Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2013, 22:47   #346
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Jak skomentował pewien kleryk, „najwyraźniej Chaos szuka wszelkich możliwych sposobów, aby pozbawić cię spodni”. Złośliwość cuchnącego chochlika, czy cokolwiek to było, była o tyle niebezpieczna, iż nie wyobrażałeś sobie z bardzo egzystencji, gdybyś skurczył się do rozmiarów chomika. Póki co zakładałeś, że proces jest odwracalny... Nie zamierzałeś czekać, trzeba było jak najszybciej przerwać to kurczenie się [i utratę spodni].

Zaatakowałeś. Było to o tyle łatwe, że cel stał praktycznie nieruchomo, niekumato się rozglądając. Ostrze weszło w niego jak w jakiś glut, galaretkę. Stwór wydał z siebie przedziwny kwik bólu i przeraźliwie podskoczył konwulsyjnie, rzucając się do ucieczki. Był szybki jak na coś tak pokracznego. Wyraźnie nie mając chęci do atakowania, rzucił się do histerycznej ucieczki w labirynt z regałów z księgami maga. Dopadnięcie go przestało się nagle wydawać taką prostą sprawą, w tym wielkim pomieszczeniu, pełnym regałów, sprzętu, zakamarków.

Drzwi były chwilowo zabarykadowane, jednak mogłeś dość łatwo obarykadować je, odsuwając regał, otworzyć, wyjść i zamknąć chochlika w środku. Przynajmniej wydawało się to chwilowo wykonalne. Miałeś też inny plan. Chciałeś nauczyć chochlika latać. Okna były zamknięte i zabezpieczone czymś w stylu rolet przeciwwłamaniowych. Kiedy jednak podszedłeś do nich, klamki okien i amulet zajaśniały. Mając ten klucz, mogłeś je z łatwością otworzyć. Wyjrzałeś przez okno. Byliście gdzieś na wysokości siódmego, ósmego piętra. Generalnie upadek zwyklej żywej istoty z tej wysokości powinien zakończyć się śmiercią lub generalnym połamaniem szkieletu w kluczowych miejscach. Należało tylko zmusić chochlika, aby wypadł przez to okno. Parapet był na wysokości metra, trzeba by było chochlika podsadzić lub podrzucić, żeby pofrunął. Póki co wykonalne. Cały czas rośnie, ale jeszcze jest na tyle mały, że można nim rzucać, a i przez okno jeszcze się zmieści. Póki co.

Z hukiem zwalił się jeden z regałów z książkami.

Kiti;
Zez. Regał okazał się o wiele cięższy, niż an to wyglądał, a brak rąk i chwytnych palców sprawił, że nie było łatwo ci go przewrócić. Zaczęłaś pchać kiedy ranny chochlik biegł w twoim kierunku, ale nie poszło ci tak sprawni, jak przewidywałaś i regał przechylił się zbyt późno. Kiedy runął na podłogę, chochlik już przebiegł obok i uniknął zmiażdżenia pod meblem. Cały czas rośnie. Dirith cały czas z kolei się zmniejsza, czego nie można powiedzieć o jego niezadowoleniu z całej sytuacji. Drow przez moment majstrował przy oknie. Wygląda na to, że planuje wrzucić złośliwego żartownisia na kamienny plac w dole. Wyrzucenie chochlika przez okno wymagałoby jednak albo schwytania owego cuchnącego paskudztwa gubiącego oczy, albo zmuszenia go aby wlazł na parapet. Może się to okazać równie łatwe co próba zagonienia przeciętnego kota do przeciętnej wanny z wodą [skala zniszczeń w mieszkaniu podczas gonitwy jest stosunkowo łatwa do wyobrażenia]. Co gorsza, chochlik cały czas rośnie i tak naprawdę nie wiecie, do jakich rozmiarów jest w stanie urosnąć. Póki co osiągnął twoje własne rozmiary, rozmiary wilka. Nie zapowiada to nic dobrego...

[chochlik 12-2 PŻ=10PŻ]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline