Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2013, 00:01   #31
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Trzeba było działać. Stłoczeni tutaj nie zdziałają wiele.

- Lucas! Przypiecz mu pięty! - subwokalizował na komunikatorze vox kapelan do psykera.

Ufając w działanie pyromanty Magnus rzucił się za skrzynię, którą miał przed sobą. Odpiął od pasa respirator i naciągnął go na głowę.

"Imperator chroni! Imperator czuwa!"

- Rozproszcie się albo niech ktoś uczyni zasłonę dymną! - kolejny przekaz na voxie od kapelana rozbrzmiał w komunikatorach żołnierzy.

Przykucnięty Drustar chwycił skrzynkę, wytężył muskuły i zaczął ją przesuwać w kierunku heretyka zapewniając sobie prowizoryczną mobilną osłonę. Miał nadzieję, że zwróci uwagę przeklętego chaosyty, na tyle aby reszta zdążyła go sprzątnąć, zanim ten narobi więcej szkód.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 12-02-2013 o 15:03.
Stalowy jest offline  
Stary 15-02-2013, 00:52   #32
 
Tom'Ash's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom'Ash nie jest za bardzo znany
- Niech to szlag! Nie mogę żadnego trafić! - Krzyknął ze złością w głosie Gallas uchylając się przed serią przeciwnika.
- Jebane tarcze! - Zawtórował mu Vells przeładowując swoją broń. Obydwaj byli rozdrażnieni tym, że nie byli na tyle skuteczni, na ile powinni być. Byli Cadianami! Powinni sobie poradzić w tej sytuacji. Z wybawieniem przyszła Mara i jej przyjaciółka które zaczęły strzelać po stopach. Że też na to nie wpadli. Najprostsze sposoby są jednak najlepsze. Kobiety szybko się uwinęły z Chaosytami. Psyker natomiast, odwrócił uwagę reszty od grodzi w której znajdowali się Imperialni i skupili swoją siłę na Einhoff'ie. Chwała mu za to! Dzięki tej brawurowej akcji, Imperialni w osobie Gallas'a, Vells'a i Drustara, mogli zatłuc Chaosytów. Gdy ostatni z nich padł, wszyscy myśleli, że to koniec. Lecz nagle, nie wiadomo skąd, wyskoczył kolejny Arcywróg z auto-karabinem i począł strzelać jak szalony. Na nieszczęście Grupy Ciężkiego Wsparcia, kilka pocisków trafiło w ich ciała. Siła była na tyle wielka, że Gallas poleciał kawałek do tyłu przeszyty dwoma pociskami. Ból był straszny. Na domiar złego, nie mógł swobodnie oddychać. Każdy wdech i wydech sprawiał ogromne cierpienie. Zaczął pluć krwią, zaczęła mu spływać po brodzie, na pancerz który już i tak był zbroczony posoka która wyciekała z dziur na klatce piersiowej. Leżał tak na plecach jak szmaciana lalka. Za wszelką cenę musiał się skryć. Nie mógł pozwolić sobie na śmierć. Martwy nie przyda się Imperatorowi. Ale nie mógł się poruszyć, ból rozchodził się po całym ciele. Zacisnął zęby i spróbował się podczołgać w bezpieczne miejsce ale się poddał, był oszołomiony i otępiały z bólu ale wiedział po części co się dzieje. Starał się bezradnie zatamować krwawienie. Lecz gdzie jest Bury? Przyjaciel Gallas'a leżał również na ziemi, i jego siła auto-karabiny odrzuciła i obróciła. Mężczyzna, na swoje nieszczęście spadł na podziurawiony bok, krzycząc z bólu. Nawet Cadianie odczuwali czasem cierpienie. Ale tylko czasem. Vells musiał salwować się schronieniem, podczołgał się w względnie bezpieczne miejsce i zawołał:
- Sanitariusz!
 
