Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2013, 12:04   #13
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Jabłko? Dlaczego akurat to musiało być jabłko? Lucy kompletnie jej nie rozumiała, a ona kompletnie nie rozumiała Lucy. Jabłko było jedną z bardziej nieprzyjemnych rzeczy do transportu jakie elfka mogła wymyślić. Nie ma to jak dać głodnemu kucykowi jabłko którego nie może zjeść, które będzie przypominać że w tym miejscu nie jest w wstanie samodzielnie zdobyć pożywienia. Oczywiście Violet zdawała sobie sprawę, że przedmiot który otrzymała pewnie tak naprawdę niewiele ma wspólnego z niewinnym owocem. Nie zamierzała jednak o niego pytać, zamiast tego uśmiechnęła się jedynie fałszywie. Oczywiście była wdzięczna za poczęstunek i przyjazną rozmowę, ale niepokój był w tej chwili silniejszy. Miała złe przeczucia.

Chwilę potem wszystko co ją otaczało zniknęło. Znowu. Tym razem co prawda nie świeciła na niebiesko przed przeniesieniem do innego miejsca, ale efekt był ten sam. Zaraz stanie się coś złego, znowu coś będzie próbowało ją zabić, a ona nigdy nie dowie się dlaczego. Nic się nie zmieniło, przez chwilę kiedy rozmawiała z Lucy miała nadzieję że szaleństwo już się skończyło, że tym razem będzie inaczej, myliła się. To nigdy się nie skończy świat nie odpuści dopóki wreszcie się jej nie pozbędzie. Nienawidziła z całego serca tego przeklętego uczucia, bezradności wobec potężnych sił, dla których była jedynie zabawką.

Otoczenie było dziwnie nieokreślone, nie była w stanie zobaczyć żadnych ścian, sklepienia, nawet podłoże tylko „było” i nic więcej nie dało się o nim powiedzieć. Nie potrafiła określić skąd i czy w ogóle pada światło. Jedyne czego była pewna to to, że widzi kulę do kręgli. Ciekawe po co ktoś zrobił w niej te śmieszne dziurki? Włosy jej się jeżyły na samą myśl co może ją tu spotkać, zaraz się zacznie, była tego pewna. I nie myliła się, „Złap mnie jeśli potrafisz!” brzmiał napis, jakby to była jakaś niewinna dziecięca zabawa, potem kula ruszyła. Violet jednak nadal stała w miejscu, zastanawiała się. Nie, pytaniem na które szukała odpowiedzi wcale nie było „Jak złapać kulę?” lecz „Po co w ogóle próbować?”. Czy wszystkie kuliste obiekty w tym przeklętym miejscu tak się zachowywały? Uciekały? Jej Kieszeń też nie pozwalała się złapać, chciała zająć się tym problemem, ale teraz miała większy.

Obserwowała zachowanie szalonej kuli, nawet robiąc to nie była w stanie stwierdzić czy to ona przewróciła gigantyczny kręgiel. Dlaczego nie widziała go wcześniej, zanim się przewrócił? Gdzie było pozostałe dziewięć? Mnożyły się pytania bez odpowiedzi.

Postanowiła na razie zająć się pierwszym. Po co miałaby ścigać kulę? Gra w kręgle nie na tym przecież polega, żeby wygrać trzeba przewrócić kręgle, nie można tego zrobić jeśli zatrzyma się kulę. Może właśnie o to chodziło? Jeśli kula strąci wszystkie kręgle wtedy wygra, a jeśli kula wygra, czy nie będzie to tym samym znaczyło, że ona Violet przegrała? A więc musi złapać kulę zanim tamta strąci wszystkie dziesięć kręgli. To miałoby sens. Nadal nie rozumiała po co ma grać w tę grę i co się stanie jeśli przegra, postanowiła jednak spróbować.

Zamknęła oczy i skupiła się by dzięki swojemu magicznemu zmysłowi zlokalizować najbliższy kręgiel, jeśli kula chce go przewrócić to tam najłatwiej będzie ją złapać.

Udało się, znalazła go. Otworzyła oczy by spojrzeć prosto na rosnący szybko okrągły spód, kręgiel spadał na nią z góry. Oczywiście. Po co grać według zasad, nawet zmienionych i nagiętych do granic absurdu, jeśli można zwyczajnie rozgnieść zawodnika. Ehh… westchnęła rozczarowana zwinnie usuwając się z pod kręgla i odbiegając kawałek by jej nie przygniótł upadając, równie dobrze to mógł być fortepian, sejf, albo gigantyczne kowadło. Najwyraźniej tą „zabawę” z grą w kręgle łączyły tylko rekwizyty.

Ruszyła galopem w stronę kuli, chciała się zbliżyć by sprawdzić jak i czy w ogóle ta zareaguje na jej obecność. Byłoby jej bardzo na rękę gdyby kula starała się zmienić kierunek tak by jej uniknąć. W takiej sytuacji Violet miałaby przewagę zyskując pewną władzę nad ściganym obiektem. Wystarczyłoby w odpowiednim momencie użyć mocy by przyśpieszyć i zmusić kulę żeby ta chcąc uniknąć złapania skręciła zamykając się na obszarze, którego granice wyznaczał tor już wcześniej przez nią przebyty, a potem poczekać aż skończy jej się miejsce i nieuchronnie wpadnie do rynny zagradzającej jej drogę. Spadające w tym czasie kręgle również mogły nieco pokrzyżować plany kuli, a nawet przewrócić się na nią. Klacz uznała za bardzo prawdopodobne że będą pojawiały się nad nią, musi ich unikać, ale z drugiej strony wtedy to ona będzie decydować o tym gdzie upadną.

Plan klaczy o białej sierści, był dobry. Nie była to jednak zwykła poprawność, znacznie bliżej temu było do sposobu, który zdawał się definiować nie poznanego jeszcze przez kucyka szarowłosego chłopca. Jej podejście było genialne - wykorzystywało bowiem nie znane w pełni granice praw panujących na torze przeciwko ich... twórcy? Przynajmniej tak wyglądało to na pierwszy rzut oka, nawet biorąc pod uwagę pochodzącą z jej rogu mądrość.

Jednak, zawsze jest coś, co przeszkadza, nie pozwala w pełni rozwinąć skrzydeł, wykorzystać swych planów do perfekcji. Tym razem rolę tego czynnika pełniła możliwość poruszania się kuli w trzech wymiarach. Tak więc nawet przy pięknie zatoczonej za pomocą magii pętelce, trasa po której poruszała się kula gwałtownie zaczęła opadać, przechodząc pod utworzoną wcześniej powierzchnią toru. Nie mniej jednak, nie można umniejszyć wielkości podstępu kucyka, co ochoczo wyraziło surowe szarpnięcie, dźwięk uciekającego celu stykającego się ze złą powierzchnią swej trasy. Kula na chwilę zwolniła, jednak klacz nie miała zbyt wiele czasu na podziwianie tego faktu, bowiem nad jej głową pojawił sie kolejny prezent od boga, czy też administratora tego poziomu: trzy nieco mniejsze kręgle czekające tylko by grawitacja wykorzystała drzemiący w nich potencjał.

Jej plan spełzł na niczym, z pewnością gdyby wcześniej zauważyła że wijący się wokół niej tor, unosi się nad podłożem byłaby mniej pewna siebie, kto wie czy w ogóle podjęłaby próbę wykorzystania go do unieruchomienia uciekiniera. Niestety dziwaczna konstrukcja przestrzeni w której się znajdowała mamiła jej zmysły uniemożliwiając dostrzeżenie właściwości otoczenia dopóki nie pokrzyżowały jej szyków. Trudno, najwyraźniej rozwiązaniem sytuacji było coś innego, coś czego jej ograniczony umysł nie potrafił w tej chwili odkryć. Nawet magia zdawała się na nic. Róg na czole sprawiał że mogła ją skupiać i wykorzystywać do zdobywania wiedzy o wszystkim wokół, nie dodawał za to inteligencji pozwalającej tę wiedzę właściwie wykorzystać. Nie miała jednak wyjścia, musiała kontynuować grę w śmiertelnego berka.

Ruszyła z kopyta gdy tylko spostrzegła kolejne kręgle wiszące nad jej głową, prosto na kulę. Zamierzała wykorzystać całą swoją zwinność i szybkość by zwyczajnie ją dopaść. Może myślenie wcale nie było konieczne do zwycięstwa? Wystarczy że zagrodzi kuli drogę i ją pochwyci nim ta zdoła skręcić. Jeśli okaże się że jej sprawność fizyczna i magiczne wspomaganie ciała nie wystarczą by podołać zadaniu, wtedy zagoni przeciwnika w pobliże jednego z wielkich kręgli i sprawdzi jak mu idzie toczenie się pod górkę.

Kucyk nie miał żadnych problemów z dogonieniem swego uciekającego celu, jednak tutaj możliwości magii zbierającej się pod jej kopytami zdawały się końnczyć. Nawet jej róg nie był w stanie zapewnić jej możliwości błyskawicznych zatrzymań i zmian kierunku biegu, zaś właśnie tymi została uraczona Violet podczas jednego z zakrętów. Właśnie to, oraz fizyka która oddziaływała na każdego, nawet wbrew jego woli, sprawiło że wylądowała ona w cieniu spadających nań kręgli.

