyć jak jego poprzednik na tym stanowisku. Nie mniej uważny był wilczur, którego trzymał przy sobie nie od parady.



Solidna obroża z kolcami miała chronić go przed ugryzieniami w szyję, choć to się praktycznie nie zdarzało. Nie był na smyczy, ta luźno zwisała przy pasku tresera, to zawsze wzbudzało swoisty niepokój u każdego kto choćby przechodził obok. Klaus natomiast się tym nie przejmował, był w końcu solidnym treserem i jak mało kto znał się na swojej robocie, potrafił nawet z obcymi zwierzakami dość szybko załapać nić porozumienia... zapewne szybciej niż z ludźmi.

Gdy w końcu zobaczył bandę Rudego w ciągu chwili obczaił sytuację.

Primo. Nie było z nimi Rudego , który to suczysyn wisiał mu okrągłą dolę za miesięczny rozkład straży w jego kwartale. Nie dość, że narażał go głupi pojeb na nadmierne ryzyko, to jeszcze opóźniał się z zapłatą, ba wcale się kurwa nie pojawił. Klaus miał jeszcze lichą nadzieję, że któryś z jego przydupasów przyniósł mu zaległą kasę, ale swoje przypuszczenia szybko zweryfikował widząc jak niosą na barkach młodzika z bełtem w nodze.

Secundo. Banda Rudego wyraźnie przed kimś uciekała, krwawiąca noga Małolata z wystającym bełtem, sugerowała, że nie chodziło o znieważoną niewiastę, albo o niezapłacony rachunek za piwo. Co gorsza brakowało Rudego...

Terciato, tritiato, trio... szlag by to, trzy.

- Gdzie jest kurwa Rudy ? Wisi mi kasę. - rzucił a co niektórzy członkowie bandy dostali jakby dejavu, prosto w swe bandyckie mordy. Gdyby Klaus wiedział co stało się raptem kilka klepsydr temu, zapewne zachowałby się nieco bardziej taktownie. Jednak nie wiedział i jedyne co mu przechodziło przez głowę to podejrzenie, że nie szybko dostanie swoją kasę a nie szybko było i tak optymistycznym założeniem.

Po smutnych, gniewnych mordach i przeciągłym milczeniu - jak gdyby każdy z nich ostatni chciał ogłosić oczywistą prawdę, że Rudy jest w drodze nad wodę gdzie będzie badał uroki dna rzeki z przymontowanym głazem, - domyslił się, że Rudego już raczej nie zobaczy, zaś jego banda jest w zwyczajnej potrzebie.

Przez głowę przeleciało mu kilka scenariuszy - czym też mogli się władować w taki stan rzeczy, lecz nie był to ani czas ani miejsce na takie dyskusje. Gdyby kurwa wiedział co przeskrobali tej nocy, byc może od razu zawinąłby się do chaty , pieprząc stratę która mu Rudzielec uczynił. Z drugiej strony nadarzała się potencjalna okazja by pozbyć się pewnego kłopotu z głowy - co miało wyjść niebawem w rozmowie.

Patrząc na bandę, bez jakichś wyraźniejszych oznak sympatii, rzucił:

- Jesli kurwa chcecie się pozbierać i ukryć , przynajmniej na chwilę to mam pewne miejsce , gdzie przynajmniej przez noc będziecie bezpieczni. Tam mi wszystko opowiecie i dogadamy się odnośnie długu ... Zresztą jak nie Rudy to wy dostaniecie to co u mnie zakupił a za co już kurwa zapłaciłem. Jeżeli nie, to droga wolna, ale z tą ścieżką krwi którą za sobą zostawiacie to byle parch was wyśledzi, nie mówiąc już o psiarni. - tu spojrzał na wilczura, mając co prawda na myśli także zwykłych strażników, w końcu wielu z nich musiało obywać się na służbie bez czworonożnego wsparcia. A to że Klaus miał sposób na zgubienie wytresowanych przez siebie czworonogów było zupełnie inna bajką. Oczywiście należało tę nogę przynajmniej prowizorycznie opatrzyć, choćby bandażami które miał przy sobie, ale decyzja należała tu już do chłopaków.

Na myśl przychodziła mu jedynie Mordownia u Una. Gość był na tyle niezależny by nie obawiać się żadnych gangów i na tyle silny by odeprzeć nawet najazd psiarni. No i winny był mu niemałą przysługę , której jeden nocleg na pewno nie wyczerpywał. Poczekał chwilę na reakcję po czym ruszył z tymi którzy z nim pójść chcieli, nie zamierzał się prosić, zawsze mógł odszukać bandziorów Rudego kolejnego dnia i choćby próbować odzyskać kasę czy dowiedzieć się co też konkretnie zaszło tej nocy.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-02-2013 o 23:25.
Eliasz jest offline