__________________
„Człowiek, poświęciwszy swe życie na dobre uczynki i czynienie dobra, umrze zapomniany i bez słowa podzięki. Jeśli wykorzysta swój geniusz niosąc niedolę i śmierć miliardom, jego imię echem rozbrzmiewać będzie przez milenia. Niesława jest lepsza niż zapomnienie.”

Ostatnio edytowane przez Tom'Ash : 15-02-2013 o 00:55.
Tom'Ash jest offline  
Stary 16-02-2013, 19:04   #33
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
- Sir! Pozwolenie na opuszczenie linii i asystę przy rannych! – skierowała prośbę do Mardocka Mara między jedną a drugą serią.
- Zezwalam. – odpowiedział mężczyzna nim jeszcze skończyła.
- Mysza, osłaniaj, ściągam rannych i pomogę ich opatrzyć, nie daj temu psychopacie chwili spokoju. – szepnęła Mara do młodszej gwardzistki wskazując jedynego przeciwnika w przeciwległym końcu sali. Ta kiwnęła głową i delikatnym ruchem kciuka przestawiła swój karabin na ogień ciągły gdy więc tylko Mara zaczęła wstawać, w stronę gwardzisty-zdrajcy pomknęła nawała ognia laserowego. „I ugnie się wróg przed siłą naszego gniewu…” usłyszała Mara w słuchawce recytowaną cicho regulaminową kantyczkę. Ale zaraz skoncentrowała się na dwóch rannych towarzyszach, na pierwszy rzut oka jej działania zakrawały na hipokryzję, w końcu czyż nie za to obsztorcowała przed sekundą Miszę? Otóż nie, Mara w odróżnieniu od koleżanki wiedziała jak udzielać pomocy i miała właśnie to robić, po drugie przeciwnik nie mógł jej bezkarnie zaatakować, po trzecie dostała pozwolenie. Gallas i Vells oberwali w klatkę, ale żadnego nie rzuciło tak jak nią, co znaczyło że raczej nie mieli urazów kręgosłupa i można ich było taszczyć bez ryzyka paraliżu. Dlatego złapała każdego za kołnierz zaparła się, w myślach klnąc jak sierżant musztry na ćwiczeniach, gdy obita pierś odezwała się bólem i szybko wycofała z obydwoma pechowcami w głąb korytarza tak by zejść z linii ognia. Yeva błyskawicznie była przy niej, nim jeszcze zdążyła położyć obu mężczyzn, rozkładając swój plecak Narthecium. W tym czasie Mara obróciła jeszcze po Presta, z nim trzeba było ostrożniej ze względu na ranę głowy, złapała go za zdrowe ramię, podniosła do pozycji siedzącej i kucnąwszy zarzuciła na plecy w chwycie ratowniczym. Bół w piersi rozkwitł na nowo jak na złość ale mimo to zdołała donieść mężczyznę na miejsce i sprawnie zaczęła zdejmować pancerz starając się nie pogorszyć stanu pacjenta. Zaczęła sprawdzać oznaki życia i przytomności u rannych, odniesione obrażenia i przekazywać uzyskane informacje Yevie. Gwardzistka nie miała pojęcia jak ta dziewuszka mogła zapamiętać tyle informacji i nie pomylić który pacjent miał ile oddechów na minutę, albo jakie rany kto odniósł. Ale już nie raz widywała medyków radzących sobie z większą ilością danych przy większej liczbie pacjentów. To pewnie był efekt równie ostrego treningu jak ten z bronią, wzruszyła ramionami wracając do siebie i zakładając cienkie rękawiczki gdy otworzyła rzucony przez sanitariuszkę pakiet. W ruch poszły bandaże, środki przeciwbólowe i Steinsalbe lub Kao-tun jak nazywano tę substancję w systemie Birma głównym dostawcy tego dobra, z wyglądu przypominała smołę, posiadała jednak niezwykłe właściwości bakteriobójcze i regeneracyjne. Mara dobrze znała naftowy zapach tego leku, to dzięki okładom z roztworu kao-tun jej żebra zagoiły się na tyle szybko by mogła teraz brać udział w walce, skróciło to czas rekonwalescencji o ponad dwa i pół tygodnia. Steinsalbe spłacało całą dziesięcinę systemu Birma już od sześciuset lat. Departamento Munitorium uznało nawet że pozwoli lokalnej populacji na „spłacenie” swego obowiązku poboru do Gwardii dodatkowymi 50 tonami gotowego surowca. Większość z tego trafiała do apteczek i lazaretów Gwardii, ratując niezliczone rzesze żołnierzy Imperium i pomagając im wrócić na pole walki. Zresztą na temat tego leku Mara mogłaby opowiedzieć jeszcze dużo, dużo więcej, gdyż w czasie rekonwalescencji jeden z medyków opiewał cudowne właściwości owej substancji jakby była jego ukochanym dzieckiem. Po przytakującym kiwnięciu Yevy szybko wycisnęła zawartość malutkich woreczków, po pół grama, do specjalnej miseczki, rozrobiła na rzadką maść i zmieniając szpatułki aplikowała bezpośrednio do ran. Potem przykrywała ranę gazą i oklejała aby opatrunek nie odpadł, to wystarczało na rany postrzałowe tej wielkości, po wszystkim medycy zajmą się tym na poważnie ale póki co pacjenci przynajmniej mieli szansę dożyć owego „po wszystkim”. Gorzej sytuacja miała się z przebitym płucem, pokazały się pierwsze oznaki odmy, przesunięta tchawica i bębenkowy odgłos gdy opukiwano klatkę piersiową. Gdy Mara zablokowała otwór rany gazą nasączoną Kao-tun Yeva odliczyła dwa żebra od góry, i wbiła duży wenflon, jak w języku medyków nazywano igłę do wlewania płynów w żyły, po górnym brzegu trzeciego żebra jednocześnie mamrocząc jakieś przepisowe modlitwy gdy ostrożnie wysuwała mandryl. Okleiła całość i przekręciła malutki zawór, usłyszały syk uciekającego s opłucnej powietrza i obie odetchnęły z ulgą, tak jak i ich pacjent.
- Dam już sobie radę, możesz wracać. – powiedziała sanitariuszka opisując stan pacjenta i podjęte działania na odwrocie kolorowej papierowej zawieszki jakie zakładała każdemu rannemu, dwie były jednolicie żółte jedna miała czerwony pas przez środek. Mara zdjęła cieniutkie rękawiczki, złapała karabin i ruszyła z powrotem do wejścia zastanawiając się co się działo kiedy była zajęta.
 
Rudzielec jest offline  
Stary 16-02-2013, 19:49   #34
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Mardock chwycił handcannonę w zęby i wolną dłonią wydał polecenia serią gestów. Komuś nieobeznanemu nic by nie powiedziały, ale gwardziści rozumieli te gesty równie dobrze jak by były one wypowiadanymi słowami, a były znacznie szybsze od słów. Określały taktykę.
Kryć się.
Będę oskrzydlał.
Ogień na jedną trzecią (więcej nie było sensu. Szansa trafienia chaosyty za tarczą i tak jest zbyt mała by brać ją pod uwagę, a potencjalnie, czekają ich jeszcze starcia więc potrzeba energii w bateriach. Ta jedna trzecia oddawana przez cały oddział i tak zaskutkuje morzem ognia).
Mardock ustawił inaczej tarczę. Tak, że pociski uderzały pod kątem, co wielokrotnie zmniejszało ich możliwości penetrujące. Kosztem za to było zmniejszenie marginesu błędu. Za tarczą nie mieściło się dwóch gwardzistów, ale jeden miał spory zapas miejsca. Teraz Redd zrzekł się tego zapasu aby uniknąć penetracji i sam marszował po łuku koła, w którego środku stał chaosyta, zmuszając go by decydował. Chronić się przed Mardockiem, czy przed resztą?
 
Arvelus jest offline  
Stary 17-02-2013, 17:31   #35
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Rob oberwał, mam nadzieję, że to nic poważnego. Zdążyłem przyzwyczaić się d jego zrzędzenia.

Ni dałem sobie dużo więcej czasu na rozważania. Założyłem maskę respiratora. Wyczekałem chwilę zbierając siły, następnie skoczyłem się w stronę kolejnej osłony bliżej drzwi. Machnąłem ręką roztaczają wokół siebie ognistą tarczę która jest w stanie reagować na wrogie ataki i przypiekać atakujących mnie wrogów.

Wychyliłem się i machnąłem ręką posyłając ognisty pocisk na wysokości kostek przeciwnika. Wyczekałem chwilę i posłałem kolejny starając się zgrać w czasie z atakami pozostałych i szarżą Reeda. Ogniste pociski może i są teraz odrobinę słabsze ze względu na podtrzymywanie tarczy ale cała sztuka w tym aby dobrze trafić i wtedy chaosyta zapłonie radośnie jak na stosie.
 
Cranmer jest offline  
Stary 17-02-2013, 18:47   #36
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Sytuacja cadiańskiej awangardy była trudna, acz nie tak rozpaczliwa, jaką wydawała się być w oczach ludzi zaskoczonych przez nagły, gęsty ostrzał. Przeciwnik był tylko jeden - fakt, że miał tarczę i porządną broń nie umniejszał bezwzględnej liczebnej przewagi, jaką Imperialiści mieli nad zdrajcą Ludzkości.

Pierwszą czynnością każdego z żołnierzy Imperatora było założenie i uruchomienie respiratorów. Dym przestał być groźny dla życia, pozostając jedynie nachalnym i nieprzyjemnym faktorem w śluzie i okolicach płonącego napalmu.

Pierwszy zareagował kapelan. Puścił się do biegu. Kule zagwizdały wokół niego. Po kilku krokach walnął z rozpędu barkiem w stojącą przed nim ciężką, metalową beczkę i zaczął ją z całej siły (jednak nadal bardzo powoli ze względu na tarcie i wagę) pchać w stronę przeciwnika. Pociski zabrzęczały o jej powierzchnię, nie mogąc jednakże przebić się naraz przez metal i zawartość.

Mardock Redd zaczął wykonywać gesty ręką. Jednakże tylko jedna Gwardzistka mogła je zauważyć - Marisha. Mara zajmowała się wynoszeniem rannych, zaś tamci w korytarzu za śluzą nie mogli nic widzieć przez gęste kłęby czarnego dymu. Czekali na ustny rozkaz, którego Redd nie wydał. Marisha jednakże, nadal leżąc na podłodze, położyła jak najgęstszą dla jej las-karabinu osłonę ogniową (próbując kompensować brak innych luf do tego zadania), pokrywając wrogą tarczę i okolicę czerwonymi rozbłyskami. Redd ruszył, ustawiając tarczę pod kątem. Przeciwnik musiał dzielić ogień pomiędzy osłonę Drustara a tarczę Redda. Wreszcie, wyczerpał amunicję w magazynku i zmuszony był ją zmienić.

Do akcji w tym momencie wszedł psyker. Wychylił się zza osłony i postawił przed sobą ognistą tarczę. Wchodząc na wyżyny skupienia, przekierował część swego psionicznego potencjału do tworzenia ognistych pocisków. Były, jak przewidział, dużo słabsze niż "standardowe", jednakże musiały wystarczyć. Dwie z nich uderzyły w tarczę i ścianę obok. Trzecia grzmotnęła gdzieś w pobliżu klęczącej nogi przeciwnika. Eksplozja była mała, lecz wystarczająco silna i gorąca, by oparzyć słabiej opancerzoną łydkę. Chaosyta krzyknął, jego szmaty zatliły się. Stracił koncentrację, wypuszczając z rąk magazynek, który chciał załadować do spluwy. Uchylił również tarczę. To wystarczyło Marishy, by go ustrzeliła kilka razy w tors, ręce i nogi. Wykończył go jeden porządny pirokinetyczny pocisk Einhoffa. W hali zapadła cisza. Przynajmniej w tej, bo we właściwym hangarze wciąż trwała zażarta walka.

W tym czasie Mara przetransportowała ledwo kontaktującego Bury'ego Vellsa, bardziej przytomnego Ursarkara Gallasa (który aktywnie starał się, mimo poważnych ran i krztuszenia się własną krwią, ułatwić swój transport) oraz nieprzytomnego Roba Presta na korytarz. Z dala od walki, od dymu i od śluzy. Tam, natychmiast zajęła się nimi wspólnie z sanitariuszką Almą (tudzież Yevą, jak nazywał ją Redd). Obydwie kobiety wykorzystały swój trening (oraz doświadczenie) i dostępne środki by profesjonalnie opatrzyć rany swoich towarzyszy z drużyny i przywrócić im przytomność. Jak się szybko okazało, w płuco Gallasa wdarł się jedynie niewielki odłamek pancerza Flak, wbitego przez kinetyczną siłę uderzenia. Nie groziło to śmiercią ani kalectwem, jeśli tylko ranny nie wykonywał czynności fizycznych ponad ruchów głową i używania rąk od łokcia w dół. Stłuczenie było zaś bardzo podobne do tego, którego nabawiła się Mara - odpowiednia maść i rekonwalescencja bez przemęczeń sprawi, że uraz szybko zżółcieje i zniknie. Z Vellsem było gorzej. Dwie kule tkwiły gdzieś w okolicach nerki i należało je wyjąć operacyjnie. Jak na razie nie było krwotoku wewnętrznego (ponad "zwyczajowe" punktowe z powodu mechanicznego uszkodzenia przestrzelonej tkanki). Bark zaś jak to bark - przykra rana, której konsekwencje będą nawiedzały tego żołnierza do końca życia, aczkolwiek przy odpowiednej opiece lekarskiej nie obniży to jego sprawności fizycznej. A przynajmniej nie powinno. Kula jedynie otarła się o kości, przenikając przez całą długość tkanek miękkich. Po wyjściu z ciała utknęła w napleczniku gwardyjskiego pancerza. Prest mógł mówić o największym szczęściu ze wszystkich rannych - rana głowy była dość powierzchowna. Kula została prawie że "wykastrowana" z mocy przez hełm i jedynie "grzmotnęła" gdzieś w okolice kantu czoła, masakrując mu je i lekko nadkruszając kant kości. Ten człowiek przeżył dzięki błogosławieństwu od świętych czy też samego Boga-Imperatora. Gorzej się miał jego obojczyk - rana niezwykle bolesna i paraliżująca, tym bardziej, że kula tkwiła gdzieś na kości. Usunięcie jej wymagało operacji.

+++

Ars militaris



Uploaded with ImageShack.us

Legenda do mapy:
* czarne kwadraty - martwi wrogowie z tarczami (pięciu, czterech z pistoletami maszynowymi, jeden płonący z ciężkim auto-karabinem)
* czerwony spray - płonący napalm (pożar rozprzestrzenia się na cogitator/stację narzędziową oraz okoliczne płyty podłogowe - jarają się kable, dając czarny, gryzący dym - jak w śluzie)
* biały kwadrat - Mardock Redd z tarczą (pod kątem, schowany za nią)
* żółty kwadrat - Magnus Drustar z metalową beczką (tą z naprzeciwka grodzi)
* turkusowa kropka - Lucas Einhoff (z pirokinetyczną tarczą)
* fioletowa kropka - Marisha (na podłodze)

Status:
* Mardock Redd - zdrów
* Mara Ferris - obita pierś
* Marisha - zdrów
* Magnus Drustar - naderwane prawe ucho, zdarta skóra głowy, lekkie stłuczenia (głównie korpus), draśnięte lewe udo
* Lucas Einhoff - lekkie stłuczenia i draśnięcia (głównie korpus)
* Ursarkar Gallas - silne stłuczenie i postrzelone lewe płuco (ciężka rana, opatrzona)
* Bury Vells - przestrzelony lewy bark, dwie kule w lewym boku (ciężkie rany, opatrzone)
* Rob Prest - lekka rana głowy (opatrzona), kula w obojczyku (średnia/ciężka rana, opatrzona)
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 21-02-2013, 20:02   #37
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
-Kkkrwa..

Prest zaklął z cicha odzyskując chwilo przytomność przytomność, uspokajająca dłoń jednej z sanitariuszek powstrzymała go od poruszenia się.

Lucas tymczasem rozproszył ognistą tarczę i stopniowo cofał inwokację żelaznego ciała, natychmiastowe rozproszenie tej mocy nie należy do przyjemnych, skóra najpierw naprężyła się i wyrzuciła z siebie tkwiące w niej odłamki pocisków po czym wygładziła się i powróciła do normalnej cielesnej postaci. Ostatecznie oparł się plecami o skrzynię czy beczkę która była jego osłoną, starał się powoli uspokoić oddech i wyrównać napięcie myśli które zawsze wprowadza dłuższe podtrzymywanie mocy.

Po chwili podniósł się i ruszył w stronę pozostałych w oczekiwaniu na dalsze rozkazy... zaniepokoił go jednak szalejący w hangarze ogień.
To o ile mnie pamięć nie myli zgodnie ze szkoleniem jest bardzo zła rzecz na okrętach. - Pomyślał po czym nie czekając na rozkazy ruszył w tamtą stronę.

Kontrolowanie ognia to profesja pyrokinetyka, tworzenia ognia to jedno, czym inny jest zapanowanie na tym który już szaleje ale pewne umiejętności w tej materii są wpajane w ramach pierwszych treningów psykera tej dyscypliny.

- Za pozwoleniem sir, proponuję skombinować gaśnice! Pożar w hangarze to spory problem, postaram się to trochę opanować ale sam nie zgaszę!

Psyker zbliżył się do ognia, jego żar... był przyjemny zdawał się on nawet ignorować dym chociaż w tym bardziej pomocny był respirator. Wystawił dłoń i zaczął stopniowo ściągać języki ognia i blokować je przed rozprzestrzenianiem się kontrolując ich przepływ.
 
Cranmer jest offline  
Stary 22-02-2013, 13:02   #38
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Dobry pomysł, psykerze! - zawołał kapelan - Niech ktoś pilnuje wejścia do głównego hangaru!

Podbiegł do trzech trupów heretyków w głębi hangaru i zebrał ich tarcze. Położył jedna na drugiej, a na nich broń i amunicję. Modlił się w głos, aby Bóg Imperator wybaczył mu i żołnierzom korzystanie z czegoś co było w plugawych łapskach chaosytów. Cały taki majdan popchnął w stronę oddziału. Na miejscu okadził sprzęt ze swoim kadzidłem, aby odegrać fatum.

- Zdatne do działania. Bierzcie i korzystajcie z tego w szczytniejszym celu niż te sukinsyny. - rzekł kapelan, samemu biorąc jedną z tarcz.

Potem wziął z jednej z apteczek trochę gazy i środka odkażającego. Polał na materiał i przetarł bez skrzywienia ranę na głowę i na uchu. Kiedy skończył rozejrzał się za gaśnicą, aby pomóc psykerowi w opanowaniu ognia. Lepiej aby żadna ze skrzyń się nie zajęła napalmem, szczególnie jeżeli w którejś z nich jest coś łatwopalnego.
 
