Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2013, 19:29   #19
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Niedoszli rabusie plan mieli może i niezgorszy, za to nie cierpieli na nadmiar szczęścia. Z drugiej strony obrobić wóz mieli ochotę zdecydowanie za szybko, jeszcze przecież dobrze Esgaroth za horyzontem nie zniknęło. Grunt to nie tracić czasu. No i teraz za swoje zapłacili, cenę niewielką, ale jednak. Skoro Svein znał tych trzech, to niewątpliwie inni mieszkańcy miasta na wodzie także niedługo poznają historię z bagien. Jak się to skończy, tym Rathar nie zaprzątał swoich myśli, przyglądając się tylko jak bandyci zmykają. Przynajmniej rozsądku mieli wystarczająco, by z liczniejszą grupą nie próbować się mierzyć, nie o wszystkich dało się to powiedzieć. Ostatecznie Beorning wzruszył ramionami i wsadził topór za pas, uznając epizod za zakończony. Zdjął tarczę z ramienia i przewiesił ja sobie przez plecy.
Uratowany, co przedstawił się jako Baldor, jął już im dziękować i kłaniać się prawie, poświęcając Ratharowi nieco zbyt dużo uwagi jak na gust samego zainteresowanego - nigdy nie lubił, gdy ktoś się na niego gapił. Miał wrażenie, że jest gdzieś wyjątkowo brudny. Dlatego odwrócił wzrok i podszedł do wozu i jucznych zwierząt, przyglądając się pakunkom.
- Miałeś szczęście, żeśmy byli niedaleko. Prawdziwe szczęście.
Cały to był komentarz Beorlinga na podziękowania. Bo i nie wymagała ta pomoc wiele wysiłku. A z przeznaczeniem nie było co dyskutować.

Gdy już obejrzał i obmacał tobołki, wysłuchując przy okazji propozycji handlarza, niezbyt zaskakującej trzeba dodać, Rathar wrócił do towarzyszy, zerkając tylko przelotnie na pokazywaną na mapie trasę. Znał ją słabo, za to już raz pokonał podobną - mimo, że kupiec szedł do Leśnych Ludzi, to ziemie Beorningów nie znajdowały się wiele dalej. Obecnie olbrzym nie miał pojęcia, czy to właśnie tam chciał wracać. Miał nadzieję przeżyć coś więcej niż dotychczas, zdobyć doświadczenie, a może i sławę, kto wie? Powrót do starych obowiązków i obyczajów, na to ciągle było zbyt szybko. Mimo, że Svein i elfka odmówili propozycji, to nie zraziło go zanadto. Przecież do osiągnięcia tego celu długa była droga, wcale nie oznaczająca na końcu, że przygoda się zakończyła.
- Ja pójdę - oznajmił w końcu.

Zdecydowane decyzje zawsze były najlepsze. Podszedł do Baldora, nachylając się raz jeszcze nad mapą.
- Tym trzem też tyle płaciłeś? - wyszczerzył się. Miał równe i białe zęby, o wyraźnych kłach, co nadawało mu drapieżnego wyglądu w takich chwilach. - Monety nie są bardzo ważne, tyle, że bez nich trudno przeżyć. Zgodzę się na ofertę, ale może dorzucisz na koniec jeden z przedmiotów, które wieziesz? No i nie pójdę sam.
Tu spojrzał na pozostałą trójkę towarzyszy. Ich decyzja, taka lub inna, nie zmieniała kolejnego istotnego faktu.
- Poza tym, mimo, że ja sam gotowy jestem do drogi, to podejrzewam, że tylko ja mógłbym ruszyć od razu. Musimy powrócić do Esgaroth na dzień czy dwa, kiedy wszyscy pozałatwiają swoje sprawy, przygotują. Lub,jeśli pójść nie zechcą, to spędzimy je na poszukiwaniu innych odważnych.
Było jasne, że szans wielkich na uścisk dłoni i wejście na dalszą drogę ku elfim terenom nie było w tej chwili.

Rathar nie miał interesu w powrocie do Esgaroth. Nie przypadło mu do gustu. Nie dość, że pływało, to jeszcze pełno tam było ludzi. Opuścił je przecież ledwie chwilę temu! Nie miał też pojęcia, czy Iwgar nadal chce szukać ziół, zaproponował więc, że w razie czego mu w tym pomoże. Zdecydowanie odmówił od razu propozycji Sveina.
- Pojadę z Baldorem. Na łodzi tylko cieniutka warstwa drewna oddziela od wody. Lub z Pszczelarzem, jeśli ciągle chce ziół szukać.
Nie czuł wstydu ze swojej niechęci do pływania, bo i dlaczego by miał? Każdy człowiek miał słabości, a tej jego wystarczyło unikać tak często, jak to było możliwe. Wjechanie do miasta mostem wydawało się lepszym pomysłem. Nie potrzebował tam nic kupować, za to zastanawiał się nad dodatkowym zajęciem na czas tej długiej drogi. Podszedł do Mikkela, wskazując na swoją włócznią.
- Wyglądasz na pewnego w jej używaniu. Ja się dopiero uczę. Znasz się na nich? To standardowa broń, ja chciałbym wykonać swoją. Kowalem nie jestem, grotu nie wykuję. Co najwyżej drzewce mógłbym zrobić. Jeśli także byście zdecydowali się wyruszyć, to zawsze to jakaś rozrywka, potrenować.
Pozostawił tę kwestię otwartą. Postanowił zaczekać na decyzje pozostałej trójki.
 
Sekal jest offline