Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2013, 18:12   #124
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Słowa Gustava Helvgrim przemilczał. Fakt, nie dało się nie zauważyć reakcji miesjcowych na komentarz ludzkiego najemnika, ale goniec miał za dużo innych spraw na głowie, myśli doprowadzały głowę Helva do wrzenia. Dziwiło go nieco że Gustav tak otwarcie staje po stronie łowcy czarownic. Czy Gustav miał jakiś przebiegły plan czy rzeczywiście wierzył w oczyszczającą moc płomieni inkwizycji? Tego nie dało się wywnioskować z oblicza człowieka, ale Helv zastanawiał się o co chodziło Gustavowi, przecież teraz za wrogów będą mieli całą wieś, a jeśli nawet nie za wrogów, to i tak teraz nikt im nic nie powie. Wieść rozejdzie się szybko po wsi. To pewne.

Helvgrimowi działania inkwizycji były obce, jednak towarzysze szybko uśwaidomili go w czym tkwi rzecz, a i zachowania miejscowych zaczynały być dziwne, więc coś musiało być na rzeczy. Dziecko Eidelbroeksów z mutacjami na ramieniu, to dawało do myślenia. Rodzice ukarani za chowanie dziecka i za zaniedbanie jakiego się dopuścili, pozwalając mutantowi żyć pośród ludzi. Wszyscy dyndający sobie teraz na powrozach. Helvgrim doszedł do wniosku że ta sprawa nie może być bezpośrednio związana z wiedźmiarzem. Taka ocena rzeczy przyszła mu szybko, gdyż nie był przesiąknięty Imperialnym strachem przed zmutowanymi i ich łowcami...przynajmniej na razie. Sverrisson domyślał się że może Eidelbroeksowie byli związani jakoś z Bramem Wiegersem...może kowal wiedział o dziecku, może próbował pomóc rodzicom w jakiś sposób...wypailić zmianę, może jakoś inaczej. Eidelbroeksowie sprzedali go może na przesłuchaniu...lub to on, kowal, sprzedał Eidelbroeksów bo sam coś miał na sumieniu ciężkiego. Trudno było oszacować. Helv postanowił porozmawiać z kowalem za wszelką cenę. Zbyt dużo końców miała ta nić...gdzie nie spojrzeć to jakiś niezawiązany koniec. Teraz jednak trzeba było obrać jakiś cel, ruszyć się wkońcu i odnaleźć jakiś ślad.

Helvgrim podniósł się od stołu przykładem swoich towarzyszy. Ludzie siedzący przy innych stołach patrzyli na nich nieprzychylnie. Sam Tomas widać że miał wyraz ulgi kiedy wreszcie kompania zebrała się do wyjścia. Powoli idąc do drzwi i kolejno, wychodząc na błotnistą ulicę, Helv wyłuszczał towarzyszom swoje podejrzenia.

- Jak dla mnie to ni kowal, ni Eidelbroeksowie nic z wiedźmiarzem wspólnego nie mają i nie mieli...ot i ofiary swoich błedów i losu, choć z Bramem trza się rozmówić jak nic. Tak coś czuję tylko, mylić się mogę, prawda. Pogadajmy z tym Sethem i Kriegerem lepiej.

Los widać chciał by z owymi dwoma osobnikami porozmawiać, bo rzucił ich obu na drogę. Seth Reizabar i Matthias Krieger szli właśnie razem drogą. helvgrim widział po raz pierwszy tego cżłowieka o imieniu Seth, jednak ten ostatni nie zdobył przychylności khazada, na pierwszy rzut oka widać było że śliski to człek i zaufania niegodny.

