Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2013, 15:51   #129
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Śpiący książę
(Czyli słodycz i złe sny)

Lekko garbiąc się na łóżku Shiba przecierała oczy przyglądając się osobie, która postanowiła ją odwiedzieć. Wzięła parę razy ciężki oddech. Co jak co ale teraz z chęcią pozrzucała by z siebie ten koszmar dawką godziny rozmyślań filozoficznych i kilkoma szklankami zimnej wody.
- Tak. - odparła w prost i oparła głowę na kolanie. - O co chodzi?
Postac nie odpowiedziała...bowiem przysnęła na stojąco co zdradzał charakterystyczny bąbelek unoszący się z nosa. Gdy ten urósł do odpowiednich rozmiarów pękł z cichym “pyk” co obudziło dziwnego osobnika, który otrząsnął się nagle.
- Ty...jesteś...Shiba? -zapytał zaspany jak gdyby zapomniał, że pytanie to już padło z jego ust.
Niebieskoskóra zamrugała kilkakrotnie
- Tak.. - powtórzyła spokojnie. Jej niespodziewany gość wydawał się mieć dosyć interesujący charakter.
- A...więc...to...dla...Ciebie... -mówiąc to osobnik uniósł koszyk, który stał dotychczas na ziemi zasłonięty przez ściany. Był to zwykły wiklinowy pusty kosz. - Miały...tu...być... - tutaj nastąpiło bardzo głośne i długie ziewnięcie, po którym osobnik przetarł wolną dłonią oczy i kontynuował. -...owoce...ale...wszystkie...zjadłem... -stwierdził wyciągając w stronę dziewczyny pusty już prezent.
Dziewczyna nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Kimkolwiek był gość radowała ją jego obecność.
- Hahaha! - wzięła koszyk jak gdyby nigdy nic. - Nic się nie stało. Sidhe nie są w stanie jeść owoce. - uśmiechnęła się. - A więc koszyk dobrego humoru. Miło z twojej strony. - uśmiechnęła się. - To prezent od ciebie? W sumie kim jesteś? - spodziewała się, że śpiący to raczej chłopak na posyłki. Zapytała jednak w ten a nie inny sposób.
Chłopak na chwile zawiesił się, jak gdyby spał na jawie dopiero po kilku sekundach odparł swym zaspanym tonem. - Jestem...Krio...to...znaczy....w...moim...ojczysty m...języku...energiczny. -przedstawił się i wykonał delikatny ukłon. A dokładniej pochylił się, przysnął na chwilę by ponownie po pęknięciu bąbelka wyprostować się do poprzedniej pozycji. - Prezent...jest...od...tajemniczego...wielbiciela.- to mówiąc wskazał kartkę na koszyku która faktycznie była w ten sposób podpisana.
- Nie lubię tajemnic. - odparła niepoważnie dziewczyna. - Wyglądasz na zmęczonego. Mogę ci się jakoś odwdzięczyć za fatygę? - Uśmiechnięta odstawiła koszyk i wstała z łóżka aby się wyprostować. - Mogę zrobić ci coś od jedzenia albo..nie wiem. - wzruszyła ramionami nieco obojętnie. Chłopak był zabawny.
Chłopiec, czy tez kobieta ponownie zawiesił się wlepiając tępo spojrzenie w przestrzeń przed siebie. Shiba mogła zastanawiac sie czy to przez jego tendencje do zasypiania...czy tez przez jej koszulkę która mokra od potu dośc ciasno opinała teraz biust dziewczyny. Tak czy owak chłopaczek po chwili zamrugał i ziewając stwierdził.
- Emmm.... - zas po tym głębokim zdaniu poszperał w kieszeni skąd wydobył pomiętą karteczkę. - Bardzo...chciałbym...zostać...członkiem...wasze j... -zaczął beznamiętnym głosem odczytywać z świstka papieru. -...ekspedycji. Jestem...przydatny...i...dzielny. Ma...to...zabrzmieć...przekonywująco..ty...idiot o... -zakończył po czym kilka razy zamrugał i ziewając dodał. - Tego...ostatniego...chyba...nie...powinienem...czy tać. Uznajmy...że...tego...nie...słyszałaś... -dodał lekko speszony.
Shiba zmrużyła oczy przyglądając się chłopcu. Był dosyć...osobliwy. Można nawet powiedzieć "słodki". Z jednej strony miło by było mieć takiego towarzysza z drugiej niekoniecznie nadawał się on do walki z szaleństwem.
- Hmm... - Niebieskoskóra przekształciła safaię w garnek i przewiesiła go nad kominem, podpalając go.* Miała zamiar zagotować nieco wody.
- No nie wiem, nie wiem. Rozumiem, że on moim wielbicielu nie możesz mi dużo powiedzieć? - spytała. - Powiedz mi trochę o sobie. Wiesz co to za ekspedycja? I czy masz jakąś broń albo znasz się na magii?
-Znam... się... na... magii... -odparł chłopak po czym wkroczył do pokoju, i opadł tyłkiem na łóżku, zaś na jego twarzy pojawiły się nikły uśmiech gdy tylko poczuł pod sobą pościel. Jego dłoń zaś szybko wyjęła ze spodni kolejną karteczkę.- Eskpedycja...ma...na...celu...pomoc...światu...i. ..ochronienie...go...przed...szaleństwem. - mówiąc to jego powieki lekko opadły jak gdyby usilnie walczył ze snem, zaś po chwili pojawił się autograf tego osobnika-bąbelek z nosa.
- Oh... - uśmiechnęła się niebieskoskóra. Miała szczerą nadzieję, że nie zna się na niczym, albo szermierce. Wtedy po prostu zabrałaby mu broń. Magii nie potrafiła uciszyć.
Zdjęła wodę znad kominka i wsypała do niej kawę. Trochę pomieszała i przelała do kubka, Safaię zmieniając w drugi.
Z uśmiechem podeszła do chłopaka podając mu kubek, a samemu popijając z safaii. - Masz, pobudzi cię.
Ten jednak nie zareagował chrapiąc cicho, z zwiotczałymi ramionami i opuszczoną głową, jak gdyby w ogóle nie słuchał co mówi do niego dziewczyna, pogrążony w swych sennych amrzeniach.
Shiba zamyśliła się przez moment...Niech ją cholera weźmie jeżeli Kiro nie jest magiem snów.
Nie było innej opcji przy jego skłonnościach. Cóż, skoro się wystawiał do niebieskoskóra niekoniecznie chciała bawić się z nim w podchody.
Delikatnie zbliżyła się i zawisła nad nim z nieszczerym uśmiechem. Oblała go kawą zmieniając Safaię w sztylet który zbliżyła do jego gardła, czekając aż postać wykaże ślady wzbudzenia.
- To wyjaśnij mi kim jest mój adorator i skąd wiesz o celu naszej wyprawy? - pewnie przeczytał w gazecie. W końcu to sekretna misja.
- Ałałałalałałaała! -krzyknął nagle rozbudzony chłopak, i zaczął machać rekami jak gdyby odganiał się od much, Shiba zas dostrzegła że gorąca kawa nagle całkowicie ostygła, by po chwili zmienić się w kawowe lody, na ciepłym kapturze chłopaka. Kiro chyba nie za bardzo zdawał sobie sprawę ze sztyletu przy jego gardle, bo zamrugał kilka razy patrząc na Shibę jak gdyby nad czymś intensywnie myślał.
-Czy...dałem...Ci...już...prezent?
- ..."tajemniczy" i "świadomy twoich sekretów" znaczy tyle samo co "potencjalne zagrożenie" - objaśniła mu w prosty sposób niebieskoskóra starając się ułożyć tak aby w miarę możliwości zablokować mu potencjał ruchowy. - To trochę za mało. Tak się składa, że urodziłam się z zdolnością racjonalnego myślenia. - trochę było w tym obelgi.
- Czy...ja...właśnie...zostałem...zakładnikiem? -zapytał lekko zdziwiony chłopak niewyrażając żadnych chęci do ucieczki, czy walki o swoją wolność.
- Tak. - chłopak naprawdę był powolny w myśleniu. To, co momentami mogło być czarujące, w praktyce niekoniecznie było użyteczne. - Powiesz mi wszystko o sobie i tym całym "tajemniczym wielbicielu" albo zostaniesz moim zwierzakiem-tragarzem póki ten sam się nie ujawni. - przedstawiła mu sprawę jasno.
- Wow...zawsze...chciałem...być...zakładnikiem! -stwierdził z lekkim podekscytowaniem chłopak. - Em...a...jak...powiem...to...będę...mógł...iś ć...z...wami? -dopytał się jeszcze Kiro.
Shiba zamrugała kilkakrotnie.
"przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej". Zacytowała nie będąc do końca pewna czy przysłowie dokładnie tak szło. Jakby nie było, kimkolwiek był wielbiciel to jeżeli Kiro nie będzie z nimi, nie ujawni się i spostrzeże, że Shiba ma mózg.
- ...Tak... - odparła w końcu.
- Hura... - było to chyba najmniej entuzjastyczny i ogólnie najbardziej leniwy objaw radości jaki dziewczyna widziała kiedykolwiek. - A...więc...wszystko...o...mnie...urodziłem...si ...12...lutego.... -rozpaczął powoli chłopak chyba zbyt dosłownie rozumiejąc polecenie niebieskoskórej.
….Myślała o tym aby mu przerwać jednak stwierdziła, że go wysłucha. Kto wie, w końcu był na swój sposób ciekawy no i dowie się dokładnie skąd poznał jej wielbiciela. Nie zabierając mu spod gardła sztyletu spoglądała na niego wsłuchując się w opowiadanie.
Była to historia dość długa, opowiadana powoli i przerywana sporadycznym przysypianiem zakładnika. Dziewczyna dowiedziała się jednak sporo, przede wszystkim o tym że w pewnym sensie pochodziła z podobnych ziem co śpioch oraz że byli w tym samym wieku. Chłopak pochodził z dalekiego południa z krainy bliźniaczo podobnej do Valhalii, lądów skutych wiecznym lodem. Tutaj trafił kompletnym przypadkiem, bowiem zasnął pewnego dnia w pracy, a że zajmował się załadunkiem paczek na statek, to w ładowi przespał cała podróż i odnaleziono go dopiero w porcie. W przeciwieństwie do Side lud z którego pochodził Krio miał naturalne predyspozycje do magii, jednak ich ciała nie przechodziły ewolucji a kuchnia stała na dość niskim poziomie. Do Witlover dotarł w podobny sposób, czyli przespał sporą część swej wędrówki na wozie z sianem, kiedy w końcu tu dotarł postanowił znaleźć sobie jakąś pracę. Z powodu jednak swej predyspozycji do zapadania w niespodziewane drzemki, nie mógł utrzymać stałej posady, aż w końcu niedawno jego przyjaciel (właściciel sklepu z łóżkami) znalazł mu po znajomości zajęcie. Chłopak miał szpiegować drużynę walcząca z szaleństwem,dla niejakiej Pozytywki, która w szybki sposób straciła dotychczasowych pomocników i desperacko poszukiwała jakiejś wtyczki. Chłopak nakłamał w swoim “CV” i tym tez sposobem początkujący i prawdopodobnie najmniej skuteczny szpieg w dziejach znalazł się tutaj.
Gdzieś w połowie historii Shiba zeszła z swojego zakładnika. Wysłuchiwała wszystkiego potwornie rozbawiona i wesoła.
- Jesteś najlepszym zakładnikiem jakiego miałam. - pochwaliła go czymś, co brzmiało wręcz absurdalnie. - Ok, jako mojego zakładnika zmuszam cię, abyś zawsze do mnie wracał i raportował, jeżeli Pozytywka się z tobą skontaktuje. - Ta wypowiedź w normalnych warunkach również była bezsensowna. - Na razie możesz odpocząć.
Niebieskoskóra zastanawiała się czemu Pozytywka dalej za nimi podąża. Wedle jej wiedzy powinna ona być wtyką Blizny, który jest już martwy. Zemsta? Możliwe. Jednak czemu wtedy na Shibie? To Faust i Gort zabili jej szefa.
Wyglądało na to, że dziewczyna dalej ma powód aby pozbyć się całej grupy a co najgorsze, znała ją od samego początku wyprawy. Będą musieli ją jakoś złapać, zanim ona dorwie ich.
-Pierwszy...raport...miałem...wysłać...z...Kanti ...albo...z...Lukrozu,...zależnie...gdzie...trafi my... -odparł chłopak podając dwie zupełnie niezrozumiałe dla Shiby nazwy po czym wyciągnął się na łóżku z głośnym pomrukiem zadowolenia.- Pani ... Pozytywka ... zdaje ... się ... mieć ... jakieś ... plany ... z.. .wami ... związane. -dodał jeszcze by po chwili zamilknąć, tworząc kolejny bąbelek.
Dziewczyna zastanawiała się dłuższą chwilę, co powinna czynić dalej. Przypilnowała, czy jej niewolnik nie ma zamiaru się budzić, po czym przebrała się w swoje standardowe ubranie. Schowała safaię w pochwie za plecami oraz białą księgę pod płaszczem.
Miała zamiar udać się na pocztę. Zdecydowanie było ją stać na kilka listów.
Wychodząc zamknęła pomieszczenie na klucz, pewna, że Kiro będzie grzecznym zakładnikiem i nie spróbuje uciec.
Czuła swojego rodzaju obrzydzenie.
Mimo wizyty pogodnego Kiro, wciąż miała w głowie obraz z snu. Jej teoria się potwierdzała, obecność szaleństwa wpływała na wszystko co związane jest z umysłem. Sny również były. Ba, najpewniej na tym polega sama choroba. Gdy owładnie myśli, to chyba raczej koniec? Tak to przynajmniej brzmiało.
Starała się nie myśleć i nie interpretować przekazu z przyjemności jaką otrzymywała mordując Hanę znów i znów i znów i...Jeżeli mogło to zrobić cokolwiek, to tylko zaszkodzić.
Mogłoby pójść jej z tym dużo gorzej gdyby 'zakładnik' nie zajął jej czasu, jak i myśli...Była mu dosyć wdzięczna.
Co racja to racja. Samemu z szaleństwem nie wygra.
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 02-03-2013 o 17:30.
Fiath jest offline