Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2013, 19:20   #236
Allehandra
 
Allehandra's Avatar
 
Reputacja: 1 Allehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodzeAllehandra jest na bardzo dobrej drodze
Wzrok Saebrineth w tym czasie przykuł trup Orka wyglądającego na kogoś więcej niż zwykłego łachudrę z toporem, typek bowiem miał kilka piór w hełmie, dosyć normalny płaszcz, oraz minimalniej mniej usyfiony ekwipunek niż reszta zielonoskórych. Z sakwy przy pasie wystawała zaś odrobinę dziwaczna fiolka, lekko świecąc zieloną poświatą.


Łotrzyca z cichym jękiem kucnęła, wyjmując fiolkę z paska, skupiając wzrok na przelewającym się w środku płynie, zastanawiając się, jakie może mieć właściwości, sprawdzając czy można go wielokrotnie otworzyć i zamknąć... co w sumie się dało zrobić, lecz wcale to nie musiało oznaczać, iż owa tajemnicza mikstura mogła być wielokrotnego użytku.
Do tego wszystkiego zaś, wygląd owej fiolki ni w ząb nie pasował do Orków i ich zaniedbanego ekwipunku. Identyfikacja owej substancji z kolei była kwestionalna. Pokazać jakiemuś czarującemu, może rozpozna...albo samemu nieco łyknąć, ryzykując?
Elfka postanowiła nie zdawać się na łaskę czaromiotów. Bardziej pogryziona i obolała nie będzie z tego, a fiolka zdawała się szeptać podświadomie w umyśle Saebrineth: “Wypij mnie.” Odkorkowała i skosztowała nieco świecącej zawartości.
Przez chwilę nie działo się nic, a płyn smakował dosyć mdle, choć dało się wyczuć jakby... ogórki?? Kto do cholery do mikstury dodaje ogórki?? Saebri zrobiło się ciepło, i wyraźnie czuła jak nabiera rumieńców, wraz z narastającym w swym ciele ogniem, zupełnie jakby ktoś w jej wnętrzu dolewał jakiejś oliwy, rozpalając w niej... wściekłość. I w ciągu ledwie paru chwil naprawdę się wkurzyła, a w jej umyśle pojawiło się wiele przyczyn takiego stanu, wiele drobnych krzywd, niesprawiedliwości, sytuacji z odległych, ale i bliskich czasów, wywołujących u niej zgrzyt ząbków. A dłoń nieświadomie zacisnęła się na rękojeści szabli... Przewinęły się przez jej umysł leśne walki pozycyjne w Cormanthorze, ciemne zaułki posiadłości Lonnavae w Neverwinter, Podlejsze zakątki Waterdeep...
-Rrr.aaaUUuugh.....- Wypłynął z jej ust stłumiony nieelfi pomruk, który udało się stłumić, za to szabla wyskoczyła z pochwy, i zaczęła wściekle siec truchło nieszczęsnego i byłego właściciela mikstury “Wściekłych Koszmarów”, robiąc z ciała krwawą miazgę i rozszarpując hełmowa piórka na strzępy..


Po czasie nieokreślonym, zaprzestała, głębiej i głośniej oddychając, opierając się o wbitą w tkankę broń.
-Bardzo... barbarzyńskie podejście do kwestii zwłok. I mało efektywne prawdę mówiąc. Zważywszy, że tyle się tu ich wala wokoło.-stwierdził flegmatycznym tonem Raetar podchodząc do elfki i przyglądając się jej. W tonie jego głosu słychać było ledwie cień zainteresowania.
-Ciehhkawe właśliwości orczhe mikhstury potrafią mieć..- Wycharczała, dość morderczo ponuro zerkając na niego na chwilę.
-A nie ciekawi cię z czego je robią? Mnie by to bardziej interesowało, znając podejście zielonoskórych do warzenia napojów... I gotowania posiłków.- odparl mag uśmiechając się ironicznie.
-Kchy kch..! Biorąc oddziaływanie płynu pod uwagę, to chyba musiałaby być esencja z truchła illithida albo aboletha, do czego wątpię, by kucharze zieloni mieli dostęp. - Odkaszlnęła, niemrawo spoglądając.
-Jaaasnee... ilithida... Ja bym raczej brał pod uwagę smocze łajno, albo jakieś grzybki, albo po prosty każdego trupa jaki im się nawinął po drodze, czy.. co co tak okazjonalnie nawinęło się w okolice kotła.- mag był nieco bardziej...sceptyczny.
-Hm.. aż tak paskudnie nie śmierdzi ani nie smakuje, jakby z powyższych ingriediencji była stworzona. Cóż, może właściciel kotła go w końcu wymył. - Spojrzała na fiolkę, wzruszając ramionami.-Działanie ustało, i żołądek pozostał w swoim miejscu, to mi wystarczy. - Wytarła szablę o łachmany truchła jakimś cudem krwią i wodą jeszcze nie zbrukane, chowając go do pochwy.
-Nie przekręciłaś się. Ale kto wie, czy wieczorem nie będziesz próbowała wysrać wnętrzności.- uśmiechnął się cierpko mag.
-Być może, być może.. organizm mój czasem dziwnie funkcjonuje, może coś to ma wspólnego z tym, iż mój płód był pod silnym... magicznym wpływem.- Powiedziała kwaśno, spoglądając paskudnie na Raetara.
-I co z tego wynikło?-spytał z powątpiewaniem w głosie Samotnik.
-Cóż.. chyba nie mam ochoty o tym rozmawiać..- Ucięła rozmowę, głębiej chowając głowę pod kapturem i sine kosmyki włosów.
 
__________________
"Dzika, pierwotna natura niesie wezełki z leczniczymi ziołami; niesie wszystko, czym kobieta powinna być, co powinna wiedzieć. Niesie lekarstwo na wszystko. Niesie opowieści, sny, słowa i pieśni, znaki i symbole."
Allehandra jest offline