Jamie żałował, że nie został na statku. Miał świadomość, że będąc tam wolałby pomagać przy załadunku zamiast się obijać, ale był tylko człowiekiem, który lubi ponarzekać nad swoim losem. Niestety nie udało się mu dostać roboty o jakiej myślał, ale dostrzegał plusy swojej sytuacji. Męcząc ciało odciążał umysł od natrętnych myśli.
Thompson podniósł skrzynię, zwyczajowo już stęknął z wysiłku i ruszył bez werwy. Zauważył coś intrygującego. Ze skrzyni wysypywał się szary proszek. Nie wiedział czym to było, choć w dzisiejszej erze barwników i innych chemicznych diabelstw równie dobrze mogło to być skondensowane paliwo albo żarcie. Nie chciał zwracać na siebie uwagi obsługi, ale powiadomić Jo-ann nie zaszkodzi. Nachylił się jej do ucha i wyszeptał zwięźle o co chodzi.
Nie minęło parę sekund, a zobaczył kapitana i chwilę później usłyszał jego słowa. W sumie nie miał nic do ukrycia, ale ciężko mu było zebrać słowa. - Pomagam w załadunku, szefie. Im szybciej to skończymy tym szybciej się stąd wyrwiemy.
EDIT: Po usłyszeniu reprymendy kapitana, Jamie, jak nikt nie patrzył, zebrał odrobinę proszku do kieszeni. Dziurę w skrzyni zakleił prowizorycznie: gumą do żucia. Nie wiedział z czego to robią, ale trzymało całkiem całkiem.
__________________ Nosce te ipsum.
Ostatnio edytowane przez Boreiro : 04-03-2013 o 09:58.
Powód: rozszerzenie działań
|