Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2013, 16:32   #111
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gość w dom, pustki w spiżarni.
Przy gościach, jacy dobijali się do wrót spokojnej do tej pory wioski, zapewne nie ostałaby się ani spiżarnia, ani nawet gospodarze.

Wioska szykowała się do obrony i Detlef nie miał zamiaru pozostawić wieśniaków na łąsce losu. I zwierzoludzi. Poza tym nie bardzo widział możliwość uniknięcia walki. Wsiąść na koń i pojechać w siną dal?
Pewnie jaśnie wielmożny pan inkwizytor uznałby to za oddalenie się bez jogo zgody i od razu wysłałby pościg. O tym, że nie wypadało uciec, zostawiając samym sobie kompanów i chłopów nawet nie warto było wspominać.

Nie sądził, by w tak spanikowanym tłumie znalazło się wiele osób, które zechciałyby posłuchać jego rad. Nie mówiąc o tym, że zapewne zaraz zjawi się inkwizytor i zechce swą łaskawą ręką pokierować wszystkim. Do czasu, aż herr Hillenkamp się pojawi na placu przyszłego boju, parę rzeczy można było zrobić.

- Zastawcie bramę jakimś wozem - polecił. - I każcie przynieść te muszkiety.
Sam co prawda niewiele miał do czynienia z taką bronią, ale z pewnością byli tacy, co potrafili. I nie musieliby tracić czasu.

Ładując kuszę ruszył w stronę krasnoludów. Ci chociaż wyglądali na bywałych w świecie. Na takich, co wiedzą, z której strony trzymać miecz. I jak nim machać, by w bitewnym zapale nie trafić sojusznika.
 
Kerm jest offline