Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2013, 03:41   #107
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
U Wolfengera
- Sprawa to będzie nie łatwa - odpowiedział krasnolud - Jesteśmy w niełasce u Unterów, a kradzież jak zaznaczyłeś, a i my się z tym zgadzamy, nie wchodzi w grę. Potrzeba by tu wymyślić nie lichy fortel.
Aliquam machinalnie popatrzył w stronę Anzlema, licząc na jego umysł ostry jak żyletka.
Wujaszek podrapał się po brodzie. Twarz stężała i Ci co go dobrze znali wiedzieli, że zaczyna myśleć.
- Cóż sytuacja rzeczywiście nie jest za dobra. Myślę że jeśli nie da rady “pogodzić” się z nimi, to trzeba będzie wypożyczyć ową wazę - rzekł poważnie - Skoro i tak chcecie się z nimi podzielić “znaleźnym” toteż myślę, że mogą być zadowoleni z tego co dostaną. Osobiście sądzę, że pierw warto by porozmawiać z nimi. Wieczorem pójdę do nich i spróbuję załagodzić spór. Czy wiecie gdzie dokładnie trzymają “swoją” cześć ?
- A czemuż to my mamy się z nimi czymś dzielić?! - zdziwił się wielce stary Wilk. - To powinno być nasze, a kiedyś znalazło się w ich rękach. A gdzie to mają...nie mam pojęcia, jak się pewnie domyślasz wstępu do ich siedziby nie mamy.
- Rozumiem - Wujcio pokiwał głową - Skoro nie chcecie się dzielić to czemu go nie chcecie ukraść ? - zapytał - To było by łatwiejsze rozwiązanie
- Nie mówię o kradzieży, gdyż ta połówka należeć powinna do nas i nasza jest, Wolfengerów. Nie będzie to więc kradzież, a odzyskanie własności- odparł mężczyzna.
- Rozumiem - przytaknął i uśmiechnął się - Więcej mi nie potrzeba wiedzieć...
- Ja w to wchodzę . Powiedział Matthias przez zaciśnięte i zakrwawione wargi. Zamiar Ulricha rozumiem, ale to znaczy, że i wy, i my wejdziemy w otwarty konflikt z Unterami. Wiesz to herr Ulrichu, prawda? To już nie będą przelewki. Krew się może polać, bo ty chcesz panie by oni wiedzieli, że to my zabraliśmy to naczynie. Rację mam?
- Bynajmniej. Nie zależy mi, by wiedzieli kto wazę ma. Choć jakby mi zginął ten fragment, to pierwsza ma myśl by było, że to Unterowie podli. Dla mnie liczy się to byście zdobyli brakującą część i odkryli, gdzie na cmentarzu ukryty jest artefakt. -Usłyszał Matthias w odpowiedzi. - Resztą w razie potrzeby się zajmiemy - dodał po chwili Urlich.

Matthias pokiwał głową na znak, że pojmuje zamiary Ulricha.
- Zatem najlepiej skorupę wykraść by było i jeśli na niej ci nie zależy, a nam w czas udałoby się artefakt odnaleźć...to warto może zwrócić Unterom ich część wazy. Zagarniętej kiedyś podstępem, ma się rozumieć.
- Na cmentarz iść mogę - powiedział Alex. - Z przyjemnością nawet. Ale z wizytą do Unterów to już nie.
- Ja też mam wątpliwości co do odzyskiwania wazy w ten sposób - Kargun poparł Ranelfa.

- Dobrze więc, my postaramy się dla ciebię tę sprawę, herr Wolfenger, załatwić. - Zadeklarował Mordrin. - Sposobem jakim tego dokonamy, martwić się co nie masz. Dobrze żeś jest nam pomocny jeśli potrzeba zajdzie.
- Rad jestem, że pomożecie - odparł krótko Wolfenger.

- Jest jeszcze jedna sprawa, mości Wolfenger. Jak wiesz książe elektor nas przysłał do Beckerhoven w sprawach handlowych. Jako że Wolfengerowie prym handlowy wiodą w tym mieście, to jaką wiadomość mamy zanieść do Salkalten, na dwór księcia, handel wznowicie ze stolicą prowincji?
- Z taką wieścią oczywiście wrócić będziecie mogli - kiwnął głową Urlich. - My skorzy do wznowienia handlowych kontaktów jesteśmy, o kontrakty trudno być nie powinno. Okolica coraz bezpieczniejsza jest, a i jak widzicie dbamy dalej by ją czyścić.

- Herr Wolfenger... - Zaczął Felix, po tym jak odciągnął Svena na bok i oboje przestudiowali kawałek wazy. - Zrozumcie, że zlecenie jest niebezpieczne, a i nas może być za mało, by jemu podołać. Tedy mus zapytać... Czy bylibyście skorzy do oddelegowania paru ze swoich ludzi, by pomogli nam w odzyskaniu waszej prawowitej własności? Albo chociaż pokierować do kogoś, kto z Unterami ma jakąś zawadę i szpilę chciałby im wbić?
- Jeśli potrzebujecie ludzi, to oczywiście oddeleguję paru moich Wilków do tego zadania. Mówcie jeśli czegoś wam jeszcze trzeba - odparł Felixowi.



Po wizycie u Wolfengera

Felix opuścił karczmę, w której cała drużyna zakwaterowała po przybyciu do Beeckerhoven w dosyć dobrym humorze. Prawda to, zostali wrzuceni w środek konfliktu pomiędzy rodzinami, obozowiska skaavenów i nieprzyjazne elfy oraz na horyzoncie majaczyło widmo zostania unterowskim wrogiem numer jeden, ale był zadowolony. W końcu dostali zlecenie, w którym mógł się wykazać i w którym przydadzą się w końcu jego talenty. Zero norsmeńskich najeźdźców, przechadzek po lesie przepełnionym żądnych krwi istot i dzbanów wina pełnych trucizny. Jedynie to, kto jest większym i chytrzejszym sukinkotem.

Kradzież połowy wazy należącej do Unterów nie zapowiadała się na coś łatwego do zrobienia. Nie mieli żadnych punktów zaczepienia, jedynie obietnicę Wolfengera, że wesprze ich swoimi ludźmi. Poza tym – nic. Waza sama w sobie nie była zbyt specjalna i Sven nie mógł w żaden sposób namierzyć miejsca, w którym skryty był drugi jej kawałek, na co Piórko po trochu liczył. Musieli znaleźć jakiś plan działania i to szybko. Chłopak nie sądził, że ten Anzelma powiedzie się w najmniejszym stopniu, ale jeśli Wujaszek chciał marnować czas na pogawędkach z Unterem – miał do tego prawa. Felix w tym czasie zamierzał działać konkretniej.

W czym, o dziwo, zamierzał wesprzeć go Matthias. Pięknisiowi co prawda nie przypadł do gustu i nie wywarł najlepszego pierwszego wrażenia. Cała ta gadka o bogach, modlitwy i bogobojność przyprawiały chłopaka o mdłości. Rzadko kiedy tracił czas na takie osoby, mając je za zbyt słabe i o sztywnym kręgosłupie moralnym – krótko mówiąc, zero rozrywki.

Mordrin jednak zaskoczył go. Po opuszczeniu Wolfengera jakoś stało się tak, że zaczęli knuć gdzieś na uboczu i razem obmyślili całkiem zgrabny plan działania, mając zamiary innych w, no, głębokim poważaniu. Felix na chwilę obecną wykonywał swoją część; krążył po uliczkach Beeckerhoven, nadstawiając uszu i wyszukując osoby, które powinny posiadać potrzebne mu informacje. To zatrzymał się i wysłuchał miejscowego żebraka, oferując mu kilka monet; to zagaił kobiety stojące przy studni, które były skarbnicą plotek i ploteczek. Szukał punktu zaczepienia.
 
__________________
"Information age is the modern joke."

Ostatnio edytowane przez Aro : 04-03-2013 o 03:43.
Aro jest offline