Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2013, 17:46   #150
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Ja bym Furcowi mniej niż Angeli wierzył. Ona może być niewinna w co wątpię, a wina Furca jest już dowiedziona. Sam zamiar zabicia i przygotowanie się do tego są wystarczające. I Furc mało finezyjnym kłamcą? Zdaje się, że myślimy o inne osobie, Marianka. Gdyby ten śmierdziel chciał owinąłby sobie każdego wokół palca. Potrafi tak manipulować słowem, gestami i emocjami, że sobie nie wyobrażasz. Każde jego słowo można uznać za prawdę lub kłamstwo, a wszystko zależy od interpretacji. On jest naprawdę dobry i wbrew pozorom charyzmatyczny. Bardzo. - Bert spojrzał na wójta. - Jak widać tutaj wcale nie chodzi o prawdę czy sprawiedliwość. Nawet jakby Angela zabiła ojca jej ukaranie nie zadowoli łowcy czarownic. Przypadkowy śmierdziel jak Furc, mimo iż pewnie to zrobił, też raczej go nie zadowoli. - Bert zastanawiał się głośno. - A może lepiej skupić się na tym co dla niego wyjdzie najbardziej wiarygodne? Najbardziej wygodne byłoby oskarżenie Huberta Thalbera, ale to nie będzie uczciwe. Coś czuję, że on jest niewinny. Macie jakieś pomysły? - Bert był za mało odważny aby powiedzieć o tym na co właśnie wpadł, co uważniejsi mogli jednak zobaczyć, że miał coś innego na myśli niż powiedział.
- Jak dla mnie szukanie winnego dla zadowolenia łowcy czarownic to nieuczciwe. I na pewno nie oskarżę kogoś zanim dowodu nie znajdę - Marianka skrzyżowała ręce na piersiach oburzona.
- Ja też, ale nie możemy być tacy samolubni, kochana. Inni też chcą mieć wybór, ale niestety to my tutaj musimy podjąć decyzję. Nawet jak po uczciwym procesie zawiśnie prawdziwy morderca po przyjeździe łowcy może okazać się, że to na nic. Że jesteśmy mało wiarygodni albo powiesiliśmy nie pasującą mu osobę. - Bert spojrzał po wszystkich zebranych. - A chyba nie chcemy aby Biberhof skończyło jak skończyć może, gdy nie zadowolimy łowcy? Nie chce zawieść wójta ani mieszkańców. Wiem, wiem. Dziwnie to brzmi w ustach złodzieja, krętacza i w ogóle paskudnego człowieka, ale tak jest. Musimy podziałać nie dość, że uczciwie to jeszcze mądrze. Przyszłościowo. Rozumiecie co mam na myśli?
- Bert, ale Huberta ot tak oskarżac se nie będziemy, oj nie [/i]- powtórzył najbardziej srogim głosem, jak potrafił, Gotte. - Nawet jak go już tu w okolicy nie ma, to nie mamy podstaw, by na niego cosik zrzucać. Wyeliminowali my go już chyba z podejrzanych. Dobrze, źle, nie wiem. Ale na siłę winnym nie będzie, bo kogoś my potrzebujem. Już bardziej Furcyka, który to bliżej do winy jest. Krętacz jeden potrafiący jak mówiłeś powieidzeć wszystko... łysemu grzebień sprzedać za krocie... a i pewnie też niejedno zrobić. Jak kto to łon najwyżej, jako nikogo innego mieć nie mamy. Ale chyba wszyscy czujemy, że to nie tylko łon. Tylko ktosik jeszcze? Kto? - Zamyślił się, by po chwili dodać. - Głowa już ciężka łod tego skazując Furcyka, a pewnie i też akolitkę, to przy tej drugiej rzeczwyiście jeszce bardziej my gniew i łogień łowcy na siebie ściągniem. Wtedy już na pewno. I czy będzie winna, czy nie, to my koniec końców spłoniem z naszą wsią... My nic nie wiemy... My nic nie mamy... Nie mamy winnego... i mieć nie będziemy...- skończył dość pesymistycznie.

- Mylisz się Gotte. Wiemy i mamy winnych. Pozostaje jedynie kwestia czy ukaranie akolitki, świętej służebnicy Sigmara, nie obejdzie się echem w postaci dużego stosu. - Bert przewrócił oczami wspominając o wątpliwej cnocie Angeli. - Takiego wielkości Biberhof, mniej więcej. Jak na moje swoje zadanie wykonaliśmy dobrze. Może nie ja, ale chyba każdy z was spał ułamek tego co zwykle, nie jadł i nie pił dostatecznie dużo aby tylko zdążyć z tym śledztwem. Na miejscu wójta byłbym dumny, że tak poważnie podeszliście do sprawy. Angela od początku nie była zadowolona, że to właśnie wam powierzono misje zbadania tej sprawy. Dlaczego? Bo młody, bystry umysł wykryje jej kłamstwa i przemilczenia prawdy bez problemu. Cieszę się, że mogłem z wami współpracować i jeszcze raz przepraszam za to co zrobiłem. Winnych na moje mamy, ale... Wybór należy do wójta i rady. Wolicie uczciwy wyrok na prawdziwych podejrzanych przeciwko którym mamy dowody czy też zrzucić winę na tego kogo winy oczekiwałby łowca czarownic? Decyzja należy do was. Moim zdaniem śledztwo odniosło skutek. Gdyby tylko nie moja głupota mielibyśmy teraz dowód na Angele. Wybaczcie. - Bert naprawdę był zrezygnowany, a wszystko co mówił było prawdą.*

- Huberta oskarżyć można jak macie dowody, jak nie ma ich, to i łowca nie uwierzy w rzetelność procesu...

-Jeden jeszcze typ mamy. Ostrożnym jednak przy opiniach typu tego. Dwa mówiąc prawdę, jeśli pierwsze myśli swe nie rozwiane liczyć będę - rzekł Hammerfist drapiąc się po brodzie.

-Od pierwszego zacznę, co najsampierw do łba mi przylazł. Utrupienie utrupieniem, ale co to z Gottliebowym ciałem stało się, to zagadka. Najsampierw do łba przyszły mi rytuały jakie magiczne czy kapłańskie. Bo i czemu innemu akurat to wycięte, a nie bebechy jakie inne? Po mojemu to znaczy coś. Co jednak pojęcia nie mam. Czy Morra kapłanka albo Taala jakiś kapłan być to mógł? Widział wójt kogo takiego w utrupienia dzień? - zapytał Arno.
-I pytanie jedno mam jeszcze. W dzień jakeśmy Głów Łowcę i towarzysza jego w piwnicy zamkli, to przyszedł piwowar z tobołkiem Głów Łowcy. Co z nim działo się czasu tego?

- Gdyby inni kapłani w wiosce ostatnimi czasy byli, to dzisiaj juz wszyscyśmy by wiedzieli o tym Arno - odparł wójt. - Herr Bauer przyszedł do mnie z plecakiem obcego. Od razu przyszliśmy do "Beczki Piwa", gdzie mi doniesiono są zabójcy kapłana - wyjaśnił Alfred. - A Thalberga jak nie ma w okolicy - uniósł zmarszczone czoło - to oskarżać nie możecie. I módlta się, żeby to nie on w to zamieszan byl. Bo jak cień podejrzenia na niego w oczach sigmarytów padnie, to nam wszystkim łeb ukręcą, żeśmy mu uciec dali. Wszak już w śledztwie stoi, że straż go przesłuchiwała... Czemuście podejrzanego, do wyjaśnienia, tak jak innych, choćby wątłą niewiastę ze wsi, nie aresztowali? - Wójt z politowaniem i zdziwieniem przyjrzał się strażnikom. - Wszak jego obecność na procesie jest wymagana. Na miejscu zbrodni był. Jak niewinny, to świadczyć miał co widział! Tera wszystkie jego słowa som nieważne i słowem o nim w śledztwie być wzmianki nie może! - przestrzegł. - widział was kto w jego obecności dzisiaj? - zapytał poważnie.

- Ja nie widziałem. A co do tego zatrzymywania... On jest wielki jak góra i wszyscy naraz nie bylibyśmy w stanie go siłą zatrzymać. - rzekł ponuro Bert. - Jak powiedział, że do wioski nie wejdzie tak też się stało. Nie znam drugiej tak zdeterminowanej i stanowczej osoby jak on.


-Dziwnym jak dla mnie piwowara zachowanie. Po cóż ze sobą tobołek taszczył, jako nieprzydatnym całkiem obciążeniem był on? Bo i z wójta słów, że nico z nim robione nie było wynika. Wersja taka po mojemu kupy się nie trzyma. Zobaczta... Piwowar do plecaka skoczył chyżo i do wójta z nim pognał coby wójta tylko do karczmy zwołać. Piwa baryłkę chyciłbym na drogę miast tobołek nieznajomego, to i nieść przy powrocie lżej by było.
Jedno jeszcze we łbie spokoju nie daje mi. Z nas jeden który po wójta polecieć miał. Piwowar nie słyszał jakby, choć z boku nieopodal całkiem stał. I z tobołkiem sam polecieć zażyczył se... - rozmyślał khazad.

- No to się kupy nie trzyma, nie - ptzytaknął Gotte. - Podobnie se myślem i podobnie czujem. Ino nic zasik poza tym czuciem se nie mamy. Ino to i ino, że w zwadzie byli.

- Jakoby Angela miała tyłkiem korzyści świadczyć, to takie ostre wnioski na razie zatrzymajmy sobie. Furc to łgarz i w to prędzej uwierzę, że cygani. - powiedział wójt. - Trzeba zobaczyć dokładnie co to za księga.

-Kto przydałby się językiem innym niż reikspiel władający. Po kniżkę czem prędzej pospieszę, a inny kto po człeka właściwego pójść może - rzekł Arno podnosząc się z miejsca.
 
AJT jest offline