Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2013, 18:53   #19
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Sługa który zmaterializował się w kręgu wypowiadając zwyczajową formułę był średniego wzrostu mężczyzną, nie cechowała go nadnaturalna muskulatura jednak widać było że w jego szczupłej sylwetce tkwi wypracowana przez lata trudów i niewygód siła. Był blondynem, o typowo aryjskich rysach twarzy nieco tylko zniekształconych przez widoczną na czole bliznę, ślad po jednym z licznych pojedynków w których brał udział. Jego bladoniebieskie oczy zdawały się płonąć dziwnym blaskiem gdy dosłownie przewiercał nimi swojego rozmówcę. Ubrany w mundur armii carskiej, z dystynkcjami generalskimi, do piersi miał przypięty krzyż Zasługi Wojskowego orderu Świętego Jerzego który jednak jak wiadomo przyznawany był za szczególne męstwo szeregowym żołnierzom i podoficerom. Na słowa swojego mistrza odpowiedział dumnym tonem

- Przeżyłem zarówno wojnę którą określasz jako ,,światową” jak i rewolucję w trakcie której upadł stary porządek i nastały smutne dla mojego kraju czasy. Nie mylisz się również sądząc, że zginąłem walcząc z bolszewickim ścierwem, jak przystało na generała armii carskiej. To, że car nie żył i nie zapowiadało się na to że prędko będzie mianowany nowy nie zwolniło mnie ze służby

Dziwne uczucie minęło jakby ręką odjął. Najwyraźniej mistrz też nie pałał sympatią do czerwonych, co potwierdził swoimi następnymi słowami.

- Dobrze. Nie jesteś komunistą, można więc mieć nadzieje, że coś jesteś warty. Na dodatek żołnierz. Domyślam się, że umiesz wykonywać rozkazy, generale. Mam racje? - mężczyzna zadał pytanie z lekkim uśmiechem, jednak z pewnością nie był to jeden z tych pozytywnych gestów.
- Przywykłem by wydawać rozkazy, nie je wykonywać. Jeśli jednak będą zgodnie z moimi przekonaniami, to przez wzgląd na nasz kontrakt wykonam je... o ile okażesz się godzien być moim mistrzem, człowieku ukrywający swoją twarz.
- Twoimi przekonaniami, tak? Jakie to są twoje przekonania? Oraz ile są warte w tym świecie, gdzie nie jesteś niczym więcej jak reinkarnacją ducha z przeszłości, który został rzucony w sam wir wojny, żeby otrzymać swoją nagrodę - o ile przeżyje. A jeśli nie? Któż go będzie opłakiwał? - mężczyzna zdjął po tych słowach kapelusz, ukazując łysą głowę.
- Mam powody, żeby dbać o swoją anonimowość. Zapewniam cie, że ty także będziesz musiał o to zadbać. - dodał, wbijając swój wzrok w oczy sługi. Jego oczy były typowe dla pewnej klasy ludzi. Tych, którzy nie raz widzieli śmierć, którzy ją zadawali - ba, którzy żyli z tego, że mordowali kolejnych ludzi. To były te oczy, które nie znały litości ani poczucia winy.
- Nie zależy mi na głupcach którzy będą płakać po mojej śmierci, tylko na tych którzy zamiast rozpaczać potrafią działać. Przekonań człowieka nie da się zreferować w paru słowach, warto byś wiedział jednak że nie będę działał na korzyść bolszewickiej zarazy ani nikogo kto ma z nimi coś wspólnego. Jeśli jesteś żydem albo działasz w ich imieniu lepiej zakończ to już teraz zaklęciem rozkazu albo zabiję cię przy pierwszej nadarzającej się okazji. Na drodze do celu nie da się uniknąć ofiar, chociaż na szczęście nie wyglądasz mi na głupca który życie innych ceni ponad własne dobro. Jeśli jednak uda nam się zwyciężyć w nadchodzącej wojnie chcę byś wiedział że ten zgniły duchowo i moralnie świat w którym masz nieszczęście żyć zniknie, chciałbym więc wiedzieć czy twoje pragnienie nie przeciwstawia się temu

Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech, najwyraźniej odpowiedź go usatysfakcjonowała.

