- Dobry pomysł, psykerze! - zawołał kapelan - Niech ktoś pilnuje wejścia do głównego hangaru!
Podbiegł do trzech trupów heretyków w głębi hangaru i zebrał ich tarcze. Położył jedna na drugiej, a na nich broń i amunicję. Modlił się w głos, aby Bóg Imperator wybaczył mu i żołnierzom korzystanie z czegoś co było w plugawych łapskach chaosytów. Cały taki majdan popchnął w stronę oddziału. Na miejscu okadził sprzęt ze swoim kadzidłem, aby odegrać fatum.
- Zdatne do działania. Bierzcie i korzystajcie z tego w szczytniejszym celu niż te sukinsyny. - rzekł kapelan, samemu biorąc jedną z tarcz.
Potem wziął z jednej z apteczek trochę gazy i środka odkażającego. Polał na materiał i przetarł bez skrzywienia ranę na głowę i na uchu. Kiedy skończył rozejrzał się za gaśnicą, aby pomóc psykerowi w opanowaniu ognia. Lepiej aby żadna ze skrzyń się nie zajęła napalmem, szczególnie jeżeli w którejś z nich jest coś łatwopalnego. |