| - Nie wtykajta nosow w nie swoje sprawy! - krzyknął strażnik, z nutą wrogości w swym piskliwym głosie. Drugi uciszył go gestem dłoni. Najwyraźniej to ten wyższy był naczelnikiem bramy z tej strony miasta.
- Nie wejdzie i już. Koniec, kropka. Tako rzekłem, jako dowódca. To babsko zbyt długo próbuje dostać się do Grunheim. Nasz pan przyjął ją jakiś czas temu, i od tamtej pory zakazał wpuszczać ją za mury. Uszanujcie jego zdanie i nasze rozkazy, bo pożałujecie - zakończył, kiwając palcem w geście pogróżki.
Kobiecina stała bezradna obok was, nie wiedząc co powiedzieć. W pewnej chwili zwróciła się do człowieka, który pierwszy do niej przemówił.
- - Witaj dobra kobieto, a cóż to cię sprowadza do miasta, jakież wieści niesieś do samego pana rycerza? Zaiste musi być to coś ważnego skoro strażnikom spokoju nie dajesz. - powiedział człowiek
- Bardzo ważne wieści mu niosę. Nie zwykłam zdradzać szczegółów nieznajomym, panie, hrabiemu von Grunhess muszę to przekazać osobiście. A te nielojalne diabły nie chcą mnie tu wpuścić!. W jej głosie młody chłopak wyraźnie słyszał przejęcie. Jednak jedna rzecz mu w jej wypowiedzi nie pasowała. Ubiór świadczył o biedzie i wiejskim pochodzeniu, a także zapewne wiele cierpień doświadczonych za czasów wojny. Jej ton, akcent i sam sposób wypowiedzi nasuwał skojarzenia z przedstawicielami wyższej szlachty. -Jestem pewna że dostali polecenie od panienki Veroniki, nie miałam mieć więcej problemów z wejściem. A ci dwaj po prostu ignorują swoje rozkazy! - podsumowała dobitnie, wskazując palcem na herb Grunheim na piersi strażnika.
Niklaus test spostrzegawczości nieudany (84, kostnica)
Helvgrim test spostrzegawczości udany (18 do 30, kostnica)
Hans test spostrzegawczości nieudany (40, kostnica, z modyfikatorem -20 za brak umiejętności) Helvgrim - zwróciłeś uwagę, że gdy kobieta podnosiła palec wskazując na strażnika, na jej ręce błysnął sygnet z nieznanym ci wzorem. Jednocześnie, spod "ubrań" dałeś radę zobaczyć zdobioną rękojeść.
- Panowie rycerzy, a od kiedy to się bab boicie do miasta puszczać? Przecie jeśliby co złego zbroiła, to zara ją na swych pałaszach rozniesiecie. Czy to wasz honor godzi się na to, aby w potrzebie istotę spod drzwi odganiać? Przeto wpuście ją jak prosi. - rzekł niziołek, zanim chudszy ze strażników zdążył niemalże wybuchnąć z wściekłości, słysząc słowa kobiety.
Towarzyszący mu krasnolud wypowiedział się w podobnym tonie.
- Nie wam decydować, kto przekroczy granice miasta a kto nie, nieludzie. Honorni my są, ale honor honorem, a rozkaz rozkazem. Woda w mieście skażona, głód u obywateli, a tu kto ją miałby dobry chleb marnować na bezdomną! - w głosie dowódcy wyraźnie było słychać wrogość wobec ras innych, niż ludzie. - Dość już mam tej farsy. Zbliża się zmierzch, bramę trza będzie szykować do zamknięcia. Ej, wy tam! Tak, do was mówię! - krzyknął, wskazując palcem na dwóch wartowników - Posłać mi tu po szanowną panią Veronikę! Zaraz się przekonamy, ile prawdy w twoich kłamstwach. - dowódca wyraźnie nie dał się wplątać w słowną gierkę naprędce zaplanowaną przez niziołka. Nie można tego jednak powiedzieć o drugim ze strażników, który doslownie dygotał ze wściekłości, bez przerwy ściskając mocno swą włócznię.
Kobieta zwróciła się do mężczyzn.
- Dziękuję wam za pomoc. Jestem pewna, że Veronika potwierdzi mój wstęp do miasta. Mogliście sobie jednak tego oszczędzić. Niepotrzebnie narobiliście mi rozgłosu. - Niklaus i Helvgrim spojrzeli po sobie w niedowierzaniu. Hans stał w miejscu z otwartymi ustami. Jak można było być tak niewdzięcznym?
Minuty mijały w milczeniu. Kobieta odsunęła się nieco od grupki strażników i podróżników. Sznur ludzi wchodzących do miasta nieco się przerzedził. Zbliżał się zmierzch, i ludzie spieszyli do miasta. Drzewami w lesie kilkaset metrów przed miastem targały podmuchy delikatnego wiatru, wzbudzając groźny szmer, niosąc pod bramę odgłosy natury. Od czasu do czasu podróżnych dobiegał odgłos zwierzęcia, a wszystko to przerywane było nieustającymi dźwiękami końskich podków obijających się o drogę prowadzącą do miasta. Hans
Reakcja kobiety na twoją pomoc kompletnie cię zaskoczyła. Nie przywykłeś do takiego traktowania, zwłaszcza, że twój ojciec był kupcem, i od dziecka wpajał ci, jak należycie traktować ludzi, by sprzedać im lichy towar w wysokiej cenie. Nie odczuwałeś jednak zdenerwowania na kobietę, było ci obojętne, kto jak cię traktuje - dopóki, rzecz jasna, wyraźnie cię nie atakowali, słownie, lub fizycznie. Jeżeli tak traktuje ludzi to nie dziwne, że jej tu nie chcą - pomyślałeś. Nie jesteś pewien, czy powinieneś zabierać głos w chwili, gdy jeszcze nie udało ci się wejść do miasta, a już wpakowałeś się w dyskusję ze strażnikami. Niklaus
Na twojej twarzy wymalowane było oburzenie. Działając w dobrej wierze, chcąc pomóc, spotkałeś się z jawnie chamskim zachowaniem. Przez chwilę żałowałeś, że w ogóle wtrąciłeś się w tą sprawę, jednak w pewnym momencie postawiłeś się w sytuacji tej pani. Jest zdenerwowana, pewnie nie do końca wie, co mówi - powiedział głos w twojej głowie. Uznałeś to za jej jednorazowy wybryk, nic ważnego, ani wartego zapamiętania. Stałeś zmieszany, nie wiedząc do kogo, i w jaki sposób się zwrócić. Helvgrim
Złość zagościła na twej twarzy, i w twym umyśle. Co za bezczelna kurwa - pomyślałeś. - Tak się w tych rejonach traktuje dobrych ludzi... I nieludzi? Byłeś zawiedziony tym, że Rondelkowi nie udało się zamotać strażników słowami. W duchu przyznałeś, że to dobrzy strażnicy, stawiają rozkaz ponad wszystko. Przypomniałeś sobie wartowników z górskich twierdz. Ich też nie dało się kupić, choćby kto całe Imperium oferował. Mógł się kto przed bramą modlić, płakać, grozić, mógł się równie dobrze i zastrzelić. Jak władca zabronił, lojalni tarczownicy słuchali. Dziwne wydawało ci się to, co zobaczyłeś na palcu i pod szmatami. W twojej głowie trwała wojna myśli - bezdomna, umęczona kobiecina, czy to jakiś podstęp? Pozostawiłeś decyzję własnemu, zdrowemu rozsądkowi.
Ostatnio edytowane przez Yaneks : 20-02-2013 o 17:06.
|