Obrót wydarzeń znowu szedł nie po myśli Bricksa i reszty. Pozorny spokój w Norze zmienił się w miejsce walki, tak samo jak jej otoczenie. Gdy tylko dostrzegł krasnoluda leżącego na ziemi z bełtem w gardle postanowił schować się w takim miejscu aby nikt go nie dostrzegł i wrócić gdy tylko okolica będzie bezpieczna. Wciąż miał nadzieję, że Stara pomoże mu z kawałkiem drewna w nodze. W trakcie kuśtykania do ciemnego zaułka zauważył, że większość nieproszonych gości leży już i kwiczy ale niestety ich los podzielał Wilczur. Szkoda chłopaka, bić się potrafił ale wciąż był tylko człowiekiem. Małolat sam siebie przeklinał i wyzywał w duchu za to, że chłopy się leją z innymi a on się chowa po kątach. Chciałby im pomóc ale w obecnym stanie prawdopodobnie nie zdążył by dotrzeć do przeciwnika a już by leżał z głową kilka metrów dalej. W takiej sytuacji, jedyne co mógł, to czekać.
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |