Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2013, 22:29   #15
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Ha ! To ci się zowie zarobek szybki za umysł chybki. - Hans zakomunikował towarzyszowi, bardziej na pokaz i dla pociechy ducha, gdyż wewnątrz drżał jeszcze niczym osika na wietrze. Przez ułamek sekundy zastanawiał się czy było warto tak ryzykować dla zarobku, z drugiej strony Złota Korona którą przez chwile jeszcze miętolił w dłoni nim zniknęła w fałdach obrania, uświadamiała mu, że nie ma się co zbytnio przejmować... A przynajmniej próbował sobie to wmówić.

Idąc do karczmy, ściszonym głosem stwierdził:

- Widać, że mości pani Veronika życzy sobie dalszej naszej służby i nawet wiem jak dostać się do niej , bez wzbudzania nadmiernego zainteresowania. Wszak gdyby była niezadowolona z naszych poczynań nie zostawiała by nam pieniędzy, jeno precz kazała przepedzić.
Widać też, że dobrze wiedziała, że żebraczka nie jest tym za kogo się podaje, całe te krzyki i furczenie zdaje się miało jedynie służyć utrzymaniu w incognito obdartuski. Dość trudu sobie zadały, by wyszło na to, że przybyła szlachcianka, szlachcianką nie jest. Może jakieś więzy rodzinne, ukryte problemy, szlacheckie zatargi, jasnym jest jednak, że owa szlachcianka nie mogła wejść otwarcie do miasta. Nie do końca jasne jest z jakich powodów, ale w tym własnie wietrzę dalsze zyski mości Helvgrimie.

Gdy zdołał już nieco uspokoić siebie, oboje dotarli do karczmy, w której Hans pozwolił krasnoludowi wywiązać się z danego słowa. Po chwili przeszli też do wspólnej rozmowy czekając na halflinga który najwyraźniej nie wrócił jeszcze z zakupów.

Hans wiedział, że czegokolwiek by szlachcianka nie chciała, nie wystarczy mu gładka gadka i umiejętności wędrowca. Potrzebował wsparcia bo i kroiła się ważniejsza robótka, a niepowodzenie mogło zakończyć się gorzej niż tylko brakiem wypłaty.

- Tak więc, - Hans popił kolejny łyk piwa, - jestem przekonany, że mamy otwartą drogę do jednej z najważniejszych postaci w tym mieście, która to jak pokazała potrafi być hojna. Możemy więc charować miesiącami, lub łba nastawiać w obronie karawan czy inszych kupców, lub też możliwie szybko uzyskac takie sumy, jakich nikt nam za ochronę traktu czy insze prace nie zapłaci. Znajomość i przychylność takowej pani , żony co by nie było dowódcy straży, także może okazać się przydatna, zwłaszcza jesli mielibyśmy jeszcze tu trochę zabawić, a przyznam, że skoro dopiero com tu dotarł, nie śpieszno mi do opuszczania progów miasta. - Z nieskrywanym żalem i rozmarzeniem malującytm się na twarzy dodał - Jeszcze go nawet nie zwiedziłem .

Po chwili szybko powrócił do planów otwarcie je deklarując.

- Trzeba będzie list napisać, o niemal dowolnej treści i go ładnie opieczętować i jako goniec do szlachcianki się udać, nalegając na dostarczenie do rąk własnych. Potem zaś wszystko w rękach szlachcianki pozostawić należy, czy to odpisze na pismo, czy też zaprosi na komnaty by niby odpowiedź dać ustną. Jeśli dobrze odczytałem jej zamiary to to wystarczy, a jestem przekonany, że nie bez celu rzucała pieniędzmi i niedwuznacznie akcentowała by ją odnaleźć...

Hans popijał spokojnie piwo czekając na opinię nowo poznanego kamrata.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 04-03-2013 o 10:00.
Eliasz jest offline