Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2013, 20:28   #147
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Słysząc wypowiedź dowódcy Alfa, Ann popatrzyła na niego i stwierdziła:
- Wszystkie dziewczyny muszą trafić do szpitala albo innego miejsce, które udzieli im natychmiastowej pomocy chirurgicznej. W gardłach mają przymocowany chip, który po aktywacji, według opinii Jack zamieni je w warzywa. Nie wiadomo co gdzie i jak może to aktywować, więc lepiej by do czasu dezaktywacji były w miejscu uniemożliwiającym przesył impulsów. Możesz to im załatwić? - Potem spojrzała na Waltersa:
- Skoro nie mamy tu nic więcej do roboty zabierzmy Alexa i znikajmy.

Mężczyzna pokręcił głową.
- Jest to poza moimi kompetencjami. To co mogę zrobić to skontaktować się z szefem i przedstawić mu sytuację po załatwieniu sprawy z glinami. Nie zostawimy ich tu, ale zapewnienie chirurgicznej pomocy kosztuje.
Wydawał się beznamiętny, choć i on stracił człowieka w tej misji. Profesjonalizm ciągle nie pozwalał mu pewnie na emocje.
Ann patrząc cały czas na Eda wzruszyła ramionami:
- Na kontach Alexa z pewnością jest wystarczająco pieniędzy by pokryć wasze straty związane z akcją, pomóc dziewczynom i jeszcze nieźle na tym zarobić. Nikt nie ma złudzeń, że to była samarytańska akcja, myślałam jednak że twoi kumple bardziej się przejmują ludzkim życiem. Cóż... wy decydujecie. Mnie interesuje tylko Alex i to co zdołamy z niego wycisnąć.
- Dobra robota.
- Walters skinął głową do dowódcy Alfa. - My się zmywamy. - dodał patrząc na komandosa, nie zwracając uwagi na sarkazm Ferric. - Zajmijcie się glinami i dziewczynami też. Skontaktuj się z kim trzeba - ciągnął jakby to było oczywiste. - Jest jak ona mówi. Są w zagrożeniu zdrowia. Do tego czasu kobiety muszą być w kwarantannie informatycznej. Gliny raczej tego nie zapewnią. Przyjdzie czas i na chirurgię. Wykonujesz tylko rozkazy. Na swoja kieszeń ich nie bierzesz. A głodnych gadek o sumieniu nie będę ci serwował.

- Gdzie chcesz mieć poległego?
- zapytał Bulleta. - Powiedź im. A jak nie to trafia na policyjny stół.

Przecież wszyscy wiedzieli, że kumple kumplami, ale najemnicy na pewno będą chcieli wyjąć kilka wszczepów z martwego kompana, który już z nich nie skorzysta.

Podniósł nieprzytomnego Alexa, przytrzymał i zdzielił solidnie sierpowym, aby wyładować złość oraz zadbać, by dłużej był nieprzytomny. Potem przerzucił go przez ramię i był gotowy do ewakuacji.
- Felipa lecisz z Weaver czy zabierasz się z nami? - rzucił do słuchawki idąc po plaży. W jego raczej smutnym głosie słychać było jednak ulgę i trochę satysfakcji.
- Zabiorę się...eeee.... z wami - latynoska brzmiała na zawieszoną. Przez szok głos dalej jej drżał i pociągała nosem. - Idę w stronę samochodów.

Szef grupy Eda potwierdził tylko skinieniem głowy. Bullet już dał znać swojemu, przewieszając broń przez ramię.
- Nie potrzebuję pomocy, zabierzemy go sami. Dajcie tylko znać gdzie wzięli rannego. Zmywamy się.
Wkrótce potem we dwóch już nieśli swojego do zostawionego przecznicę dalej vana.

- Skoro przyjechaliśmy tu nie swoim samochodem potrzebujemy tymczasowego środka transportu. - Ann jak zwykle starała się być konkretna - Czy ktoś ma coś przeciwko byśmy go sobie pożyczyli? - Wskazała ręką na stojącego przed rezydencją vana, będącego jeszcze niedawno własnością nieprzytomnego jeńca, którego taszczył Walters.
Nikt nie wyraził sprzeciwu, więc saperka wsunęła się na miejsce kierowcy. Kluczyki tkwiły w stacyjce. Najwyraźniej poprzedni kierowca, który teraz był pewnie stygnącym trupem, musiał kręcić się gdzieś niedaleko, gdy dopadło go przeznaczenie. Dziewczyna odpaliła samochód i poczekała aż reszta usadowi się na miejscach. Gdy drzwi zamknęły się za przybyła na końcu latynoską wolno ruszyła z podjazdu.
- Felipa trzeba przekonać Dirkuera by w tempie ekspresowym dostarczył nam jeszcze jedno serum prawdy. Proponuję załadować się z powrotem do samochodu Remo. nie wiadomo czy ten pojazd nie ma namierzania. - Zerknęła w lusterko na pozostałych - Niby mamy Alexa, ale kto wie kogo nie mamy? Zastanówcie się gdzie jechać na przesłuchanie.

- Najlepiej tam, gdzie jest blokada łącz. Remo, coś przychodzi ci do głowy? Na żadna metę gangu wziąć nas nie mogę. - powiedział Walters.
- Może to być cokolwiek - odpowiedział haker. - Ciągle mamy to urządzenie do zagłuszania. Garaż czy opuszczona piwnica starczy.

- Zadzwonię do Dirkuera
- przytaknęła Felipa zajęta obsesyjnie wręcz wycieraniem krwi Newt Weaver ze swojej twarz i rąk. - A co do przesłuchania... Na Bronxie jest masa opustoszałych budynków gdzie nie zapuszcza się nikt poza menelami i ćpunami... - na dźwięk ostatniego słowa dziwnie zamilkła. Tej nocy Felipa zachowywała się rzeczywiście dziwnie, jak nie ona. - Jak już nagramy jego zeznania nie powinniśmy go... zabić? Tacy jak on się nie zmieniają. Niektóre z tych panienek to jeszcze ninos...

- Bronił to ja go nie będę
- Remo starał się pohamować żądzę mordu Felipy. - Wolałbym się jednak najpierw upewnić, czy jego śmierć faktycznie czegoś nie uruchomi, co zabije te dziewczyny albo i nas.

- Podaj mi konkretny adres
- Ann postanowiła skupić się na tym pytaniu na które była w stanie w tym momencie odpowiedzieć. Zabijała już wcześniej i zabiła znowu tej nocy, ale to było co innego. Śmierć w walce. Jednak planowanie na zimno egzekucji? Nie była pewna czy jest do tego zdolna.
Felipa podała namiar na zagłębie opustoszałych budynków na Bronksie.
- Są tam bloki mieszkalne przeznaczone do rozbiórki. Teren ogrodzony siatką, prawie nikt się tam nie kręci.
- Świetnie. Powinno się nadać.
- Ferrick skinęła głową.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 28-02-2013 o 20:32.
Eleanor jest offline