Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2013, 13:42   #123
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Shiba spojrzał ostro na postać przed nim. John. Człowiek który był duchem. Postać bez wyglądu i osobowości, jakichkolwiek cech charakteru. Zastanawianie się nad tym kim on było samo w sobie wystarczyłoby aby oszaleć. Ba, gdyby niebieskoskóry miał namalować personifikację szaleństwa pewnie posłużyłby się Johnem jako modelem...
- Yo. - rzuciła niebieskoskóra nie do końca pewna co ma powiedzieć.
- Witaj - odpowiedział na przywitanie John, nie wiedząc zbytnio jak sprecyzować pytanie o to co właśnie zobaczył - Czy to była...?
- Tak. Oszalała. - odparł wprost. - Nie mów o tym reszcie. Zwłaszcza Calamitiemu. - Jego ton był nie tyle prośbą co...rozkazem.
Niebieskoskóra miała ruszyć w stronę gabinetu burmistrza, ale coś ją nagle uderzyło.
- Co ty tu robisz?
W głębi serca John spodziewał się właśnie tej odpowiedzi. Zdawał sobie sprawę że w Hanie istnieje jakaś skaza która prędzej czy później da o sobie znać, jednak mimo tego obdarzył dziewczynę czymś na kształt sympatii. W końcu gdyby nie ona najprawdopodobniej nie wydostałby się żywy z cyrku, nie mówiąc już o dotarciu ze źle wygojoną raną nad rzekę
- Nic nie powiem... jednak będą się zastanawiać co się z nią stało. Mam nadzieję, że będziesz w stanie powstrzymać ich od poszukiwań. Byłem u burmistrza, próbowałem zdobyć nieco więcej informacji o naszym aktualnym położeniu oraz o celu naszej podróży
Chociaż jedna osoba zajęła się czymś faktycznie powiązanym z ich zadaniem. Shiba nieco złagodniała.
- Dowiedziałeś się czegoś, "Bobie"? - spytała niewinnym tonem. Była świadoma, że John miał nieco zdolności do oszustw i kłamstw ale nigdy by nie obstawiła, że prowadził dyskusję z burmistrzem gdy ona stała pod drzwiami. No, wtedy to on stał.
John uśmiechnął się, wyraźnie z czegoś zadowolony. Chociaż ustępował pozostałym członkom ekspedycji w kategorii walki to jednak pod względem zbierania informacji niewielu było w stanie go prześcignąć.
- Owszem, dość sporo, jednak to nie najlepsze miejsce by to omawiać. Proponuję się przejść, a najlepiej poszukać pozostałych
- A ja proponuję, abyś przekazał mi co planujesz w razie gdyby twoje plany okazały się niekoniecznie poprawne. - Niebieskoskóra z jakiegoś powodu nie chciała mu pozwolić na samowolę. - Po resztę posłałam Fausta więc sami się znajdą. Zresztą, nie będzie mi się chciało łazić tam i z powrotem skoro jesteśmy tuż obok burmistrza.
John odpowiedział spokojnym, rzeczowym tonem
- Dowiedziałem się jak dostać się do tuneli które doprowadzą nas bliżej naszego celu, mimo tego że chwilowo są zamknięte i dostęp do nich jest teoretycznie niemożliwy. Burmistrz chwilowo nie będzie ci do niczego potrzebny, co więcej odwiedziny u niego w tej chwili mogą być niekorzystne dla całej wyprawy
Podparła rękę na biodrze analizując Johna.
- Jesteś naszym liderem? Przełożonym króla? - agresywny ton powracał na swoje miejsce. Cokolwiek wymyśliła Shiba zdecydowanie nie było tylko przeciw Faustowi ale i reszcie ekipy. - Jeżeli coś planujesz to oczekuję wyjaśnień. Nie daj Papuru coś spieprzysz. Jesteśmy drużyną, a ty z swoim brakiem postaci, osobowość i kompatybilności zresztą musisz do tego dorosnąć. - stwierdziła ostro. - Cieszę się, że w końcu próbujesz zrobić coś co nam pomoże zamiast po prostu znikać w tłumie ale byłoby mi równie miło gdybyś nie starał się trzymać tego dla siebie.
- Jestem tym, który robi cokolwiek poza bezmyślnym parciem do przodu. Wszystkie swoje działania dedykuję przybliżeniu nas do celu, niezależnie od tego czy ich rezultaty są widoczne czy nie. I nie, nie jestem liderem naszej grupy tak samo jak ty nim nie jesteś. Dlatego rezultaty swoich odkryć powierzę całej naszej drużynie, a nie tylko tobie - jak się okazywało John potrafił pokazać nieco charakteru, chociaż jego uśmiech i delikatne skrzywienie warg było w tej chwili nieco inne niż zwykle
W czym był problem aby najpierw powiedział jej a później i reszcie? Po cholerę tak bardzo mu zależało aby usłyszeli o tym wszyscy? To było bez sensu.
Ruszyła do przodu, odepchnęła delikatnie na bok Johna i skierowała się do gabinetu burmistrza. Będzie kontynuować tak jak to zaplanowała wcześniej. Cholera go wie co zrobił John. Szlag go wie czemu on w ogóle próbuje zrobić cokolwiek.
John natomiast widząc że nie uda mu się przekonać Shiby do opuszczenia budynku sam ruszył w stronę wyjścia. Nie miał ochoty wpaść teraz na burmistrza, ograniczenie liczby ludzi którzy go tu widzieli i będą w stanie powiązać z czymkolwiek, zwłaszcza z ludźmi z latającej kolejki było konieczne. Zastanawiał się nad bezpośrednim skontaktowaniem się z kimś z pozostałych. Wiedząc o problemach związanych z magią Mardreda pozostawała mu trójka: niepozornie wyglądający mężczyzna, zakuty w zbroję rycerz i czarnoskóry osiłek. Po chwili namysłu wybrał to, co wydawało mu się najrozsądniejszą opcją: spróbował nawiązać kontakt z Faustem.
Kontakt po chwili został nawiązany, a dokładniej czekał na akceptację Fausta, ale zdawał sią dziwnie odległy, jak gdyby ktoś zakłócał rozmowę, zapewne gdyby była to umiejętność bazująca tylko na magii, to zaklęcie zostało by rozproszone.
John westchnął ciężko, postanawiając wrócić do poprzedniego planu. Zamierzał opuścić ten budynek i pozwolić by jego fałszywa tożsamość rozpłynęła się w anonimowym tłumie jaki wypełniał ulice Wiltover, cały czas oczekując aż uda się nawiązać więź z Faustem.
Gabinet burmistrza okazał się zamknięty, widać zarządca o rozmowie z Bobem udał się gdzieś innym wyjściem ze swego gabinetu. Starego Kapitana nigdzie nie było widać, zapewne dalej załatwiał sprawy z pochówkiem Hany. John zaś zniknął gdzieś w tłumie, niewidzialny jak zawsze.
Shiba usiadł zmęczony pod gabinetem. Był potwornie zmęczony.
Co by się nie działo, nie miał innych planów w tym momencie. Jeżeli burmistrz nie wróci to po prostu wróci do zajazdu spać.
 
Fiath jest offline