Wzrok Saebrineth w tym czasie przykuł trup Orka wyglądającego na kogoś więcej niż zwykłego łachudrę z toporem, typek bowiem miał kilka piór w hełmie, dosyć normalny płaszcz, oraz minimalniej mniej usyfiony ekwipunek niż reszta zielonoskórych. Z sakwy przy pasie wystawała zaś odrobinę dziwaczna fiolka, lekko świecąc zieloną poświatą.
Łotrzyca z cichym jękiem kucnęła, wyjmując fiolkę z paska, skupiając wzrok na przelewającym się w środku płynie, zastanawiając się, jakie może mieć właściwości, sprawdzając czy można go wielokrotnie otworzyć i zamknąć... co w sumie się dało zrobić, lecz wcale to nie musiało oznaczać, iż owa tajemnicza mikstura mogła być wielokrotnego użytku.
Do tego wszystkiego zaś, wygląd owej fiolki ni w ząb nie pasował do Orków i ich zaniedbanego ekwipunku. Identyfikacja owej substancji z kolei była kwestionalna. Pokazać jakiemuś czarującemu, może rozpozna...albo samemu nieco łyknąć, ryzykując?
Elfka postanowiła nie zdawać się na łaskę czaromiotów. Bardziej pogryziona i obolała nie będzie z tego, a fiolka zdawała się szeptać podświadomie w umyśle Saebrineth: “Wypij mnie.” Odkorkowała i skosztowała nieco świecącej zawartości.
Przez chwilę nie działo się nic, a płyn smakował dosyć mdle, choć dało się wyczuć jakby... ogórki?? Kto do cholery do mikstury dodaje ogórki?? Saebri zrobiło się ciepło, i wyraźnie czuła jak nabiera rumieńców, wraz z narastającym w swym ciele ogniem, zupełnie jakby ktoś w jej wnętrzu dolewał jakiejś oliwy, rozpalając w niej... wściekłość. I w ciągu ledwie paru chwil naprawdę się wkurzyła, a w jej umyśle pojawiło się wiele przyczyn takiego stanu, wiele drobnych krzywd, niesprawiedliwości, sytuacji z odległych, ale i bliskich czasów, wywołujących u niej zgrzyt ząbków. A dłoń nieświadomie zacisnęła się na rękojeści szabli... Przewinęły się przez jej umysł leśne walki pozycyjne w Cormanthorze, ciemne zaułki posiadłości Lonnavae w Neverwinter, Podlejsze zakątki Waterdeep...
-
Rrr.aaaUUuugh.....- Wypłynął z jej ust stłumiony nieelfi pomruk, który udało się stłumić, za to szabla wyskoczyła z pochwy, i zaczęła wściekle siec truchło nieszczęsnego i byłego właściciela mikstury “Wściekłych Koszmarów”, robiąc z ciała krwawą miazgę i rozszarpując hełmowa piórka na strzępy..
Po czasie nieokreślonym, zaprzestała, głębiej i głośniej oddychając, opierając się o wbitą w tkankę broń.
-Bardzo... barbarzyńskie podejście do kwestii zwłok. I mało efektywne prawdę mówiąc. Zważywszy, że tyle się tu ich wala wokoło.-stwierdził flegmatycznym tonem Raetar podchodząc do elfki i przyglądając się jej. W tonie jego głosu słychać było ledwie cień zainteresowania.
-
Ciehhkawe właśliwości orczhe mikhstury potrafią mieć..- Wycharczała, dość morderczo ponuro zerkając na niego na chwilę.
-A nie ciekawi cię z czego je robią? Mnie by to bardziej interesowało, znając podejście zielonoskórych do warzenia napojów... I gotowania posiłków.- odparl mag uśmiechając się ironicznie.
-
Kchy kch..! Biorąc oddziaływanie płynu pod uwagę, to chyba musiałaby być esencja z truchła illithida albo aboletha, do czego wątpię, by kucharze zieloni mieli dostęp. - Odkaszlnęła, niemrawo spoglądając.
-Jaaasnee... ilithida... Ja bym raczej brał pod uwagę smocze łajno, albo jakieś grzybki, albo po prosty każdego trupa jaki im się nawinął po drodze, czy.. co co tak okazjonalnie nawinęło się w okolice kotła.- mag był nieco bardziej...sceptyczny.
-
Hm.. aż tak paskudnie nie śmierdzi ani nie smakuje, jakby z powyższych ingriediencji była stworzona. Cóż, może właściciel kotła go w końcu wymył. - Spojrzała na fiolkę, wzruszając ramionami.-
Działanie ustało, i żołądek pozostał w swoim miejscu, to mi wystarczy. - Wytarła szablę o łachmany truchła jakimś cudem krwią i wodą jeszcze nie zbrukane, chowając go do pochwy.
-Nie przekręciłaś się. Ale kto wie, czy wieczorem nie będziesz próbowała wysrać wnętrzności.- uśmiechnął się cierpko mag.
-
Być może, być może.. organizm mój czasem dziwnie funkcjonuje, może coś to ma wspólnego z tym, iż mój płód był pod silnym... magicznym wpływem.- Powiedziała kwaśno, spoglądając paskudnie na Raetara.
-I co z tego wynikło?-spytał z powątpiewaniem w głosie Samotnik.
-
Cóż.. chyba nie mam ochoty o tym rozmawiać..- Ucięła rozmowę, głębiej chowając głowę pod kapturem i sine kosmyki włosów.