Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2013, 16:50   #107
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Praca nad kopiowaniem mapy, tudzież studiowanie ksiąg, mających przybliżyć obraz świata i panujących w tym świecie obyczajów, nie zajmowały Kevinowi całego dnia. Zawsze zostawało dość czasu nie tylko na posiłki, ale i na rozmowę z tymi, co do suchych literek potrafili dorzucić nieco faktów, takich wziętych prosto z życia.
Idealną osobą (prawdę mówiąc jedyną) był Puchacz. Naukowiec, bez wątpienia, miał wiele wiedzy o świecie. I, najwyraźniej zadowolony z obecności i zaciekawienia licznych słuchaczy, chętnie się tą wiedzą dzielił.

Społeczeństwo, co było rzeczą dosyć oczywistą, dzieliło się na klasy. Dość typowe (według Kevina) do panującego ogólnie poziomu rozwoju technologii - rycerstwo, duchowieństwo, kupcy, rzemieślnicy i chłopi. W miastach rządziły trzy pierwsze warstwy, przy czym proporcje udziału w radzie miejskiej (czy jak się ów organ nazywał) w różnych miastach bywały różne.
Pewna różnica między tym społeczeństwem, a informacjami, które kołatały gdzieś głęboko w głowie Kevina, była ta, że chłopi, najniższa warstwa społeczeństwa, nie byli przywiązani do ziemi. Płacili czynsz swemu panu, lordowi, ale w każdej chwili mogli zabrać swoje manele i ruszyć w świat. Chyba że byli związani jakąś specjalną umową.
Ziemia w ogóle należała do rycerstwa, z pewnymi, niewielkimi wyjątkami. Kupcom udało się wywalczyć prawo posiadania ziemi w przypadku faktorii oraz wiosek zakładanych przy kopalniach, pod warunkiem, że zakładana faktoria lub odkryte przez kupca złoże znajduje się na ziemi niczyjej.
Z własnością ziemi wiązała się ściśle władza sądownicza. Na ziemi będącej własnością któregoś z rycerzy sędzią był właściciel owych ziem. W przypadku wiosek założonych przez kupców sądownictwo pozostawało w gestii regenta, który wysyłał w takie miejsca swojego przedstawiciela, jako stałego rezydenta. W miastach władza sądownicza przynależała do regenta lub jego przedstawiciela. Wszystko to dotyczyło Północnej Wyżyny. W innych stronach bywało inaczej.
Wyroki bywały różne i (niekiedy) dość okrutne, przynajmniej z punktu widzenia przedstawicieli bardziej rozwiniętej cywilizacji. Oprócz bardzo typowego lochu czy grzywny przestępcom groziło odcięcie ręki (w przypadku kradzieży), wyrwanie języka (z krzywoprzysięstwo). W miastach było to zwykle ustalone, ale w rejonach wiejskich wszystko zależało od lorda-sędziego, chociaż oficjalne wytyczne nakazywały stosowanie kar zgodnie z kodeksem regenta, rozprowadzonym ponoć po całej krainie. I, teoretycznie przynajmniej, znanym wszystkim, chociaż sztuka pisania nie była powszechnie znaną umiejętnością.
Według słów Puchacza morderstwa zdarzały się stosunkowo rzadko. Z bardzo prostej przyczyny - ofiary morderstw zamieniały się w tak zwane żywotrupy, które ze wszystkich sił starały się odpłacić zabójcy tą samą miarką.
Wspomniany regent był władcą Północnej Wyżyny, czyli krainy, w której właśnie się znajdowali. Jednej z czterdziestu czterech, wchodzących w skład Przymierza. Władcy poszczególnych krain wchodzą w skład Rady, będącej spoiwem całego przymierza. Czterdziestym piątym, chociaż bynajmniej nie najmniej ważnym, członkiem Rady był patriarcha Quietus, najwyższy zwierzchnik Kongregacji.
Rada określała ramy, w jakich powinno mieścić się prawodawstwo poszczególnych krain. Są one dość szerokie i na dużym poziomie ogólności. W praktyce wyglądało to tak, że członkowie Rady zajmowali stanowisko w konkretnych, spornych przypadkach, wytyczając przy takiej okazji granicę akceptowalności. Rada była silna, dzięki solidarnie przestrzeganym sankcjom w postaci embarg handlowych nakładanych na wyjątkowo krnąbrne krainy, chociaż to zdarzało się - z przyczyn oczywistych - niezbyt często.
Rada nie zbierała się w jakichś określonych terminach, ale obradowała bez przerw. Nie miała jednej, określonej siedziby. Tak zwane Goszczenie Rady było przechodnim przywilejem, a zmiana siedziby odbywała się co kwartał. Władcy poszczególnych krain często na te obrady wysyłali swoich przedstawicieli.
Do Smoczego Leża, siedziby regenta i równocześnie miejsca zamieszkania Puchacza, mieli jakieś pięć dni drogi na piechotę. Pięć dni to nie tragedia. Trochę prowiantu i da się radę. Na dodatek po drodze można było znaleźć pewne udogodnienia dla podróżnych - na przykład wiaty, umożliwiające spokojny odpoczynek nawet w razie niepogody. Z drugiej strony - lepiej by było z kimś się zabrać. Na przykład z jakąś karawaną. Jako najemnicy powiedzmy. Gdyby oczywiście gdyby ktoś zechciał ich zabrać w takim charakterze. Może, by udowodnić swą przydatność, trzeba będzie kogoś pokonać? Z pewnością daliby sobie radę, a Shane-najemniczka nie wywołałaby niczyjego zdziwienia. Kobiety, jak mówił Puchacz, były dość wyzwolone i większości krain mogły wykonywać każdy zawód.
Innymi słowy - przed Shane również otwierała się możliwość zrobienia wielkiej kariery w wybranej dziedzinie.
 
Kerm jest offline