- Czerwonych nie cierpie z powodów ideologicznych. Bliżej mi do drugiej strony barykady, niż do tej bandy utopijnych idiotów. W tej kwestii więc będziemy się dogadywać. Także i żydzi są mi bardziej wrodzy niż bliscy, jako wierzącemu katolikowi. Domyślam się, że jesteś prawosławny, jednak odstawmy na bok spór, jaki zapoczątkowała wielka schizma wschodnia. To, że ja podlegam papieżowi, nie znaczy, że i ty musisz. W końcu “wasal mego wasala nie jest moim wasalem”, jak to mawiano w średniowieczu.

Po tych słowach mistrz Barona zamilkł na chwilę i wypuścił cicho resztę powietrza z płuc. Najwyraźniej też w pewien sposób zaufał swojemu słudze, gdyż odwrócił się do niego plecami i przeszedł kilka kroków. Dopiero teraz sługa mógł się dokładniej rozejrzeć po piwnicy - gdyż to w niej właśnie się znajdowali. Kilka kartonów, jakaś szafka z gratami na niej i długa, drewniana skrzynia. Mężczyzna powoli zdjął z niej górę, ukazując wnętrze wypełnione jakimś materiałem.

- Mój cel? Jest on prosty. Chce tego, co niektórzy nazywają przekleństwem. Chce tego o czym marzyło już wielu. Chce tego, co pozwoli mi zrealizować moje wszystkie inne plany, dojść do samej perfekcji. Chce tego, co pozwoli mi przewyższyć każdego człowieka na tym świecie. Wiesz co to, Baronie?

Baron uśmiechnął się słysząc słowa swojego mistrza. Doskonale znał odpowiedź na to pytanie, sam rozpoczął zgłębianie okultystycznych pism i studiowanie różnych religii by spełnić odwieczne marzenie wszystkich ludzi, szybko jednak doszedł do wniosku że nie jest to warte swojej ceny. Ludzie nie byli stworzeni do nieśmiertelności i właśnie ulotność życia była tym co popychało ich do najwspanialszych czynów

- Nieśmiertelność... Czy to nie oznaczałoby bycia na wieczność oddzielonym od Boga?
- Tak. To nieśmiertelność. Jednak nie taka zwykła nieśmiertelność. Otóż, stałaby się ona pułapką dla mojego umysłu, gdybym tak po prostu o nią poprosił. Byłoby to głupotą i, jak sam zauważyłeś, oddzieliłbym się na zawsze od boga. Dlatego też pamiętam o tym, żeby poprosić o sposób, którym będę mógł ją cofnąć, zakończyć swój żywot kiedy uznam, że jestem gotów do śmierci i spotkania z nim. Jednak wpierw... wpierw wygrajmy tą wojnę. Pochodzisz z dawnych czasów z naszego punktu widzenia. Nawet nie sto lat, lecz technika naprawdę posunęła się do przodu. Wiele wiesz o współczesnym świecie, Baronie?
- Wiem, że nie jest miejscem w którym chciałbym żyć. Wiem, że stało się dokładnie to, czego się obawiałem, rozkład duchowy i moralny przeżarły ludzi od wewnątrz zostawiając puste skorupy którym tylko wydaje się, że rzeczywiście żyją. Wiem, że wiara głupców przekonanych że nie wierzą w nic triumfuje, a ci którzy z dumą deklarują swoją wiarę uznawani są za zacofanych. Jestem jednak żołnierzem i żyję wojną, wszystko co zostało stworzone by zabijać drugiego człowieka nie będzie miało przede mną żadnych tajemnic, podobnie jak każdy środek którym można dostać się na pole bitwy lub uzyskać za jego pomocą przewagę mobilności. A przede wszystkim z tych paru słów dowiedziałem się, że mój mistrz nie jest głupcem... co daje mi największą przewagę z wymienionych czynników.
- Nie musisz mi słodzić. W wojnie chodzi o skuteczność. Jeśli będziemy mieli zostać przyjaciółmi, to i tak staniemy się nimi w trakcie wspólnej walki. Lecz póki co, ja potrzebuje ciebie, ty potrzebujesz mnie. Bądźmy szczerzy, te trzy znaki na mojej ręce to jedyne co póki co sprawia, że współpracujemy. Więc odpuśćmy sobie takie niepotrzebne... przyjemności. - mistrz wyraźnie chciał podejść do tego czysto zawodowo.
- To nie był komplement, tylko stwierdzenie faktu. Oznacza to, że będę od ciebie odpowiednio dużo oczekiwał, nie sądzę też by w naszych wzajemnych relacjach było miejsce na przyjaźń. W końcu przyjaciel w krytycznym momencie może wbić nóż w plecy, a w tym wypadku wolałbym tego uniknąć
- Rozsądne podejście. - skomentował krótko, obracając się z powrotem do skrzyni.
- Cóż, pozostaje mi zadać jedno, dosyć ważne pytanie. Jesteś typem strzelca wyborowego czy wolisz zwykły karabin?
- Dobór uzbrojenia zależeć będzie od sytuacji, chociaż wolę spoglądać w oczy swojemu przeciwnikowi gdy pozbawiam go życia to strzał oddany z większej odległości jest bezpieczniejszy. Skoro priorytetem jest eliminacja mistrzów a nie sług to karabin o dużym zasięgu będzie lepszym wyborem
- Póki co skupimy się na spokojnym działaniu. Powinniśmy omijać otwartych walk do pewnego momentu. Powiedzmy, że... istnieje pewna kwestia, która blokuje moje ręce. Póki się nią nie zajme, będziemy działać osobno i spotykać się po kryjomu. Ale to objaśnie ci dokładnie za chwile. Zajmijmy się uzbrojeniem. Podejdź tu.
- W pierwszej kolejności i tak będę musiał poznać pole bitwy, dopiero wtedy będę mógł przystąpić do działań wojennych - odpowiedział Baron zbliżając się do swojego mistrza
- Będziemy mieli na to czas. Ale nie mogę cię puścić z jednym przeżytkiem, który w dzisiejszych czasach ma nikłą wartość bojową. Broń z tamtego okresu w większości wypadków nie jest już skuteczna. Ale mam do dyspozycji mały arsenał. - mężczyzna zdjął materiał, odsłaniając dwa karabiny: SWU i M4. Wyjął ten pierwszy i podał go słudze.
- Ta broń nie powinna mieć przed tobą tajemnic, czyż nie? - zapytał, wyraźnie nawiązując do jego słów.

Baron przyjął broń i przez chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu. Nim jednak mistrz zdążył się zniecierpliwić powolnym ruchem wysunął magazynek sprawdzając stan amunicji, po wsunięciu magazynka sprawdził bezpiecznik i skomentował

- Półautomatyczny karabin snajperski. Duży zasięg, co najwyżej akceptowalna siła rażenia jak na aktualne standardy, jednak wystarczająca jeśli nie mam strzelać do opancerzonego celu. Mieć taką broń w moich czasach...
- Ciężko spotkać opancerzonego mistrza. Przynajmniej w sposób naturalny. Jeśli chodzi o magię, amunicja jest zaklęta. Co prawda zaklęcie jest za słabe, by kompletnie omijać magiczne tarcze, ale potrafi się przebić. Drugą sprawą jaką będzie trzeba załatwić, to twój ubiór. Nie możesz po Warszawie chodzić w mundurze z okresu carskiej Rosji. Trzeba będzie znaleźć coś innego. Masz jakiś ulubiony strój?
- O magiczną ochronę zatroszczę się sam, połączenie broni z tych czasów z nieco przestarzałymi jak byście to dziś określili zdolnościami pozwoli mi znaleźć luki w ich obronie. Jeśli chodzi o ubiór to przede wszystkim musi być wygodny i nie krępować ruchów. Po drugie muszę być w stanie przenieść broń, więc naturalnym jego elementem musi być odpowiednio duży plecak. Najlepiej czułbym się w mundurze, jednak zakładam że mogłoby to sprawić że rzucałbym się w oczy - Baron przez chwilę zastanowił się po czym dokończył - Sądzę, że dobrym wyborem byłby mundur ochrany, czy raczej służby która pełni u was jej odpowiednik
- Mundur wojskowy, tak? Wbrew pozorom, nie byłby to aż taki zły pomysł. W tych czasach wielu cywilów chodzi w umundurowaniu. Wciąż nie jest to widok jakoś szczególnie częsty, jednak nie będzie tragicznie. Mundur policyjny także byłby możliwy do zdobycia, jednak nie jestem pewien na ile pasowałby do niego jakikolwiek plecak. Prędzej walizka. Broń zawsze można rozłożyć, lecz to też jest niebezpieczne. Cóż, twój wybór.
- Przydałaby mi się zatem broń krótka, z którą mógłbym chodzić bezpiecznie przy mundurze nie ryzykując aż tak wiele. Co do broni wyborowej to nie planuję chodzić mając ją cały czas przy sobie, zamiast tego lepiej znaleźć odpowiednie miejsce z którego będę mógł prowadzić ostrzał i tam ją ukryć
- Będziemy mogli tak to załatwić, ale będę potrzebował nieco czasu. Z broni krótkiej przy sobie mam tylko moją osobistą, jednak nie powinno być problemem zdobycie munduru policji jak i ich broni krótkiej. Może nawet uda się sfałszować dokumenty... tak, wtedy mógłbyś się podawać za policjanta. To jest, funkcjonariusza współczesnego odpowiednika ochrany.
- Właśnie o coś takiego mi chodziło. Jeśli nie będę na siebie zwracał zbyt dużej uwagi to pozostali mistrzowie i ich słudzy nawet jeśli mnie zobaczą to niekoniecznie rozpoznają we mnie sługę. Dodatkowo umożliwi mi to dostęp do obszarów do których zwykli cywile dostępu nie mają, prawda?

Mistrz przytaknął jedynie skinięciem głowy, a Baron zastanowił się przez chwilę. Kwestię uzbrojenia jak na razie miał rozwiązaną, chociaż wiedząc jak bardzo technika poszła do przodu domyślał się że ten wiek ma mu jeszcze wiele do zaoferowania w dziedzinie zabijania drugiego człowieka

- Będę też potrzebował dostępu do książek, głównie interesują mnie to o współczesnym uzbrojeniu ale również materiały historyczne mogą być potrzebne gdy przyjdzie mi odnaleźć słabe punkty pozostałych sług. Przydadzą się także plany miasta, najlepiej sztabówki. Trudno jest walczyć gdy nie zna się dokładnie terenu
- Myślę, że zrobimy to w nieco inny sposób. To, czego poszukujesz, byłoby porozrzucane po całym mieście i nie mam pewności, czy byłoby łatwo dostać mapy sztabowe. Jednak jest pewien sposób, by mieć to pod ręką i to w niemalże każdym miejscu. Tylko będę musiał cię nauzyć obsługi komputera. - na twarzy mistrza pojawił się lekki uśmiech.
- Szybko się uczę, a wszystko co może mi zapewnić przewagę nad pozostałymi ma szanse okazać się kluczowym czynnikiem w nadciągającej wojnie. Zatem im szybciej przystąpimy do tej nauki, tym lepiej
- Więc zapraszam na górę. Broń możesz zostawić tutaj, jesteśmy w moim prywatnym mieszkaniu. Albo raczej, jednym z kilku. - mężczyzna powoli ruszył po schodach, następnie wszedł do właściwej części domu. Cóż, dom jak dom - to, co najbardziej rzucało się w oczy, to porządek, jakby niemalże nikt tu nie mieszkał. Jak i fakt, że wszystkie okna były zasłonięte. Mistrz zaprowadził swego sługę do jednego z pomieszczeń, gdzie znajdował się komputer.
- Więc... - zaczął tłumaczyć.

***

- A więc chcesz mi powiedzieć - zaczął Baron gdy wreszcie udało mu się pojąć podstawy obsługi komputera i internetu - - Że zdecydowana większość ludzi od tak po prostu ma dostęp do prawie całej wiedzy jaką ludzkość zdołała do tej pory zgromadzić, bez żmudnego przebijania się przez wielotysięczne tomy w zapomnianych bibliotekach? I mając do dyspozycji tak ogromny potencjał niemalże z niego nie korzystają?
- Na szczęście dla nas, tak. Chociaż trzeba przyznać, że jest to dosyć smutne. Ale zawsze większość ludzi odznaczała się idotyzmem, czyż nie? Wątpię, aby było inaczej w twoich czasach niż moich pod tym względem. Pewnie sam Napoleon czy Cezar narzekali na to, że są otoczeni przez debili. Taki już jest gatunek ludzki.
- Domyślałem się że świat przez te lata zmienił się, ale nie podejrzewałem że aż tak drastycznie - skomentował Baron chciwie wczytując się w kolejne wiadomości ze świata. W pewnej chwili zamarł i z mozołem stukając w klawiaturę wprowadził kolejne hasło, tym razem szukając informacji o samym sobie. Nie znalazł tego zbyt dużo, książka napisana przez jego przyjaciela, inna pozycja autorstwa kogoś kto wyraźnie wolał od wiarygodnych źródeł propagandę komunistow, garść króciutkich artykułów oraz coś określanego w internecie jako ,,sesja rpg” gdzie ktoś podszywał się pod niego posługując się pseudonimem ,,Baron”
- Postęp. - odparł mistrz z pewną dozą ironii.
- Zostawiam cie sam na sam z komputerem. Nie opuszczaj domostwa, najlepiej w ogóle nie opuszczaj tego pomieszczenia. Wrócę jutro z tym, co potrzebujesz. - dodał jeszcze, wpatrując się przez chwile w monitor, po czym opuścił pokój zostawiając Barona sam na sam z fascynującym urządzeniem

Noc minęła Generałowi dosłownie w mgnieniu oka gdy jego palce z coraz większą wprawą wystukiwały kolejne hasła. Dostęp do tak ogromnej krynicy wiedzy, zważywszy na zdolności językowe Barona nie ograniczony w żaden sposób przez kraj jej pochodzenia pochłonął go bez reszty i dopiero po pewnym czasie z dużym trudem zdołał sobie narzucić pewien rygor. W pierwszej kolejności zajął się informacjami historycznymi, które z punktu widzenia nadciągającego konfliktu były najmniej przydadne, jednak nie dawały mu spokoju i rozpraszały uwagę którą potrzebował w pełni skoncentrować później. Utwierdził się tylko w swoich dotychczasowych przekonaniach widząc jak jego klęska nie zauważona zbytnio przez historię przyczyniła się do upadku zarówno Europy i Azji; czytał też o odzyskaniu przez Polskę niepodległości oraz upadku kominizmu europejskiego. Już za czasów carskich wraz ze swoim przyjacielem i przez pewien czas dowódcą byli zdania że zarówno Polaków i Ukraińców lepiej mieć za wolnych sojuszników niż za zniewolonych, cichych wrogów i miał rację. Mając w pamięci pogrom bolszewickiego ścierwa jaki Polacy zafundowali w bitwie Warszawskiej nie zdziwił się zbytnio widząc że wyzwalanie się z okowów komunizmu również zaczęło się w tym kraju. Zdobył również, po nieco dłuższych poszukiwaniach książkę swojego przyjaciela dotyczącą własnej osoby i obiecał sobie w wolnym czasie ją przeczytać, dopiero później mógł rozpocząć faktyczne przygotowania do nadciągającej wojny. Rozwój techniki przerósł jego najśmielsze oczekiwania, powstało tyle nowych fascynujących sposobów odbierania życia drugiemu człowiekowi że trudno byłoby wykorzystać je wszystkie. Baron skoncentrował się na tych najefektywniejszych, zarówno pod względem broni palnej,i broni dalekiego zasięgu oraz masowego rażenia. Później, by uzupełnić swoje przebranie przeglądał materiały dotyczące służb mundurowych zarówno w polsce jak i w krajach sąsiednich, chociaż nieco pomieszały mu się informacje zdobyte w ten sposób z tymi które widział na wyławianych pojedynczo scenach z filmów akcji. Później przeszedł do konkretów, szukał planów miasta zarówno aktualnych jak i starszych, wiedząc że część architektury przykryta nowszymi warstwami wciąż może istnieć. Nie były to jedyne informacje jakie wyszukiwał, trwało to aż do świtu gdy jego mistrz pojawił się ponownie i pozwoliło Baronowi opracować pierwsze, na razie dość ostrożne plany...


***

Zgodnie z obietnicą, mistrz wrócił następnego dnia, targając z sobą kartonowe pudło. Postawił je w rogu pomieszczenia i otworzył. Pierwsze co z niego wyjął, to kabura z Glockiem 17 w środku. Następnie wyciągnął dokumenty oraz odznakę. Wszystko to położył na biurku.

- Będziemy musieli zrobić ci zdjęcie. W środku masz kilka par butów jak i kilka par ubioru, każde innego rozmiaru. Uznałem, że stratą czasu byłby powrót tutaj tylko po to, żeby cie zmierzyć. Znajdź coś co będzie ci pasować.

Chociaż po słudze trudno było wypatrzyć ślady zmęczenia to poukładane w zgrabne stosiki zadrukowane kartki oraz szybkość z jaką palce Barona wystukiwały rytm na klawiaturze trudna do porównania z tym jak wyglądało to jeszcze dzień wcześniej świadczyły że sługa pracowicie spędził ten czas. Szczególną uwagą Barona cieszyła się broń masowego rażenia, chociaż trudno było stwierdzić czy działo się tak ze względu na plany jej wykorzystania w nadchodzącym konflikcie czy czysta ciekawość tego jak bardzo zmieniło się oblicze świata. Drugi temat w kolejności zainteresowania stanowiły mapy, wśród których widać było zarówno te historyczne jak i współczesne, na wielu z nich zaznaczone były jakieś punkty przy których widniały opisy cyrylicą. Gdy mistrz zaczął rozpakowywać przyniesione przez siebie pudło Baron oderwał się jednak od komputera by wyjąć broń z kabury i przyjrzeć się jej bliżej

- Glock 17, broń lekka o niezbyt imponującym kalibrze, ale za to łatwo dostępnej amunicji. W użyciu sił policyjnych, więc nie będzie budzić zastrzeżeń. Jak na razie powinna wystarczyć

Nie tracąc czasu zaczął się również przebierać w mundur policyjny, swój poprzedni strój troskliwie składając w jednym miejscu. Jedynym elementem z którym wyraźnie nie chciał się rozstać był krzyż za zasługi, który po chwili namysłu przypiął do koszuli ukrywając go pod marynarką.

- Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to przed wyruszeniem w teren poszukaj informacji o policji. Procedury, typowe zachowania i tym podobne. Byłoby nieciekawie, gdyby ktoś zauważył, że nie jesteś policjantem. Tym bardziej, że dokumenty będziesz miał fałszywe. - mistrz zamyślił się na chwile.
- Czytałem o procedurach, uprawnieniach i regulaminach, oglądałem zdjęcia i filmy, jednak nie daje mi to pewności czy będę się zachowywał wystarczająco naturalnie. Sądzę jednak, że jeśli nie trafię na kogoś wyjątkowo dociekliwego to powinienem sobie poradzić

Mężczyzna skinął głową, wyraźnie zadowolony.

- Poczekaj. - rzucił krótko i wyszedł z pomieszczenia. Wrócił po kilku dłuższych chwilach, trzymając w ręku aparat.
- Dosyć kiepskie światło, ale damy sobie rade. Ustaw się pod tamtą ścianą. - wskazał na jednolitą i pustą ściane, po czym poczekał, aż sługa się ustawi. Pstryk i fotografia była zrobiona. Kilka następnych chwil i powędrowała na komputer, skąd wyszła jako zdjęcie. To po chwili zostało przymocowane do legitymacji.
- To nie jest najlepsza robota, więc nie pokazuj jej za długo. Przeważnie wystarczy, że tylko ją wyciągniesz, pokazując napis policja. - poinstruował Barona.

Generał skinął głową potwierdzając że zrozumiał instrukcję po czym sprawdził pod jakim imieniem i nazwiskiem figuruje w dokumentach. Nie sądził by pomyłka przy przedstawianiu się dodała jego przebraniu wiarygodności. Roman Nowak. Nie było zbyt trudne do zapamiętania, mógł mieć jedynie nadzieję że nikt nie będzie zbyt dokładnie sprawdzał dokumentów lub nie popełni jakiejś istotnej gafy która mogłaby zepsuć przebranie

- Sądzę, że w takim razie jestem gotowy by ruszyć w teren
- Więc idź poznawaj Warszawe. Prawdpodobnie będę mógł się z tobą kontaktować przez pieczęcie rozkazu, ale jeszcze nie mam pewności. Nie miałem dosyć czasu by to porządnie sprawdzić. W każdym razie, masz wolną rękę. Liczę na twój rozsądek.
- Przydałoby mi się trochę pieniędzy, na wszelki wypadek. Planuję kupić turystyczny plan miasta, może iść w parę miejsc gdzie dostęp może być płatny. Plus, zawsze mogą zajść nieprzewidziane okoliczności w których będę potrzebował trochę gotówki
- Zbankrutuje. - stwierdził mężczyzna pół żartem pół serio i dobył portfela. Po chwili w ręce sługi powędrowało dwa tysiące złotych.
- Póki co mogę dać ci tyle. Wątpie, abym otrzymał szybko kolejną wypłate, więc nie licz na więcej.
- Nie sądzę, bym potrzebował aż tyle. Czy masz jakieś cele operacyjne na ten moment czy mogę spokojnie poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z miastem? Oraz jeśli nie będziesz w stanie skontaktować się przez pieczęcie to gdzie i kiedy spotkamy się następnym razem?
- Zapoznaj się z miastem. Póki co muszę uwolnić swoje ręce z kajdan, jakie mnie krępują. Jeśli nie będę się w stanie z tobą skontaktować, to spotkamy się tutaj jutro wieczorem.

Baron opuścił mieszkanie starając się wczuć w fałszywą tożsamość jaką przybrał. Mieszkanie w którym przebywał wcześniej wyznaczył tymczasem na punkt dowodzenia, swój pobyt w Warszawie rozpoczął od spaceru po okolicy. Nietrudno było zaobserwować pierwsze oznaki tego że wojna się rozpoczęła, wmieszany w grupę policjantów oglądał ślady pierwszej potyczki w Zoo zastanawiając się jak głupi musieli być słudzy i ich mistrzowie którzy rozpoczynali swe działania tak jawnie. Głównie jednak skoncentrował się na zwiedzaniu miasta, dbając by jego tożsamość jako sługi nie została wykryta nawet przez osoby znajdujące się w najbliższym otoczeniu. Podtrzymując obraz jaki stworzył sobie w myślach oglądając filmy w ramach przerwy trafił do kawiarni na kawę i pączka, które zresztą okazały się naprawdę smaczne. Od jakiegoś cwaniaczka na bazarze kupił nawet ładny, skórzany portfel a w galanterii skórzanej zaopatrzył się w gustowną dość sporych rozmiarów teczkę. Ogólnie rzecz biorąc Baron początek wojny spędzał w sposób który można by nazwać pokojowym, w formie spaceru zapoznając się z areną swoich działać i tylko od czasu do czasu zatrzymując się na chwilę dłużej by zostawić w swojej pamięci dokładniejszy obraz danego miejsca, co mogło mu być potrzebne później. Do mieszkania wrócił dopiero następnego dnia by ponownie za pomocą komputera zająć się gromadzeniem informacji i oglądając zdjęcia kotów oczekiwać na przybycie swojego mistrza
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline