Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2013, 23:43   #20
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Jak się okazało spotkany kupiec był chyba kąpany w tej gorącej części jeziora… Ledwo co pozbył się jednych ochroniarzy mało nie przypłacając tego utratą życia i dobytku, a już chciał najmować kolejnych na wyprawę na kraniec świata. Wykazując się przy tym iście dziecinną naiwnością i ufnością. Iwgar trochę to postanowił ostudzić – Spokojnie mości Baldorze… jak to się mówi co nagle to i po diable. Chyba jakżeś się przygotowywał tygodniami do tej wyprawy to i parę dni zwłoki ci nie zawadzi. A i nie masz nas zapewne za takich co jak stoją tak wszystko rzucą i pojadą w niebezpieczne regiony gdzie mogą przepaść bez wieści i nikt o ich losie wiedzieć nie będzie.

- Poza tym nie godzi się nikogo nie powiadomić o dokonaniach tych chwostów co to rozboju nie wstydzą się imać. A jak mi się zdaje takie występki karane są gardłem. Zatem też trzeba by było o tym jakimś stróżom prawa powiedzieć nim ktoś inny będzie miał mniej szczęścia niż wy… panie Baldorze.

Wprawdzie Iwgar miał już parę wartościowych „kwiatuszków” jak żartobliwie nazywał te zioła Rathar ale tego głównego. Tego po którego zmierzał jeszcze nie miał. Właściwie to w dalszym ciągu nie ubabrał butów błockiem z bagna. A tutejsze kryły naprawdę wiele skarbów. Mało tego, że w jego rodzinnych stronach ciężko było o takie roślinki to i na upartego mógł nawet pokusić się o przehandlowanie ich. Problem w tym, że to wymagało czasu. A oferta kupca Baldora go tego czasu pozbawiła… a właściwie mocno mu go skracała. Dwa dni to było absolutne minimum jakie potrzebował aby dotrzeć tam gdzie chciał. Moczarowy Zagajnik… to był cel jego wędrówki. Olszowy las na skraju bagniska. Drzewa stare i mocno chylące się już do wody… korzenie słabe nie trzymające pni prost… i w takich okolicznościach powinien znaleźć to czego szukał.

***

Wszędobylski się zgodził… Fanny też… jemy nie wypadało postąpić inaczej. Chociaż nie podzielał aż tak wielkiego entuzjazmu jak ta druga to niewątpliwie kroiło się coś naprawdę wielkiego. Nie tam byle jaka robota. Nie tam taka wyprawa za przewodnika takiego czy innego kupca. Mapy już same przez się pokazywały wyjątkowość tego przedsięwzięcia.

Baldor zgodził się wstrzymać z wyprawą przez parę dni. To dobrze. Bardzo dobrze. Iwgar musiał się jeszcze upewnić czy ich poprzednicy dali drapaka na dobre czy wóz i kupiec dalej są w niebezpieczeństwie. Kiedy jednak ich ślady nie pozostawiały już złudzeń mógł myśleć o kontynuowaniu wędrówki.


Gdy wrócili do Esgaroth było po nich widać i można było wyczuć ścieżkę jaką przebyli. Chcąc nie chcąc bagno zostawiło na nich swoje opary… a ubrania nosiły liczne ślady błota i innych zabrudzeń. Do tego twarz Iwgara była pięknie przyozdobiona bąblami po kontakcie z jakimiś cholernym latajcami. Właściwie to na lewym policzku miał bąbel na bąblu a na tym wszystkim jakąś zgniło brunatną papkę o woni tak intensywnej, że aż dziwne że mu nos nie uciekł na drugą stronę głowy. Mimo wszystko wyglądał na dość zadowolonego.

Właściwie to z dwóch płóciennych worków jakie ze sobą taszczył wyłaziły różnej maści chwasty. Jedne o dziwnych kolorach inne o dziwnych liściach a większość z nich wydzielała bardzo intensywny zapach taki że dało się ich wyczuć z odległości kilku metrów. Jego skarby wymagały dość gruntownej opieki… a on kąpieli i porządnej przepierki. Dwie przypadkowe kąpiele jakie zaliczył w bagnie zostawiły na ubraniu bardzo nieprzyjemnie wspomnienie procesu rozkładu pomieszanego z jakimiś dziwnymi wyziewami ziemi.

Właściciel gospody nie okazywał zbyt wielkiego entuzjazmu na jego widok.

***

Pomimo starań Pszczelarz wiedział, że nie będzie w stanie odpowiednio wszystkiego przygotować i zabezpieczyć przed wyjazdem. Zrobił parę naparów, cześć ziół przygotował do suszenia, część poszatkował i poubijał moździerzem na papkę… ale sporo by się zmarnowało więc postanowił to sprzedać lub rozdać tutejszym zielarzom czy aptekarzom. Rzecz jasna większość z tego co miał była dość pospolita – bardzo użyteczna w lecznictwie roślinność ale mimo wszystko pospolita. Ale miał tam kilka rarytasów… i z tego faktu był bardzo zadowolony.

Właściwie to ekwipunek miał sprawdzony i brakowało mu dosłownie kilku drobiazgów… postanowił je uzupełnić na wodnym bazarze. Zaliczka jaką dostali od Baldora dawała szansę też na zakup czegoś wyjątkowego… tym bardziej, towar do tutejszych straganów był zwożony z najodleglejszych zakątków Śródziemia.
 
baltazar jest offline