Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2013, 19:23   #14
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Matrim widząc że ważne spotkanie rozmyło swoją atmosferę, oraz zasłyszawszy wzmiankę o gorącej kąpieli, nie myślał wiele. Porwał kufel i kolejny kawałek mięsiwa, jedynie po to by po chwili zniknąć z pokoju tanecznym krokiem. Jego ciało ruszało się do muzyki płynącej z dołu, ale udało mu się niczego nie rozlać. Kąpiel za to powitał jako małe zbawienie.

Zanurzony po uszy w gorącej wodzie zastanawiał się nad całą tą zarazą i tym, czego tak naprawdę od nich chciano. Zbadanie choróbska na pewno nie było zadaniem dla Mata, jego talenty leżały bardziej w strefach otwierania tego co zamknięte i znajdywania tego co miało pozostać ukryte. Wątpił by ktokolwiek chciał go wziąć na tą wyprawę po to, by tańczył, chociaż i to mogło zapewne zdać egzamin. Była duża szansa że ogarnięty szałem krasnolud zwyczajnie by zdurniał i nie wiedział co dalej robić, gdyby nagle pojawił się przed nim tańczący w najlepsze człowiek, w samym centrum Poddomu. Wchodziły też oczywiście opcje dotyczące polityki, nie wątpił że napotkają na tarcia, zamknięcie lordów w Poddomu, mogło kosztować królową głowę. Nie zdziwiłby się więc, gdyby zaszła konieczność skrócenia któregoś z wysoko postawionych kurdupli nieco bardziej. Mimo że był niechętny takim rozwiązaniom, nie miał zamiaru zbytnio oponować. Konsekwencje nie były dla niego zbyt wielkim problemem w życiu, zwykle przemieszczał się od jednej chaotycznej decyzji do drugiej, póki co wychodził na tym nie najgorzej. Zostawił rozmyślania i zwyczajnie poszedł spać.

Rano na szczęście obudziło go pukanie, nikt nie był na tyle głupi żeby wejść do pokoju samemu, inaczej miałby spore szanse spotkać się z rzuconym sztyletem. Na dole był w ciągu kilku minut, przemył jedynie twarz zimną wodą, założył plecak i przeskoczył przez barierkę chroniącą od upadku zamiast skorzystać jak każdy rozsądny człowiek ze schodów. Okazało się że Hadrian sprowadził nawet niesfornych krasnoludzkich braci, którzy spędzali noc poza karczmą. Matrim zapychał się ostatnim zjadliwym posiłkiem, który miał go czekać na najbliższe kilka dni lub miesięcy. Nie miał pojęcia ile im to tak naprawdę zajmie, a jedzenie w drodze bywało różne, rzadko kiedy przyzwoite. Kiedy już skończył całość, dobijając sute śniadanie słodkim ciastem, przyjrzał się zawartości skrzyń. Większość tego co potrzebował, miał już w plecaku lub przy sobie, ale dostrzegł kilka ciekawych rzeczy. Fiolkę ognia alchemicznego, zestaw wspinaczkowy, dziesięć patyczków ognistych, dodatkowy zwój liny, i dwie torby kolczatek. Wypatrzył nawet gdzieś trzy srebrne bełty do kuszy.


Niedługo potem był wymarsz i wrota do Poddomu. Zignorował popędzenia krasnoludzkiego dowódcy, ale było to dość naturalne, nawet jego taneczny krok, który zdecydowanie nie szedł w linii prostej, był o wiele dłuższy niż przeciętny krasnoludzki marsz czy bieg.
- Mówiłem że zwykłe przewietrzenie tych przeklętych korytarzy by starczyło. – Mruknął kiedy doszedł go zaduch podziemnych tuneli, teraz zupełnie go nie dziwiło że tutejsi brodacze zaczęli wpadać w szał i rzucać się jeden na drugiego. Obawiał się również że za całkiem niedługo, jego nos przyzwyczai się do tych zapachów do tego stopnia, że nawet nie poczuje jak sam do cna przesiąknie fetorem.

Spotkanie z magiem i jednym z lordów nie pozostawiało zbyt wielu złudzeń. Czekała ich nieciekawa sytuacja, na dodatek dowódca fortu zdawał się coś skrywać przed swoimi braćmi, będącymi pod jego komendą, nie wspominając już o prawdopodobnych kompleksach. Dla Mata każdy był równy, a własność wspólna. Niektórzy po prostu u schyłku życia mieli nieco okazalsze groby lub więcej wrogów czy przyjaciół. Rozglądał się uważnie w czasie kiedy mag ich prowadził, zwłaszcza wyrazom twarzy załogi fortu. Dowódca pilnował się i odgrywał sztukę, prawie jak partię szachów, do której mógł się przygotować, znając kilka ruchów przeciwników wprzód. Może była to po prostu prywatna paranoja tancerza, nie był do końca pewien niczego, poza tym, żeby wszystkie informacje jakimi będą próbowali go nakarmić, przesiać przez sito.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline