Jakby mało było wrzasku komputera i dźwięku alarmu, to jeszcze na dodatek jakiemuś facetowi, Hurwitzowi, jeśli Harry dobrze słyszał, zaczęło się zdawać, że znajduje się u wrót śmierci. I swe niezadowolenie z takiego stanu rzeczy wyrażał w nader głośny, histeryczny wprost sposób.
Harry zawrócił i stanął przy lekarce mocującej się z młodym mężczyzną.
- Pomóc w czymś? - spytał. |