- Witaj łowco. Powiedział Helvgrim do Kriegera, zupełnie ignorujac Setha. Dobrze że baron w zdrowiu i że wszystko ci wyłuszczył o naszej wyprawie na bagna. Myślę że nic do dodania nie mamy, za to kilka spraw budzi mój i moich towarzyszy niepokój. Eidelboreksowie rozumie się winni byli i nikt tu nie może cię przepytywać, ale pomocni ci jesteśmy od początku samego, dlatego powiedz mi czemu Brama Wiegersa zatrzymałeś? Kowal jest mi przyjacielem i porozmawiać bym z nim chciał. Helvgrim wiedział że przyznając się do przyjaźni z kowalem może ściągnąć na siebie kłopoty, tym bardziej jeśli kowal był naprawdę winny. Jednak khazad niebyłby khazadem jeśli lękał by się wyznania przyjaźni lub znajomości z osądzonym. Helv czekał odpowiedzi, po minie Setha widział że wypytywanie łowcy mogło być nie na miejscu, jako że wyraz twarzy kapłan miał jakby zobaczył upiora. Matthias wspomniał o Ustach Morra i wysnuł kolejną prośbę o pomoc...zupełnie ignorując pytanie Helvgrima. - Łowco, odpowiedz mi, los kowala ważnym mi jest. Łowca czarownic spojrzał na krasnoludzkiego gońca i już miał coś rzec, trudno powiedzieć co, gdyż przerwał mu głośny krzyk. Dwa słowa które postawiły całe Fauligmere na nogi.

- Alarm. Alarm. Łowca długo nie namyślając się puścił się biegiem w stronę z której dobiegały krzyki, Seth pobiegł za nim. Helvgrim z towarzyszami nie pozwolili na siebie czekać.

Owinięty bandażami mężczyzna uzbrojony w wielką, nienaturalną łapę. Tyle widać było już z daleka...ludzie uciekali z miejsca walki pomiedzy dwoma ludźmi łowcy czarownic a zmutowanego strażnika...kilku co odważniejszych miejscowych ostało się i przyglądało walce, ale ludzie mieli strach w oczach, to było widać. Grupa podbiegła do miejsca pojedynku. Helvgrim oszacował zagrożenie. Seth, tchórz krył się za plecami łowcy czarownic, a przecież jako kapłan powinien coś zrobić, choćby nad ludźmi zapanować. Matthias Krieger sięgnął po miecz, ale nie zbliżył się od razu do przeciwnika. Towarzysze Helvgrima sięgneli po broń, ale jedynie Gereke śmiało zainterweniował. Strzała z łuku cyrulika przecieła powietrze i poszybowała w kierunku zmutowanego człowieka...którego właściwie człowiekiem nazwać już nie wypadało chyba. Helvgrim wyciągnął miecz z pochwy błyskawicznym ruchem. Te kilka mrugnieć okiem wystarczyło by zmieniona kreatura uzbroiła się, pewnikiem w spaczoną chaosem włócznię, która w niezrozumiały sposób wyrosła z jej ciała. Świst i krzyk...zwiastowały rychłą śmierć jednego z ludzi łowcy, otrzymał on potworny cis włócznią w brzuch i osunął sie na ziemię. Helvgrim zrouzmiał wtedy że sytuacja jest poważna i postanowił działać...jako że jedynie jeden człek ścierał sie w pojedynku z bestią. Sverrisson odwrócił się do tłumu i krzyknął.

- Ludzie, uciekajcie stąd jeśli wam życie miłe...mutant nas wszystkich pozabija!!! Helv celowo chciał wystraszyć ludzi, tak by uciekli i nie stali się przypadkowymi ofiarami potwora.

Sverrisson na powrót odwrócił się w stronę kreatury...nie był pewien czy strzała Gereke sięgneła celu, ale wiedział że jeden człowiek nie powstrzyma pomiotu chaosu, nawet wspierany celnym okiem Gereke. Walka z potwornością nie uśmiechała się zbytnio khazadowi, ale nie widział innego wyjścia, poza tym w głowie krasnoluda pojawiła sie myśl.

~ Jeśli pomożemy zatrzymać zmienionego Pirna, zyskamy przychylność nie tylko łowcy, co może mieć wpływ na losy Brama, ale i na powrót zaskarbimy sobie poważanie wśród miejscowej ludności, a to po słowach Gustava znacze się może stać.

Miecz Helvgrima zaczął tańczyć swój toporny, krasnoludzki, wojenny pląs. Uważając na zmutowane ramię Pirna, goniec rzucił się do ataku.

-------------------
2xk100: 31,61
 

Ostatnio edytowane przez VIX : 20-02-2013 o 18:22. Powód: brak właściwej kursywy
VIX jest offline