Stalowy jest offline  
Stary 01-03-2013, 18:44   #39
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
- Doskonale. - Redd kiwnął głową aprobując reakcje podwładnych, podczas gdy sam ładował kolejny granat inferno - Tarcze w dłoń, sformować... - rozkazy trwały jeszcze kilka chwil i zaraz gwardziści sformowali dwie grupy, każda chroniona tarczami, tak by awangardę mogła ubezpieczać tylna.
- Einhoff, zostaw to, mi się bardziej przydasz... - za to zostawił dwóch gwardzistów by zajęli się ogniem i nakazał im dołączyć najszybciej jak się da.
- Bierz tarczę - przekazał pawęż gwardziście którego imienia nie kojarzył - Tylko na stopy uważaj.


- Na rozkaz sir.
Lucas albo stopniowo zwolnił kontrolę nad pożarem albo zawrócił z drogi z jeśli rozkaz sierżanta padł za nim dotarł do ognia. Przygotował się również do ponownego pokrycia skóry ‘żelazem’ dla ochrony jeśli zajdzie taka potrzeba. W zasadzie pomysł zabrania tarczy jest przedni, kontrola ognia nie wymaga gestów jest to raczej efekt ludzkiego nawyku oraz odziaływania psychologicznego - dodatkowa osłona w postaci tarczy może się przydać.


Mara rozejrzała się po najbliższych ścianach, było tam parę gaśnic którymi już zajęli się inni gwardziści. Jednak jej uwagę przyciągnął panel systemu komunikacyjnego, nagła myśl pojawiła jej się w głowie złapała więc przebiegającego obok Adamsa, który jak wiedziała przechodził szkolenie w podstawach komunikacji.
- Dasz radę się połączyć z dowództwem przez to tutaj? – Spytała, mężczyzna przyjrzał się panelowi, po czym skinął głową. – A dasz radę zrobić coś żeby nasze komunikatory mogły przekazywać przez to wiadomości?
Tym razem mężczyzna zamyślił się na chwilę po czym wyciągnęł, bagnet i zdjął obudowę panelu.
- Nie bezpośrednio, może technokapłan by tu coś poradził, jedyne co mi przychodzi do głowy to posadzenie tu kogoś kto by przekazywał informacje, podane przez naszą sieć, dowództwu przez ten komunikator.
- Dobra, musi wystarczyć, dzięki. – klepnęła gwardzistę i ruszyła do Redda.- Adams mówi, że możemy się połączyć z dowództwem przez tamten panel, ale nie da rady podłączyć naszej sieci więc ktoś z naszych musi siedzieć i przekazywać dalej każdy meldunek. Jeśli można wezmę Myszę i sprawdzę tamte schody, może być czy najpierw każdemu z tamtych strzał kontrolny? – skinęła w stronę leżących tu i tam chaosytów.
 
Cranmer jest offline  
Stary 02-03-2013, 14:41   #40
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Cadianie szybko i sprawnie poczęli opanowywać salę. Lucas Einhoff ruszył się w stronę płonącego cogitatora i stacji narzędziowej, rozpoczynając proces ograniczania i kontrolowania pożaru. Chwilę potem zastąpili go dwaj Gwardziści z gaśnicami, którzy w miarę sprawnie poradzili sobie z zadaniem - zużywając jednakże aż pięć butli proszku. Preparaty Inferno potrafiły być... uparte. Einhoff w tym czasie pobrał jedną z tarcz i przygotował się psychicznie do ponownej przemiany w metal.

Marisha i Mara upewniły się, że przeciwnicy rzeczywiście byli martwi, po czym zabezpieczyły schody. Drzwi na ich końcu musiały prowadzić do sekcji korytarzy spoza hangaru. Stamtąd musieli też nadejść ci przeciwnicy, którzy na początku starcia byli obecni na schodach. Z pomocą Adamsa udało się rozpieprzyć panele sterujące z obu stron i zamknąć drzwi "na głucho". Teraz drzwi można było otworzyć jedynie siłą (albo ekspertyzą biegłego Tech-Kapłana).

Problem kontaktu z dowództwem pozostał. Adams nie był w stanie spiąć komunikatorów drużyny z interkomem statku. Za to łączność w drużynie funkcjonowała poprawnie. Jedyną opcją było posadzenie kogoś przy interkomie i regularna rozmowa.

Cadianie pozostawili wrogą broń w spokoju, zgarniając jedynie (czy też odzyskując, co zagrabione) tarcze (wzięli je: Einhoff, Drustar, Adams, inny Gwardzista). Podzielili się na dwie grupy i obstawili obydwa wejścia do hangaru. Mogli rozejrzeć się w sytuacji. Przeciwników było co najmniej kilkunastu. Na podwyższeniach i galeryjce po prawej byli inni żołnierze z 3 Kompanii oraz Armsmani z Bezpieczeństwa Marynarki.

Zaraz potem spadły pierwsze ciężkie pociski na tarcze drużyny i najbliższą okolicę, jak na razie nie czyniąc szkody. W szczególności huraganowym ostrzałem pokryci zostali Drustar i Einhoff. Strzelali dwaj wrogowie, uprzednio ukrywszy się zaraz na lewo od nich. Kapelan zmuszony był w całości skulić się za tarczą, natomiast Einhoff odpalił po raz kolejny moc ochronną (czując gromadzące się zmęczenie, ćmiący ból i rozdrażnienie - efekty coraz intensywniejszego używania psionicznych mocy w krótkim okresie czasu). W połączeniu z tarczą, nawet ciężkie pociski nie mogły uczynić mu znaczącej szkody.

Tymczasem na korytarzu, gdzie z ciężko rannymi pozostała sanitariuszka Alma, sytuacja była napięta. Stan rannych był stabilny. Wizyta w lazarecie i pełna opieka medyczna sprawią, że wyżyją i wyzdrowieją. Jeśli wrogowie im dadzą. Te korytarze wciąż były areną szybkich, brutalnych starć między poszukującymi siebie nawzajem grupkami kombatantów. Jak na razie był spokój, ale to mogło drastycznie zmienić się w kilka sekund. Prest był nieprzytomny. Gallas i Vells jako tako kontaktowali i mogli w krytycznej sytuacji użyć swojej broni bocznej. Byli jednak uziemieni i otępiali. Jedynie Alma była w pełni sprawna, ale była tylko jednym żołnierzem - w dodatku z lekką bronią, las-karabinkiem.

+++

Ars militaris



Uploaded with ImageShack.us

Legenda do mapy:
* czerwone kropki - wrogowie (ok. 15, uzbrojeni w ciężkie auto-karabiny, pancerze Flak i Mesh, wzmacniane skafandry próżniowe, bez tarcz)
* niebieskie kwadraty lub kropki - sojusznicy (Armsmani i Cadianie, z tarczami lub bez)
* czarne kwadraty lub kropki - martwi wrogowie lub sojusznicy (z tarczami lub bez)
* biały kwadrat - Mardock Redd z tarczą
* żółty kwadrat - Magnus Drustar z tarczą
* turkusowy kwadrat - Lucas Einhoff z tarczą
* fioletowa kropka - Mara Ferris i Marisha

Poza kadrem (korytarz przed śluzą):
- Ursarkar Gallas
- Bury Vells
- Rob Prest
- Alma

Status:
* Mardock Redd - zdrów
* Mara Ferris - obita pierś
* Marisha - zdrów
* Magnus Drustar - naderwane prawe ucho (odkażona), zdarta skóra głowy (odkażona), lekkie stłuczenia (głównie korpus), draśnięte lewe udo
* Lucas Einhoff - lekkie stłuczenia i draśnięcia (głównie korpus)
* Ursarkar Gallas - silne stłuczenie i postrzelone lewe płuco (ciężka rana, opatrzona)
* Bury Vells - przestrzelony lewy bark, dwie kule w lewym boku (ciężkie rany, opatrzone)
* Rob Prest - lekka rana głowy (opatrzona), kula w obojczyku (średnia/ciężka rana, opatrzona)
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 02-03-2013 o 14:53.
Micas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172