Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2013, 16:36   #25
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Poszukiwanie zieleniny razem z Iwgarem nie było może jakąś niezwykle ekscytującą przygodą, skracało za to czas pobytu na pływającym po jeziorze, olbrzymim kawałkiem drewna. Pod stopami na bagnach także była woda, a nieprzyzwyczajony do tego rodzaju terenu Rathar zapadał się od czasu do czasu prawie po kolana w niespodziewanej kałuży, to przecież nie zwykł narzekać na takie niewielkie nieprzyjemności, nawet jeśli oznaczało to powrót do Esgaroth z błockiem pokrywającym dużą część jego ciała. Jakże ciekawsze były góry! Z prawdziwą niecierpliwością oczekiwał odejścia z tego miejsca, ruszenia na wyprawę ku ziemiom Beorna, miejscu znacznie lepiej mu znanemu. Czyhające po drodze niebezpieczeństwa nic nie zmieniały, działały nawet na odwrót - olbrzym znudził się bowiem spokojem miasta na wodzie i jego okolic, gdzie nawet bandyci atakują tylko i wyłącznie wtedy, kiedy mają przewagę trzy do jednego.
Co to za bagna, gdzie dla rozrywki należało tylko ubijać kolejne paskudne owady, próbujące wyssać z człowieka krew? Albo wylewać wodę z butów. Coraz bardziej brakowało mu porywistego wiatru we włosach, mroźnego górskiego powietrza i wysokich skał, pozwalających sięgnąć spojrzeniem w dal.

Po powrocie do miasta ciągle pozostawało sporo czasu do wyruszenia, ale czas ten Rathar miał już zaplanowany. Oczyszczenie własnego ubrania i zakup kilku lżejszych, zapasowych jego elementów zajęło mu dobre dwie godziny. W tym czasie zajął się także orężem, wycierając go do sucha, smarując i ostrząc, coby zbyt duża ilość wilgoci nie wpłynęła na jego stan, albo co gorsza nie zaprosiła rdzy na ucztę. Przygotowań dłuższych nie potrzebował, a zaproszenia do karczmy odrzucać nie zamierzał, zaliczka od Baldora pchnęła go na Wodny Targ.
Beorning nie gromadził i nie używał rzeczy zbędnych, ceniąc praktyczność nad inne walory. Przechodząc między straganami nie wiedział czego do końca szuka, nie korciło go też szczególnie, żeby zaliczkę od kupca wydawać tu i teraz, zdawał sobie za to sprawę, że do takiego miejsca jak to może nie trafić już nigdy, albo przynajmniej nie w najbliższym czasie. To i najpierw nogi przywiodły go do sprzedawców broni i bojowego odzienia, gdzie nie zabawił długo, choć wzrok przyciągnęła metalowa tarcza, grawerowana i pomalowana w smoczy motyw. Skoro przyciągnęła jego, niewątpliwie nosząc ją, sam także zwracałby na siebie jeszcze większą uwagę.

I byłby ją kupił, gdyby oczy nie wychwyciły straganu z wyposażeniem myśliwskim przedniej jakości. Praktyczność wygrała z pięknem i Beorning następną godzinę spędził na rozmowie ze sprzedawcą, doświadczonym myśliwym, oraz na zakupach wszystkiego, co mogło się przydać podczas długiej drogi. W jego posiadaniu znalazły się dwa lekkie oszczepy, wyważone idealnie do rzutów na średnią odległość. Spora ilość lin i linek, nasączonych olejkami i splecionych ponoć przez same elfy, mistrzów polowania. Ponoć zrobione z nich pułapki nigdy nie miały wystraszyć zwierzyny, ale to mogło być tylko gadanie sprzedawcy. Zaopatrzył się także Rathar we wnyki i trochę smarowideł maskujących ludzki zapach. Wszelkie gwizdki pominął, nie zamierzał polować na ptaki, natomiast zaciekawił się wonnymi olejkami, mającymi działać na poszczególne gatunki zwierząt jak wabik - nie zawsze skutecznie, ale nawet kilka kropel mogło ułatwić zdobycie kolacji.
Najbardziej dumny był jednakże z ostatniego zakupu. Mieniąca się wszelkimi odcieniami zieleni i brązu, delikatna peleryna z niezwykle delikatnego materiału, musiała być wyrobem elfim i to ona kosztowała najwięcej. Nie mógł sobie jej odmówić. W tym przypadku uwierzył w zapewniania, że ukryty pod nią myśliwy schowany w listowiu, pozostawał dla zwierzyny całkowicie naturalnym elementem otoczenia. Wsączony w materiał zapach lasu miał utrzymywać się wiecznie, aż do czasu, gdy sam materiał nie zostanie zniszczony.
Dla Rathara, nie używającego łuku podczas polować, przedmiot ten mógł okazać się niezwykłym ułatwieniem.

***

"U Bilba" zjawił się dość późno, za to z doskonałym nastrojem do wypicia sporej ilości czegokolwiek, co tu polecano. I co było odpowiednio mocne, ma się rozumieć. Od następnego dnia zaczynała się praca, Rathar podchodził do niej na tyle solidnie, żeby wiedzieć, że aż do jej zakończenia ciężko będzie o więcej takich chwil. Pił więc całkiem sporo, jednocześnie wdając się w dyskusje i opowieści. Nie mógł nie zauważyć, że sukienka Fanny zniknęła, zastąpiona przez spodnie.
- Elfy istotnie inspirują ludzi, jak widzę! - roześmiał się, rozbawiony szybkością przenikania stylu spotkanej niedawno Nelise. - Nic tylko żałować, że większość opowieści mówi o nich jako sztywniakach, co żyli tak długo, że nic już ich nie rusza. Niby nudne, ale na tę zielonowłosą to można było sobie popatrzeć. Nie żeby tobie coś brakowało, Fanny... - nachylił się nieco - ...ale żeś zamężna.
Alkohol już musiał trochę podziałać, bo mrugnął wznosząc toast za spodnie.

Nieco później, gdy kronikarka zapytała go o zachowania krajan, nieco skonfudowany podrapał się po głowie.
- Faktycznie, nietypowe to zachowanie, a cena niezwykle wysoka. Skarbów nie poszukujemy, wiesz to na pewno, powód musieli mieć więc osobisty, może z samym Beornem związany. Zdarzało się już, że ludzie podejmowali się różnych takich działań. Stare mapy mogą wskazywać przełęcze, podziemne przejścia i górskie ścieżki, o których wiedziały tylko zachłanne krasnoludy. Nie żebym coś miał do tych małych brodaczy, ale kto zaprzeczy, że jak widzą złoto, to coś im się we łbach przestawia? A dodatkowa wiedza może ochronić wielu ludzi. Słowa moje niewiele znaczą, moich pobratymców trzeba by spytać, co im za myśl przyświecała, żeby prawdziwe odpowiedzi zdobyć. Napijmy się lepiej!
Polał znowu, przyłączając się chwilę potem do jakiejś karczemnej śpiewki. O ile głos Rathar miał mocny, do śpiewać nie umiał. Przynajmniej nie robił tego solo, w tłumie zawsze raźniej.

***

Całkiem inny Beorning zjawił się z rana przy karawanie. Mimo kaca widocznego na pierwszy rzut oka, od razu do sprawy podszedł poważnie, sprawdzając ładunek, ludzi i sprzęt. Swój ekwipunek załadował na juczne zwierzęta Baldora, za jego wcześniejszą zgodą. Na plecach i przy pasie niósł tylko rzeczy najpotrzebniejsze. Również tę niezwykłą zabawkę, którą otrzymał jako część opłaty za ochronę. Poprosił, by handlarz zachował ją wraz ze swoimi, a gdy podróż się zakończy, Rathar miał zamiar ją odebrać dopiero wtedy. Piękny przedmiot, jemu samemu niepotrzebny, za to dobry na prezent.
Podczas drogi zwykle milczał, trzymając się jednakże blisko kupca, który mówił dużo o ich trasie. Sam dopytywał go głównie o występującą w Mrocznej Puszczy zwierzynę, zgodzono się bowiem, aby to Wszędobylski pełnił rolę myśliwego podczas tej wyprawy. Zresztą właśnie dlatego na potrzebny do tego ekwipunek wydał wypłaconą przez Baldora zaliczkę. Poza tym mówił z rzadka, nawet na postoju, kiedy to głównie skupiał się na pielęgnowaniu ekwipunku oraz ćwiczeniach z bronią. Była to bardzo łatwa część podróży, a on musiał utrzymać odpowiednią kondycję. Marsz po płaskim był nudny i nie zmuszał ciała do odpowiedniego wysiłku.
Tak to trwało aż do pojawienia się elfów i ich kawałków drewna.
Z ust Rathara wyrwało się westchnienie. Niemal nigdy na nic nie narzekał. Ale kolejna podróż na wodzie, choć spodziewana, nie była czymś, czego wyglądał z niecierpliwością.
Przesiedział całą w jednym miejscu, mniej więcej na środku tratwy.
Łodzie chociaż miały burty.

To były długie dni. Okolica mogła być piękna, podobnie same elfy, nie zmieniało to oczywistego jednak faktu, że poruszali się wodą. Co prawda Wszędobylski bardzo szybko pozbył się niepokoju, że zaraz wpadnie w głębiny, mimo tego nie odzyskał zwykłej pewności siebie i z każdym ruchem na tratwie zachowywał dużą ostrożność.
Zresztą, to było nudne. Mógł tylko siedzieć, a wieczorny wysiłek mu tego nie rekompensował, nawet jeśli do treningu z rzadka dołączał się także jakiś doświadczony, bo jak być niedoświadczonym mając tyle lat, elf.
Mężczyzna z prawdziwą ulgą przyjął więc dopłynięcie do celu, jakim były jaskinie Króla Elfów. Wilgotne i niezbyt piękne jawiły mu się jako cudowne miejsce, zapowiadające wyrwanie się z wodnych tras.

Elf, który ich przywitał, był pierwszym prawdziwie zimnym i wiekowym przedstawicielem tej rasy, jakiego Rathar spotkał. Przyjrzał mu się bardzo dokładnie. Oczywistym było, że żadne umiejętności czy postura nie miały zrobić na nim wrażenia. Ten tutaj należał do mędrców, a przynajmniej do takich, co lubią babrać się w tak zwanych mądrościach i księgach. Trochę podobnie do Fanny, choć entuzjastyczna dziewczyna była bardzo odmienna od sztywnego mężczyzny, który oceniał ich zimnym jak lód spojrzeniem.Beorning szybko wyszeptał do reszty towarzyszy co zdołał wywnioskować i pozostał milczący, słuchając córy Kolbeinna i skłaniając lekko głowę, gdy padło jego własne imię.
Pozostawienie gadania dziewczynie okazało się w tym przypadku dobrym wyborem i szczęśliwie mogli przejść dwa poziomy wyżej, gdzie przynajmniej było miejsce, w którym można się było porządnie wyspać.
- Nieźle, choć mam nadzieję, że te całe kroniki nie sprawią, że pod koniec podróży będziesz równie sztywna jak ten elf. Oni wszyscy wyglądają jakby kij od szczotki połknęli.
Ratharowi najwyraźniej ciężko było zaimponować. Fizyczne piękno to trochę za mało - zresztą tu zgadzał się ze spiczastouchymi, o osobie świadczyły czyny, nie słowa. Obecnie tylko szanował ich kulturę i dziedzictwo, nie wypowiadając się na ich temat.
- Zdaje się, że to ostatnie takie miejsce, gdzie można porządnie się wyspać w wygodnym łóżku. Mam zamiar skorzystać. Chyba, że Iwgar znajdzie nam jakieś chętne elfie kobiety.
Wyszczerzył się do Pszczelarza, rozbawiony wizją jego prób poderwania którejś z tych niedostępnych niewiast. Nie żeby podczas podróży zupełnie nie próbował, ale wyglądało to na zupełnie bezcelowe.
 
Sekal jest offline