Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2013, 21:44   #146
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 05:08, niedziela, 6 wrzesień 2048
Port Washington
2 dni do wyborów





Alex Theleon był człowiekiem pewnym siebie. Nic, praktycznie przez całe jego ponad piećdziesięcioletnie życie, tej pewności nie podważyło. Jak dotychczas żałował tylko jednego - że nie dokonał przełomu. Owszem, było trochę wynalazków, kilka rzeczy wybitnych, jak choćby VirtuaGirl, tej jednej jednakże brakowało. Nie zamierzał więc poddawać się agresorom, żałując, że nie przyspieszył tej ewakuacji. Sprawę można było jeszcze uratować. Sprzęt i kobiety kupi na nowo, jeśli tamci chcieli je dostać, nie ma sprawy. Domyślał się, kto znalazł się tam na górze. Zaatakowali szybko i skutecznie, czyżby ich nie docenił? Przecież tylko co najwyżej dwójka z nich miała historię pozwalającą czuć przed nimi jakikolwiek respekt. Ta sprawa z zasadzką na tajniaka, jak on tam się zwał? Ah tak, Walters. Zwykły pech. Ciężko przewidzieć.

Trudno, należało żyć dalej. Za czymkolwiek podążali, rzuci im ochłap a samemu uda się do kolejnej tajnej kryjówki. Wiele się już nauczył. A pomyśleć, że kilku czy tam kilkunastu godzin tylko brakowało, żeby wyjaśnić tę serię nieporozumień.
Wysłuchał tego, co próbował być twardy, dając mu odpowiedź. Nie był rasowym negocjatorem, to było znać, ale co robiłby tu negocjator. Pewnie nie spodziewali się takiej piwnicy i jej zawartości. Ich problem. Byliby głupi, gdyby zaryzykowali życie dziewczynek. Przyciągnął Marthę, uśmiechając się do niej słodko. Był z niej bardzo dumny, przyniosła mu dużo pieniędzy. Za dwunastolatki płacono wyjątkowo dobrze. Odbezpieczył pistolet, nie bawiąc się w przykładanie go do czyjejś głowy. Mógł je wszystkie zabić w każdej chwili, niech będą tego pewni. Trzymanie jej blisko miało także inne zalety. Była tarczą, a na dodatek skąpe ubranie sprawiło, że musiał sięgnąć do swojego krocza i poprawić kutasa. Te bojowe kombinezony były czystą udręką.

Czas było wychodzić. Rozkazy wydał już wcześniej, bezużyteczni strażnicy szli z przodu i z tyłu, zasłaniając się kobietami. Musieli zdawać sobie sprawę, że mimo tego są beznadziejnie łatwymi celami dla weteranów. Alex pokładał nadzieję w dwóch osobistych strażnikach, przygotowanych specjalnie na takie okazje. Nie po to wkładał w nich tyle pieniędzy i własnych umiejętności. Sam szedł w środku grupy. Hełm sobie darował, jego własna głowa zawierała już wszystko co mogło okazać się użyteczne. Byle dotrzeć do jachtu. Stamtąd bez problemu wezwie pomoc.
Nie wierzył, że ci na górze zaryzykują. Skoro chcieli dziewczyny, to wyjątkowo głupio byłoby strzelać prosto w ich tłum. W ramach dobrej woli miał nawet zamiar trzymać się pierwszej części słownej umowy.



Po dotarciu na parter, kilka szczegółów od razu rzucało się w oczy. Rozwalona krata, wraz z całą futryną. No cóż, nie miała wytrzymać szturmu jednostki antyterrorystycznej. Ciemność panująca wokół. Jemu nie przeszkadzała, ale dziewczyny się potykały. Jedna się nawet przewróciła, to jeden ze strażników podniósł ją za włosy. Krzyknęła. Głupia, nie wie, że to nic nie pomaga? Niektóre nigdy miały się nie nauczyć.
Rozejrzał się, nie dostrzegając nikogo. Usunęli się z zasięgu, nie szkodzi. I tak nie liczył na to, że odrzucą czy opuszczą broń. Dodawała im pewności siebie, nawet jeśli nic nie mogli więcej zrobić, a tylko trzymać kawał żelastwa i patrzeć na nich przez optyczne celowniki.

Wyszedł już na zewnątrz. Tu było znacznie jaśniej, mimo, że oświetlenie całego budynku wydawało się nie działać. Wskaźniki ciepła wykazały obecność kilku sylwetek, skulonych lub leżących w pewnej odległości od trasy przejścia. Jakaś dziewczyna znów pisnęła, potykając się o ciało martwego ochroniarza. Niestety, bezużyteczni, jak już wcześniej podsumował. Mógł tylko żałować, że nigdy wcześniej sytuacja nie wymagała dużej ilości prawdziwych profesjonalistów. Tym wystarczyło dopłacać czasami usługami, żeby byli szczęśliwi. Ostrożnie ominął ciało, patrząc jak pierwszy idący strażnik popycha trzymaną dziewczynę, prawie ślizgając się na kałuży znajdującej się tam krwi. Jacht był już tuż przed nim, a także tuż przed samym Alexem. Wyglądało na to, że wszystko się uda. Tylko dlaczego ci w środku nie uruchomili silnika? Idioci! Choć możliwe, że atakujący zabili wszystkich jego ludzi wewnątrz. Utrudnienie, choć raczej niewielkie.
Obrócił się jeszcze, by zobaczyć jak radzą sobie ci z tyłu. Wszyscy już opuścili rezydencję.
I wtedy rozpętało się piekło.

Wszędzie wokół wybuchły granaty błyskowo-hukowe, ogłuszając ich natychmiast. Wszystkie dziewczyny skuliły się albo padły na ziemię. Cybernetyczne oczy Alexa zniwelowały efekt oślepienia, trwający dla niego tylko przez sekundę. Nagłe wypadki sprawiły jednakże, że zamarł na chwilę w przerażeniu i osłupieniu. Nie przyzwyczajony do warunków bojowych umysł zaczął pracować z opóźnieniem. Obaj strażnicy byli już do tego momentu martwi, nie było wątpliwości. Jego osobista tarcza siłowa, najnowszy wynalazek myśli technicznej Kalisto, rozświetliła się po trafieniu, zanim zdążył zasłonić się Marthą.
Cybernetyczni ochroniarze radzili sobie lepiej. Reagując w ułamku sekundy użyli najbliższych kobiet jako dodatkowych ochron. Obie nawet nie krzyknęły, gdy trafiły je pociski. Idioci, chcieli przecież odzyskać je żywe! Odpowiedzieli ogniem, niesamowite oczy Theleona potwierdziły co najmniej dwa trafienia. Tylko, że przeciwników było znacznie więcej. Jasna cholera!

Ciągnąc za sobą dwie kobiety i kuląc, rzucił się do jachtu. Była jeszcze nadzieja, gdy słyszał wystrzały. Tylko krótką chwilę, nawet najlepszy z pancerzy nie mógł wytrzymać, ostrzeliwany z wielu luf. Kilka kolejnych rozbłysków oznajmiło mu, że tarcza się wyczerpuje. Brakowało tylko kilku metrów!
Jedna z dziewczyn upadła. Zostawił ją, ciągnąc za sobą tylko Marthę. Cichy pisk w uszach, w których znów coś zaczynał słyszeć, oznajmił wyczerpanie się pola siłowego.
Nawet nie wiedział, co go powaliło i unieruchomiło. Coś jakby migoczący cień wynurzyło się z wody.
A potem zapadła ciemność.


Jesus, Walters, Ferrick, Remo

Kim lub czymkolwiek byli ci dwaj w hełmach, to oni byli przyczyną wszystkich strat. Zginął jeden z ludzi Waltersa i jeden z tych zwerbowanych przez Bulleta. Flash-bangi okazały się wobec nich nieskuteczne, a szybkość reakcji bardziej przywodziła na myśl roboty. Strzelali też doskonale i tylko skoncentrowany ogień sprawił, że nie było więcej trupów po stronie atakujących. Zginęły dwie dziewczyny, cztery inne zostały ranne - w tym dwie ciężko. Tarcza siłowa Alexa przedłużyła starcie. Helikopter zabrał rannych, ludzie na pokładzie wstrzyknęli coś podtrzymującego życie.

Cel akcji został osiągnięty. Theleon, sparaliżowany, leżał na molo, powalony ostatecznie z najbliższej odległości przez zwiadowczynię. Jacht także został szybko sprawdzony. Ostatni z żywych tam ochroniarzy próbował uciekać podczas strzelaniny, czego nie przeżył. Poza rannymi, mieli teraz dwadzieścia kobiet, dużo sprzętu, a także trzech przerażonych cywilów - obsługę jachtu. Szybki skan dziewczyn wykonany przez Ann potwierdził, że uwięzione miały nie tylko nadajniki wokół kostek, ale również, bardzo niewielki, podobny do tego odkrytego u Jack, wszczep w gardle. Każda z nich. Przy Alexie nie było żadnego wyzwalacza, przynajmniej widocznego. Sam mężczyzna był bowiem naszpikowany elektroniką.

Gdzieś w oddali słychać już było syreny, zbliżające się na tyle wolno, że przekaz był jasny. "Ucieknijcie zanim podjedziemy, bardzo prosimy!". Policja nieszczególnie miała ochotę babrać się w takim syfie. A okoliczni mieszkańcy, nawet jak ją wezwali, to kulili się teraz w domach, w bliskim towarzystwie własnej ochrony. Jeden z dowódców drużyn skinął na Waltersa.
- Macie co trzeba? Zgodnie z umową przejmujemy resztę. Zajmiemy się glinami. Zabitego możemy przetransportować gdzie chcecie, dziewczyny chcecie zabrać czy liczycie na pomoc naszą lub glin? Te ranne lecą do szpitala.
 
Sekal jest offline