Łowczyni demonów nie podjęła ataku. Pozostała w obronnej pozycji i obserwowała rozwój sytuacji. Trzech strażników i dwie pantery padły pod ciosami nocnego elfa dzierżącego topór rycerza śmierci. Choć Alyanne nie miała pojęcia, jak działa ta jego chora i wypaczona magia, to nie miała wątpliwości, że to jego sprawka. Trzeba by było być skończonym idiotą, by tego nie widzieć. Trwała w defensywie, odpierając ewentualne ataki bez szkody dla agresorów, dopóki nie unieruchomiła jej dziwna magia czy cokolwiek to było. Gdy z szalejącego wiatru wyłonił się strażnik, by oddać topór sin'dorei, Shadowbourne jedynie utwierdziła się w przekonaniu co do popełnionego przez Aeshadiva mordu.
Usłyszała krzyk Furiona i wątpliwości sparaliżowały ją na moment. Dopiero po chwili pojęła, że on nie ma pojęcia o tym, co zrobi w przyszłości Illidan i jak bardzo zniszczy ich świat. Wyczuła spojrzenie Selendis i na krótki moment spojrzała jej w oczy. W tej chwili ta ludzka kobieta była jedyną osobą, która zdawała się myśleć w tym samym kierunku. Doskoczyła do paladynki i stanęła do niej plecami, wiedząc, że w ten sposób obie będą bezpieczniejsze.
- Jestem z Tobą. - mruknęła i wbiła oba miecze w ziemię, krzyżując je przed sobą. Gdy jej dłonie puściły rękojeści, ostrza ponownie przygasły.
Nie zamierzała walczyć i nie chciała dawać powodów tutejszym do głupiej jatki. Na szczęście nawet bez mieczy nie pozostawała bezbronna. Wyprostowała się dumnie, oczekując rozwoju sytuacji i czujnie obserwując reakcje osób otaczających ją i Lightheart.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |