Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2013, 19:12   #12
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Helvgrim musiał przyznać w duchu że nie tego się spodziewał. Chciał uniknąć spotkania z arystokratką, a tu masz, człek o imieniu Hans, właśnie to miał w zamiarze i nie tylko...po głowie mu chodziła jeszcze praca dla niej. Krasnolud mruknął pod nosem zniesmaczony, ale cóż, słowo się rzekło. Człeka na kufel zaprosił i nie wypadało teraz zaproszenia cofnąć.

***

~ Veronika von Helstein, kim była u licha ta ludzka kobieta i cóż mnie to obchodzi, tak po prawdzie? Zastanawiał się Helvgrim. ~ Oj, cosik czuję że nic dobrego z tej znajomości temu młodzieniaszkowi nie przyjdzie...a i mnie pewnikiem też. Kontynuował myśl khazad. Chwil kilak później oczom krasnoluda ukazała się kobieta która mogła być tylko ową wspomnianą panią Veroniką. Szaty które miała na sobie, zbliżająca się ku bramie kobieta, były zacne i daleko bardziej niż nieodpowiednie jak na samotne wyprawy na podmurze. To wiedział nawet tak nieobeznany krasnolud z północnych rubieży jak Sverrisson. Biżuteria która zdobiła szyję, nadgarstki i palce owej kobiety nie były byle błyskotkami z miejskiego targowiska. Helvgrim wiedział że jedynie za jeden jej pierścień mógłby z Rondelkiem kwaterować się w Grunheim długo...bardzo długo.

- Tak więc wygląda dama? Półgłosem rzucił krasnolud do Hansa. - Nigdym takiej nie widział. Wygląda jak szkatuła Zarina Chciwca. Ktoś może jeszcze gotów ją od tych błyskotek odciążyć.

Już z daleka, Helvowi nie spodobało się spojrzenie młodej szlachcianki. Wydawała się być wyniosła i zarozumiała, zdecydowanie zbyt bardzo jak na kogoś kto nie nosi ni brody ni topora. Helvgrim skrzyżował przedramiona na torsie i zmrużył oczy. Czekał na niepochlebne słowa pod swoim adresem. Jednak ku zdziwieniu khazadzkiego gońca...nie nadeszły one. Pytanie zadane przez młodą niewiastę było krótkie i rzeczowe...iście krasnoludzkie.

- A wy? Pytanie szlachcianki wyrwało Helvgrima ze zdziwienia. Hans jednak, jako człowiek pewnie bardziej był obeznany z takimi pannami, więc i jako pierwszy słowo zabrał. Wpierw jednak, człowiek ukłonił się. Helvgrim przypatrywał się temu z zaciekawieniem, nie w głowie mu było kłaniać się przed człowiekiem, a do tego kobietą. Pani Veronika jeszcze sobie na ten zaszczyt, w oczach krasnoluda, nie zasłużyła. Słowa Hansa były dziwne, jego ton, jego uniżenie, zdziwiło to Helvgrima. Choć Sverrisson był z dzikiej północy to rozumiał czym jest szlachectwo, wszak i w salach krasnoludzkich królestw znana była królewska krew. Jednak khazadzi nigdy nie zmieniają się w zachowaniu czy mowie, nawet przed królem.

~ Takie widać tu obyczaje panują. Przytomnie pomyślał Helvgrim. Sam nie miał zamiaru tak postępować jak Hans, Imperialana etykieta była mu obca, zresztą nawet gdyby chciał to nie wiedziałby jak naśladować młodego awanturnika. Przemówił zatem do arystokratki, na swój prosty, khazadzki sposób.

- Jam jest Helvgrim z Akhar. Ten zacny mąż to Hans Hohenzolern. Tyś jest pewnikiem pani Veronika? Jeśli tak, to wiedz mości panienko że ów kobieta... Tu Helv wskazał okrytą łachmanami kobietę. -... nie jest tym raczej za kogo się podaje. Po pierścieniu i innych błyskotkach poznać to można. Zważaj zanim do niej bardziej się zbliżysz. Helvgrim wszedł nieco przed Veronikę, tak by od niewdzięcznej kobiety ją chronić gdyby tamta zamiar miała nieczysty.

- Jeśli wiedzieć chcesz co nam do tej tu sprawy, to powiem że nic zupełnie. Jeno widzać było że kobieta w potrzebie była, to Hans obecny tu oraz mój przyjaciel bliski Niklaus oraz ja z pomoca jej przyszliśmy. Potraktowała jednak ona naszą pomoc jak zarazę i zdzieliła złym słowem. Tyle tylko tu zaszło tak po prawdzie. Po słowach tych, Helv wyprostował ramiona i przyjął bardziej przyjazną oku postawę.
 
VIX jest offline