- Czas tylko straciłem, a każdy dzień to pieniądze - burknął. - Wynocha, inaczej was oceniłem. Nie potrzebni mi twoi ludzie - rzekł do Felixa.
Tak oto miała się sprawa z Unterem i Kargun w dobrzej wierze próbował załagodzić sytuację, niestety chyba źle zaczął: - Rozumiemy pańskie rozgoryczenie, ale i wy nie byliście z nami do końca szczerzy nieprawdaż? Wiedzieliście że to teren długouchych, a słowem o tym nie wspomnieliście. - Nie, nie wiedzieliśmy - odparł krótko Unter. - Po rekonesansie nikt nie doniósł, że miejsca tego szczerze jakaś grupeczka elfów. - Wierzę ci na słowo, ale jedno wiedz! My choć w większości najemnicy to łupieżcami nie jesteśmy! I na ziemię cudzą, należącą choćby i długouchych najeżdżać nie zamierzamy! - Ziemia tamta tak samo ich, jak i nasza - odparł Kargunowi nie zmieniając swych przekonań. - To się dogadać trzeba - wtrącił się Alex - a nie wyrzynać wzajemnie. Nie mówiąc o tym, że wcześniej tu byli. A wy też byście nie zezwolili, by kto na wasze pole wszedł, czy drzewa z ogrodu wyciął i zabrał. - Dobra, wy mnie tu nie będziecie uczyć, jak interesy prowadzić - burknął Unter.
Wujaszek przysłuchiwał się całej wymianie zdań kręcąc głową lecz w końcu odezwał się:
- Herr Unter, uno nie jesteśmy ludźmi Felixa - uderzył laseczką w ziemię - Może więcej szacunku do mnie i moich przyjaciół. Nie rozmawiasz z byle wieśniakiem co gówno przerzuca na polu, lecz mówisz do szlachcica, tak więc zważ słowa - uśmiechnął się przyjacielsko zaraz i szeroko rozłożył ręce - jednakże zamiast wadzić się czy to na słowa czy też na ostrza może warto by o interesach porozmawiać. Przemyśl całą sytuację bowiem zła decyzja spowoduje, że krew na twych rękach będzie i wielu z was polegnie. Elfy nie odpuszczą a każdą krzywdę pomszczą dwakroć. Przemyśl i rozważ...bowiem zła decyzja może przynieść zgubę na Ciebie i twoich bliskich - zakończył przemówienie - Kiepski to interes, gdy krew się leje - mruknął Alex. - A waść, panie szczlachcic, teraz u mnie język strzępisz, miast wcześniej na miejscu pokazać jak to sprawy się załatwia. W tym momencie na nic się to nie zdaje. Jak się dało, to elfy byłyby zadowolone, wy zadowoleni i ja również... A w tym momencie to tylko te przeklęte elfy się radują. U mnie zysków nie widać, a tego to ja nie lubię. Jeśli to wszystko... – spojrzał wymownie na swoich ‘gości’.
“ Ty chamie i prostaku” pomyślał Anzelm lecz ugryzł się w zęby lecz uśmiechnął się tylko:
- Cóż..jakbyście byli szczerzy to inaczej by się do tematu podeszło...
- Nie dość, że tchórzliwi, to jeszcze głusi – burknął dowódca żołnierzy. – Jakbyśmy wiedzieli o ich obecności, czy zasadzce, to byśmy nie brali amatorów, jak wy – dodał po chwili.
Wujaszek spojrzał krzywo na dowódcę żołnierzy lecz nic nie powiedział. Wzruszył tylko ramionami, bowiem z debilami nie będzie rozmawiał. A człowiek w gniewie mniej rozumny od goblina. Zaczął więc szykować się do wyjścia.
Alex uśmiechnął się ironicznie.
Rozmowa z idiotami nie miała sensu. Pora było się zbierać.
Kargun także nie zamierzał już rozmawiać z tym nadętym głupcem, złoto najwyraźniej zaćmiło mu rozum. |