Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie.
Dowódca straży, który nie chciał wysłuchać tego, co powiedziała matka Baileya, został uśmiercony wraz ze swymi towarzyszami przez zbójców, którzy pojawili się w sali nie wiadomo skąd i (w ramach wymierzania sprawiedliwości) wysłali strażników na drugi świat.
Taka zmiana sytuacji z jednej strony cieszyła Bayleya (głupców należało eliminować), z drugiej... Wolałby zostać uwolniony zgodnie z prawem, a jego niewinność wnet by została udowodniona. Teraz z kolei można by sądzić, że przyłączenie się do zabójców strażników nie zostanie potraktowane zbyt pozytywnie przez przedstawicieli prawa.
Co prawda powrót z głowami przestępców może świadczyłby o jego niewinności, ale wolał nie ryzykować.
- W tej chwili to nie jest możliwe - odparł. - Muszę się zająć rodziną. |