Podejścia są dwa. Relatywizujemy zgodnie ze stanowiskiem metodologicznym, jakie się już w nauce utrwaliło i uznajemy, że nasze wyjaśnienia zawsze są tylko odbiciem naszych indywidualnych uwarunkowań i czysto subiektywnym przedstawieniem świata. Ale jednak jakoś ten świat badamy uznając na mocy konwencji, że ta zdobywana wiedza, oceniana wg konkretnych założeń, kumuluje się i zbliża nas do poznania rzeczywistości w ramach przyjętych kryteriów.
Drugie jest takie, że obcy, spisek, Daniken i telepatia, bo Janusz przesunął temperówkę po biurku na filmiku z Youtube, a Wielka Stopa istnieje, bo grupa nastolatków z Seattle nakręciła ajfonem ciemną plamę biegnącą po lesie. Niby i tu, i tu to samo, bo przecież "nie ma prawdy". Ale nauka nie krzyczy, że zna prawdę przez duże P i jest podatna na krytykę. Za to wszelkie psioniczne cudowania i telepatie niby są z nią równoprawne, choć najczęściej ich reprezentanci nadają z piwnicy czy garażu za domem i tam w skrytości głoszą, że rację mają oni, a inni kłamią. W walce zaś o dowiedzenie absolutnej słuszności swoich tez, które słuszne muszą być obiektywne (bo wszak są metafizyką) posługują się takim naukowym orężem, jak kasowanie komentarzy pod filmikami na Youtube i jęczenie o spisku po blogach ufologów.
I wiadomo, powiesz, że Słońce nie świeci, bo nauka nie jest neutralnym ujęciem rzeczywistości. Otóż, może i tak, ale owa nauka przynajmniej oferuje koherentny, logiczny system wyjaśniania rzeczywistości w przeciwieństwie do ludzi, którzy albo bredzą (ha, może i mają rację? kto wie, może da się duchy łapać odkurzaczem jak w "Ghostbusters"?), albo bredzą podwójnie, bo dla uzasadnienia swoich paranormalnych teorii posługują się naukowymi narzędziami, które wypaczają tym samym ośmieszając się zamiast legitymizując własne tezy. Zatem wszystko sprowadza się do ekonomii wyboru: albo nauka, które "zdaje się" mówić coś więcej, albo duchy i magia. Bo to trzecie wyjście, które chce badać teleportację i wyginanie łyżek racjonalnie, na gruncie nauki właśnie jest na ten moment szarlatanerią, albo pokazem dyletanctwa.
BTW:
"Dajcie nam Barabasza! Barab... Cohena!"
Ostatnio edytowane przez Panicz : 28-02-2013 o 23:46.
|