U orków nigdy nie brakowało woli walki, chęci przyłożenia komuś z siekacza albo z tarczy, ale tym razem u ludzi sytuacja wyglądała podobnie, mimo ran walczyli dalej, do końca. Walka trwała niedługo a po obu stronach już można by liczyć straty w dziesiątkach. Jednak walka nie trwała na tyle długo, by dało się określić, kto wygrywa. Goblińscy łucznicy, ludzkie wojska dystansowe, orkowa piechota, ludzka wojska piesze, orkowa jazda i ludzka jazda, wszystko to było tak blisko Flakorwija, a jednocześnie tak daleko. Flakorwij był pochłonięty swoją walką. Nie potrafił skupić się na walce z własnym przeciwnikiem a do tego jeszcze obserwować pole bitwy.
Strażnik podniósł broń, którą wcześniej upuścił, a chwilę później oberwał z tarczy Flakorwija na tyle mocno, że ten padł na ziemie tracąc najpewniej przytomność a jeżeli jej nie stracił jeszcze, to kolejny cios, tym razem wyprowadzony z siekacza orka, pozbawił go nie tylko przytomności. Na twarzy orka ponownie zawitał uśmiech, jednak został przerwany ciosem innego ze strażników. Strażnik ciął mieczem mocno, ork bez dwóch zdań - poczuł ból. Flakorwij odwrócił się do przeciwnika twarzą, zobaczył strażnika unoszącego tarcze do góry, by zasłonić się przed ciosem orkowego siekacza.
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
Ostatnio edytowane przez wysłannik : 24-02-2013 o 08:01.
|