Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-02-2013, 23:20   #141
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Eryk wyszedł na zewnątrz odetchnąć świeżym powietrzem, zabierając ze sobą przyniesiony przez Berta notatnik. Zdenerwowany był nie tylko zachowaniem Apfelówny, ale i śledztwem ogólnie. Ciągle chodzili, pytali po ludziach, sprawdzali najbardziej skryte zakamarki, snuli liczne teorie... i to wszystko na nic. Mieli tylko worek poszlak, zamiast choćby jednego twardego dowodu. Jakby chodziło o to kto mu gorzałkę podebrał z kryjówki w stajni, taki worek by wystarczył, a podejrzany dostałby po głowie; poszarpaliby się trochę i poszli na piwo, czy oskarżony byłby winien, czy nie, skończyłoby się tak samo. Ale to było nieporównywalnie ważniejsze dochodzenie, a karą była śmierć. Śmierć jednego z nich, kogoś, kogo znał prawdopodobnie przez całe swoje życie.

Eryk bał się. Odpowiedzialność, jaką zrzucono im na barki go przytłaczała. Kiedy wstępował do straży wiejskiej, nie miał pojęcia, że będzie światkiem czegoś choćby w połowie tak okropnego i ważnego dla losów całej wioski. Szczerze powiedziawszy, nie wierzył, żeby takie rzeczy działy się gdzie indziej, jak w odległym świecie nękanym nieustannie przez Chaos. Słyszał kiedyś, że to okropna, bezlitosna i wiecznie rządna krwi siła, której nie da się powstrzymać. Nie wiedział wtedy, jak to zinterpretować, ba, nie wierzył nawet, żeby to miała być prawda. Ot, awanturnik przejeżdżający przez wieś chciał zaimponować młodej barmance i mieć z nią swoje pięć minut na sianie. Ale teraz... Teraz był pewien, że Chaos zstąpił na Biberhof.

Zamknął za sobą drzwi Sali Zgromadzeń i szybko pożałował, że nie został w środku. Na placu stawiano właśnie szubienicę, a na domiar złego, komentowano poczynania straży, mniej lub bardziej pośrednio. Nie zawrócił jednak, usiadł w cieniu pobliskiego drzewa i, mimowolnie, nasłuchiwał.

Może to niechęć do piwowara, ale Erykowi zdawało się, że ten stara się zburzyć autorytet wójta. A niby po co miałby to robić, jeśli nie aby przejąć jego urząd?
Swoją drogą, to niedorzeczne. Jaki miał on wpływ na fakt, że dokonano morderstwa we wsi? Przecież nic nie mógł zrobić, nie dało się temu zapobiec ani przewidzieć. Mimo to, nawet bez podjudzania przez Thomasa Bauera mieszkańcy prawdopodobnie stracą zaufanie do Alfreda. Taka już byłą kolej rzeczy, i mimo iż niekoniecznie miało to sens, nie dało się z tym nic zrobić.

Wójt wreszcie wyszedł z chaty i zwalniając tylko przy powstającej platformie, kroczył pewnie ku Izbie Zgromadzeń. Eryk wstał i wyszedł mu naprzeciw, zbierając w sobie siły, żeby przyznać się, że nie mają jeszcze niczego pewnego. Fakt, że reszta rozdzieliła się i szukali swoimi sposobami prawdy, jednak czy mieli szansę znaleźć coś nowego, coś, co poprzednio przegapili lub zignorowali? Póki co, Bauer wręczył dowódcy kajet domokrążcy. To zawsze coś- solidny dowód, z tym, że niekoniecznie z samą sprawą powiązany. Bo przecież jak udowodnić, że Angela uprzedziła Furca, że ojciec Gottlieb przejrzał jego oszustwa przy dziesięcinie? To tylko domysły. Chyba, że uda się wymusić z nich wyznanie...
Eryk uśmiechnął się w duchu. Myśląc tak, zakładał z góry, że Winkel mówił prawdę. Zupełnie nieświadomie czuł, że przyjaciel nie byłby w stanie tak wyrachowanie ich zwodzić. Oby przeczucie go nie zawiodło.

Ale czego chciał od niego wójt? A tak, Angela ponoć widziała, jak Bert zaciera ślady w pokoju sigmaryty. Czyżby coś podejrzewał, czy może chce go standardowo zganić? Zaraz się przekonają...

- W izbie czeka, z Angelą, i Jagną, i Woytkiem. Reszta jeszcze sprawdza te... różne takie, ślady. Niedługo chyba wrócą.

Tannenbaum skinął głową i wszedł do środka, Eryk za nim. Na odchodne obejrzał się jeszcze przez ramię, na grubego piwowara. Czyżby to był ponury uśmiech satysfakcji pod tym wąsem? Nie był pewien...
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline  
Stary 23-02-2013, 20:04   #142
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Angela od kiedy weszła do Izby Zgromadzenia nie nawiązywała kontaktu ani z Bertem, ani z obecnymi Jagną czy Woytkiem. Białogłowa siedziała dumnie wyprostowana patrząc na przeciwległą ścianę. Nie zaszczyciła żadnego ze strażników swoim spojrzeniem patrząc jakby w dal. Winkel mógł twierdzić, że Apfelówna właśnie zastanawiała się nad dalszym losem jej, śledztwa i Biberhof. Jej dłonie splecione na kolanach dodawały jej postaci jeszcze więcej dumy. Może gdyby nie ona, gdyby Angela chociaż trochę bardziej przypominała wcześniejszą dziewczynę, strażnicy byliby nastawieni do niej trochę bardziej przychylnie?

Eryk zniknął, gdzieś po zabraniu od Berta notatnika Furca. Ciekawe czy poszedł podpytać kogoś kto zrozumie zawiłości pomyślunku śmierdziela z Oberwill... W Biberhof już klepano szubienicę, a strażnicy nadal nie mieli jasno określonego winnego. Bert był już zmęczony tym dochodzeniem, niepewnością i w ogóle był zmęczony. Jadł mniej niż zwykle, pił mniej niż zwykle, spał też mniej... Jak bardzo chciałby móc iść i zasnąć chociaż na dwie trzy godziny. Wiedział, że nie może. A może obawiał się, że obudzi się na stosie? W końcu wyznanie prawdy przed całą zgrają strażników to nie byle co. Takie wyznanie mogło zburzyć wcześniejsze zdanie reszty o nim...

Bert czekając na wójta zastanawiał się czy aby z Erykiem podjęli dobrą decyzję. To, że Angela oszukała przynajmniej przy kartach dotyczących Furca było dla niego jasne, ale niestety... tylko dla niego. Aby udowodnić jej winy będzie musiał się przyznać przed wójtem, a następnie pokazać mu kajet Furca. Z informacji otrzymanych od Marianki domokrążca wie, że akolitka ostrzegła szczura z Oberwill czego nie miała prawa zrobić. Ten przez to próbował uciec i zdaniem Berta to on stoi za śmiercią ojca Gottlieba.

Marianka niespodziewanie wróciła z Jostem z tajemniczą miną. Winkel przeczuwał, że mogli znaleźć coś ważnego...

- Jak tam rozmowa z naszą świątobliwą? Powiedziała co jeszcze? - spytała Berta Marianka.

- Hmm... - zastanowił się chwilę Bert. - Nic więcej, ale chyba lepiej wyjaśni wam to Eryk. Angela raczej nie była skora do rozmowy przez co byliśmy zmuszeni ją przyprowadzić na rozmowę z wójtem. - Winkel nie wspomniał o podejrzeniach, ani też o chwilowym areszcie nałożonym na akolitkę.

Nie chciał, aby Apfelówna jeszcze bardziej zamknęła się w sobie na ich prośby.

- Przyszła po dobroci? - zdziwiła się Marianka - Toście zołzę czymś udobruchać musieli. Znaleźlimy z Jostem w śmieciach odłamki szkła z butelki po winie. Jednak posprzątała Angela. I to wszędzie tak dokładnie, że ani kapki kurzu nie uświadczysz. - drwalka smutno pociągnęła nosem. - Za późnośmy się za to zabrali.

- Przykro mi to mówić, ale jej działań w tej sprawie może być jeszcze więcej niż podejrzewaliśmy. No cóż... Widać nic nie jest takim na jakie wygląda. - Bert opuścił wzrok przypominając sobie, że jego chwile “na wolności” - lub też w ogóle wśród żywych - mogą niedługo dobiec końca.

Przynajmniej chłopak nie żałował i był pewien, że każdy ze strażników zrobiłby to dla swojej rodziny. Ale czy każdy miałby odwagę się przyznać? Bo przecież najlepiej oceniać postępowanie innych. Chwile przed tym jak w pomieszczeniu miał się pojawić wójt Bert poświęcił na rozmyślanie. Skoro strażnicy odsłonili nieco swoich kart przed akolitką może ta przyzna się chociaż po części do swojej winy?
 
Lechu jest offline  
Stary 24-02-2013, 21:57   #143
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Podobnież Furcu - zwrócił się do domokrążcy krasnolud kiedy tylko skończył poprzednią rozmowę.
- We piwnicy żeś przesiedział jako ojca Gottlieba utrupiano. Czy tak?

- Aha - przytaknął.

- I mówiono mi, żeś cały czas u przytomności był. Czy tak?

- Eee... Kto tak godoł? Szczerbaty? Przecie mówiłem, ze nie czas cały. - odparł Furc. - Na sondzie mam być świadkiem. - dodał. - Zgłodniałem.

Zgadzało się z tym, co Furc wcześniej zeznał.
- A jakeś długo bez przytomności był i gdzieś leżał?
- No ze dwie, trzy godziny. Do switu w koncie zem przelezal. Glodnym. Zjedliby my co?

- I jako żeś się tylko przecknął, toś nóż zobaczył i dał drapaka? - ciągnął krasnolud.


- Pierwej nóż a potem trupa kapłanowego... - odrzekł. - Chociaż mego jedzenia mi dajcie. - powiedział z wyrzutem.

- Masz -warknął krasnolud rzucając mu znalezionego chleba i kawałek kiełbasy.
- A jeno nóż se leżał?

- Ghgie? - zapytał z pełną gębą domokrążca.

- A we piwnicy.

- A to tylko na beczce se sam leżał.

Khazad skinął głową. Wreszcie miał swoje odpowiedzi. Mógł przejść do rzeczy.
- To jakeś, Furcu chlastania kapłana odgłosy słyszeć mógł jakeś z przytomności oklapł?

- Zasłabłem kroki słysząc mordercy na schodach. - odrzekł. - