Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2013, 09:51   #13
Aisu
 
Aisu's Avatar
 
Reputacja: 1 Aisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skał
Sera syknęła z bólu, ale pozostała w bezruchu, tak by Nolen mogła spokojnie dokończyć nakładanie maści. Lesen obserwował to z wyraźną irytacją wypisaną na twarzy, i uśmiechał się w duchu za każdym razem kiedy Pół-elfka ryzykowała spojrzenie w jego stronę, tylko po to by spłoszyć się jak łania widząc że ją obserwuje. Potrafiła być taka urocza, szkoda że jego siostry takie nie były. Zwłaszcza Lanni.
Lanni, cholerna Lanni.
Skończyło się granie na zwłokę. Nie chciał konfliktu z kapłanką, ale sprawa wymykała się spod kontroli. Nie przeszkadzały mu jej próby skrytobójcze, Erelhei-Cinlu nie byłoby domem gdyby przynajmniej jedna osoba nie czyhała na jego życie, jednak nie mógł pozwolić na to by wtrącała się w jego pracę. Ta jej prywatna gwardia tworzyła tak oczywistą dziurę w zabezpieczeniach domu, że jeżeli nie rozwiąże tego kryzysu szybko to przez lata będzie wyłuskiwał nowych szpiegów ze świątyni.
’ Jakim cudem udało ci się ją tak w tobie rozkochać ‘ spojrzał kątem oka na zmumifikowaną głowę która odgrywała rolę czerepu Corenzena. Powinien był zachować oryginał, może by coś z niego wyciągnął. Gdyby miał technikę i muskulaturę swojego brata może udałoby mu się powtórzyć ten wyczyn i teraz nie byłoby problemu.
Jednak z tego wszystkiego wyłaniała się jedyna w swoim rodzaju okazja. Lanni nigdy nie ufała strażnikom domu, i słusznie, ale teraz, kiedy załatwiała sobie własnych strażników jej garda będzie opuszczona. Jeżeli uda mu się wślizgnąć kogoś lojalnego wobec niego będzie miał swobodę do tej pory nieosiągalną. Wcześniej kapłanki stroniły się od nadmiernego wykorzystywania strażników, w końcu każdy z nich odpowiadał przed nim i gdyby czyjeś machinacje doprowadziły do utraty cennych podopiecznych to miał narzędzia do wyciągnięcia stosownych konsekwencji. Ale już tak nie będzie. Teraz strażnicy będą w 100% uwikłani w knowania kleru i Lanni nie będzie już miała wyłączności na pogrywanie sobie z nimi.
Ale wszystko w swoim czasie. Jego kochana siostrzyczka będzie musiała poczekać.
- Nolen, wychodzę się zobaczyć z Haelvrae, jakby co będę za dwie godziny -
- Miałeś przyjrzeć się rekrutom z ostatniego miesiąca. Zbiórka jest za 15 minut, już raz to przekładałeś. - pół drowka uśmiechnęła się przepraszająco, jakby zaistniała sytuacja była jej winą.
- … Za trzy godziny w takim razie. -
– Za dwie masz spotkanie w sprawie nowego mechanizmu do ukrywania sztyletów. -
Przystanął na chwilę i zmierzył obydwie kobiety wzrokiem, zaciskając usta w wąską linie z dezaprobaty
– Uzgodnię stosowny termin z jej zastępcą? - kontynuowała ostrożnie.
- … Zrób tak. -

---

- Słyszałeś o kontyngencie Bainitów? -
Rapier przeciął powietrz i Modred po raz kolejny w ostatniej chwili sparował cios, a także 3 następne, tylko po to żeby nabrać się na fintę i otrzymać kolejną płytką ranę.
– Ty też? Wszyscy ostatnio dostali na ich punkcie paranoi, a to tylko plotka. - szermierz przystopował, pozwalając swojemu podopiecznemu odskoczyć i złapać trochę tchu. Zbroja sierżanta byłą przebita w 4 różnych punktach i miała na sobie niezliczone rysy, świadectwo innych uderzeń przed którymi Modred zdołał się choćby częściowo uchylić, tak by nie trafiły w słabe elementy pancerza.
Obydwaj byli w pełnym rynsztunku, z niewielkimi wyjątkami. Lesen używał prostego ćwiczebnego rapiera, ze swoim głównym orężem spoczywającym w pochwie u boku, zaś jego giermek zamiast swojej ukochanej pozłacanej zbroi płytowej miał na sobie zwykły pancerz ciężkiego piechura.
– Skup się na obronie, inaczej znowu będziesz musiał zapłacić krocie kowalowi. - wykonał szybki wypad do przodu, jednak jego uderzenie zostało sparowane tarczą i musiał błyskawicznie schylić głowę, wiedząc że miecz właśnie przeciął miejsce w którym dosłownie chwilę temu znajdowała się jego szyja. Obrócił się i zanim ręka Modreda wyszła z zamachu przywalił w nią brzegiem puklerza, prosto w palce. Jego przeciwnik nie upuścił jednak oręża, za co Lesen pochwalił go w myślach, jednak wypadł na chwilę z rytmu i po chwili otrzymał kolejną ranę.
– Zresztą, gdyby był w tym choćby cień prawdy już dawno bym o tym usłyszał z bardziej rzetelnych źródeł. -
Nie próbował zamaskować ponurego tonu w swoim głosie, i jego wychowanek dobrze wiedział, kogo ma na myśli. Pozwolił swojemu przełożonemu zebrać myśli i tak jak podejrzewał Lesen po chwili westchnął cicho i podszedł do ściany odłożyć rapier.
- Chodźmy do łaźni. Strach pomyśleć, co by się stało gdyby Matka Opiekunka mnie teraz wezwała. -

---

Obserwowanie jak jego podopieczny za wszelką cenę stara się zachować neutralny wyraz twarzy kiedy rozebrana Sera aplikowała miksturę leczenia było chyba jedynym wydarzeniem tego dnia które przyniosło mu uśmiech na twarzy. Minęły lata, od kiedy ostatni raz musiał go dyscyplinować, ale to nie oznaczało że nie mógł torturować go na subtelniejsze sposoby.
Oczywiście niezależnie od stopnia samodyscypliny niektórych rzeczy kontrolować się nie dało, i wypełzający rumieniec na twarzy Sery był w tym wszystkim wisienką na torcie.
- W sprawie tych napisów na murach. - z niechęcią przerwał tę magiczną chwilę - Zakładam że obeszło się bez komplikacji? -
- Zawsze jakieś pomniejsze, nic istotnego. - odwrócił wzrok kiedy pół elfka wstała żeby umyć mu plecy. A podobno rycerskość w podmroku zmarła przed porodem. – Dziwie się tylko, że nie kazałeś poddać ich gruntownemu przesłuchaniu. -
’ Jak spostrzegawczo z twojej strony’ - Na tak wczesnym etapie rozgrywki ci ludzie to nawet nie pionki. To kurz, który trzeba zmieść ze stołu przed rozłożeniem planszy. Jakiekolwiek informację, jakie udałoby nam się z nich wydobyć byłyby fałszywymi tropami, mającymi nas pokierować w kierunku którejkolwiek z tuzina grup niechętnej Thay. - machnięciem dłoni przyzwał do siebie niewolnice, ku niewyrażonemu niezadowoleniu Modreda.
– Nie przejmuj się tym, Thay jest zmartwieniem Tormtor. Kiedy czas będzie odpowiedni przystąpimy do działania. A co do ciebie… - objął Sere ramieniem i uśmiechnął się promiennie – Pamiętasz jak opowiadałem ci o Cormyrze? Mają tam takie słowo, „Languisement”… -

---

Z trudem powstrzymał ziewnięcie. Czuł się wyczerpany, dwie godziny medytacji a i tak ledwo wyrobił się z grafikiem który przedstawiła mu Nolem.
Nie, tak właściwie to bez trudu wyrobiłby się z jej grafikiem. Ale musiał dopilnować kilkunastu innych, drobniejszych rzeczy. Rzeczy, które zazwyczaj działały całkiem sprawnie i tylko czasem wymagały korekty. Ale ostatnie spotkanie Matek Opiekunek? Akcje przeciwko Thay? Szykowały się duże kłopoty, i w razie czego wolał żeby nawet te małe poprawy były wprowadzone zawczasu.
- Hej, czy to nie autentyczna maska orczych Szamanów? –
Przechadzał się właśnie po markecie Czerwonych Czarodziejów, świeżo po dostawie nowych towarów. Skinął głową na pobliski bazar i stojący obok ork skierował tam swój wzrok, tylko po to by po chwili nieznacznie wzruszyć ramionami.
’ No tak, uroki wychowywania ich od niemowlęcia, 90% nie wie nawet jak wygląda klasyczny orczy topór’
Ale nie było to istotne. Nie po to zabierał go ze sobą żeby wysłuchiwać referatu o antropologii Orków.
– Zakładam, że sprawy z Xune przebiegają zgodnie z planem? – zniżył głos do niemal teatralnego szeptu, i z zadowoleniem spostrzegł, że Korrag przytaknął niemal niezauważalnie.
’ Przynajmniej tu nie ma komplikacji. Całe szczęście. ‘
 
__________________
"I may not have gone where I intended to go, but I think I have ended up where I needed to be."
Aisu jest offline