Po raz kolejny odniosła porażkę, tym razem jednak było to coś więcej niż pomysł, który nie przyniósł oczekiwanych efektów. Siła odśrodkowa dziwnym zbiegiem okoliczności posłała ją prosto w strefę zagrożenia. Coraz bardziej zirytowana klacz przetoczyła się po podłożu by uniknąć rozgniecenia przez podstawy kręgli, po czym wstała błyskawicznie by odbiec zanim któryś się na nią przewróci. Ponownie ruszyła w stronę kuli, kończyły jej się pomysły, w starciu z tym bezdusznym obiektem jej ciało zawiodło podobnie jak wcześniej zawiódł intelekt. Co jeszcze mogła zrobić? Na razie postanowiła wykorzystać swój magiczny szósty zmysł by zbadać nim kulę jak i tor tworzący się pod nią. Nie liczyła na wiele, jeśli miejsce w którym się znajdowała nie zechce, nie dowie się niczego.

Tym razem informacje, które magiczny róg ofiarował klaczy, sprawiły, że była w stanie przewidzieć kierunek, w którym będzie poruszać się kula, nie minęła więc chwila, a Violet zrównała się z toczącą się zgubą kręgli i przyczyną frustracji.

Wprost nie mogła w to uwierzyć, nie dowiedziała się absolutnie nic o naturze kuli, to czy napędza ją magia czy technika wciąż pozostało przed nią ukryte. Nie żeby pożądała tej informacji, albo była ona w jakiś sposób pomocna, po prostu byłoby to znacznie bliższe temu co zwykle uzyskiwała korzystając ze swych zdolności. Tymczasem potrafiła przewidzieć przyszłość i to w biegu! A może nie, może jedynie wyczuwała jakąś zmianę w działaniu mechanizmu czy też zaklęcia, która musiała zajść zanim kula skręci by było to w ogóle możliwe? To wydawało się znacznie bardziej prawdopodobne, ale dość już rozważań, czas zakończyć zabawę.

Ponownie posłała część magii do kopytek by zagwarantować sobie niezbędne przyspieszenie, resztę koncentrując na uciekającej kuli. Kiedy tylko poczuje zmianę wskazującą na następny jej ruch zareaguje natychmiast, wyprzedzając go i rzucając się od razu w miejsce gdzie obiekt jej pościgu dopiero się znajdzie. Jeśli dobrze zgra swoje ruchy z ruchami kuli ta nie będzie miała szans się wywinąć, dopadnie ją i nie wypuści choćby nie wiem co.

Potęga rogu, czy może czegoś, co można było nazwać kucykową magią, sprawiła że Violet odniosła pierwszy tego dnia sukces. Co ważniejsze, wszystko było pierwszą próbą, której została poddana w kolejnym świecie, który odnalazła.

Każda dana przez los próba wymagała czegoś więcej, niż pojedynczego podejścia, by zostać rozwiązaną. Tym razem jednak, za sprawą dziwnej mieszanki szczęścia, oraz nieograniczonego talentu kucykowej czarodziejki, zagadka, czy raczej zwyczajna zabawa, rozgrzewka, zakończyła się lekkim bólem w lewym boku jej ciała. Nic, nawet grama uszkodzeń więcej, może nawet czuła ona szczęście?

Tor, po którym błąkała się kula, ciągnął się jednak dalej, unosząc się coraz wyżej i wyżej. Co ciekawsze, jego powierzchnia zaczynała się ruszać, jakby czekając na to, by rozpędzić kolejną istotę do poziomu gwarantującego złość próbujących ją dogonić. Mogło to być również wezwanie do kolejnej próby, lub, upragnionego przez niektórych - “świętego spokoju”.

Zadanie które przed nią postawiono jak na prostą grę wymagało zadziwiająco wiele by mu podołać, musiała wykazać się zarówno sprawnością fizyczną, dwoma specyficznymi umiejętnościami magicznymi jak i perfekcyjną koordynacją wcześniejszych. Niemniej udało się. Leżała teraz na nieokreślonej powierzchni trzymając mocno w uścisku niesforną kulę i patrząc jak tor którego jeszcze przed chwilą rozpędzony przedmiot był panem, wznosi się jakby uwolniony od przytłaczającego go ciężaru.

Nie podniosła się od razu, potrzebowała chwili by odsapnąć, przygotować się mentalnie na to co zastanie na górze. Czyżby kolejna próba, której w najmniejszym nawet stopniu nie miała ochoty się podjąć? Gdy wreszcie przemogła niechęć, powoli wstała i nadal nie wypuszczając kuli z objęć ostrożnie weszła na ruchomy tor przykucając na nim, pozwalając by wyniósł ją wyżej.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 02-03-2013 o 12:28.
Agape jest offline