Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2013, 16:04   #12
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Gdy barkas dobił do pomostu, Brann zmitrężył sporo czasu na pakowanie swoich manatków. Nie żeby miał ich jakoś bardzo dużo. Na jego dobytek, który mieścił się z powodzeniem w zniszczonym skórzanym worku składał się mały kociołek, koc, zapasowe ubranie, hubka i krzesiwo, kościany grzebyk, szczypta soli i parę innych drobiazgów. Nie licząc skromnego prowiantu i grosiwa w sakiewce. Ot, po prostu ciężko mu było rozstawać się ze stateczkiem, na którym przyjemnie się leniuchowało.

Na plecach młodzieniec przewiesił sobie wielkie toporzysko, przypasał sztylet do boku. Poprawił klamrę u pasa przy spodniach. Na samym końcu zaś przytroczył łęczysko wysłużonego łuku.

Był gotów do drogi. A właściwie gotowy do popasu w karczmie. Słońce właśnie zachodziło, więc nijak było wybierać się nocną podróż przez rubieże.
Tropiciel jako ostatni zeskoczył na deski pomostu. Przelotnie spojrzał na falującą wodę, tam gdzie wskazywał mu Ogar i zamarł ze zgrozy. Tuż obok zzieleniałego od wodnych pnączy pnia na tafli wody pływał człowiek. A właściwie kołysał na powierzchni wody samemu pozostając w bezruchu. Twarzy topielca Skorlsunn nie dostrzegł albowiem skryta była pod cieniem pomostu.
Nie namyślając się dłużej, myśliwy odrzucił swój worek na ziemię i skoczył na pomoc nieznajomemu.

Z głośnym pluskiem znalazł się w zimnej toni jeziora. Nogi dotknęły mulistego dna. Rozgarniał gwałtownie rękami wodę, by jak najszybciej znaleźć się przy człowieku. Ręce oblepiły mu szarozielone glony, lecz młodzieniec zdawał się na to nie zważać. Brann dopadł do nieprzytomnego mężczyzny i z pomocą innego członka drużyny wyciągnął sinego z zimna człowieka na brzeg.

Przez parę chwil usiłował mu pomóc.

- Niedobrze
- orzekł. - Za długo był w wodzie. Te rany wyglądają poważnie. Są świeże. A najbliższy medyk mieszka w Esgaroth. Jak nic zaraz nam wojak skapieje. Bo, że to żołnierz jest widać mi gołym okiem.

Tropiciel próbował nawet ugniatać klatkę piersiową żołnierza, ale nie chcąc urazić ran - bez rezultatu.

- Nic tu nie poradzę - pokiwał wreszcie smutno głową. - Ale coś mi się, widzi że Ci, którzy go tak urządzili mogą być w okolicy. Mus nam to sprawdzić - ręka powędrowała ku sztyletowi.

Brann postanowił pokręcić się po okolicy, zanim wszedł w obejście. Dostrzegł, że Svein wraz kilkoma innymi gnał ku zabudowaniom oberży. Tropiciel uznał, że najlepiej będzie jak zwiedzi zabudowania gospodarskie i ubezpieczy tyły.

Przemykając ku stajni dumał:

- Kury, świnie, konie... Widzi mi się, że zwierzęta są w zagrodach. Jeśli to najazd bandytów, to prędzej czy później zostaną skradzione. W końcu ruchomy to dobytek. Czyli atak mógł mieć miejsce niedawno. Ale któż to? Orki światła się przecie lękają. A nocy jeszcze nie ma... Niebywałe.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 03-03-2013 o 16:10.
kymil jest offline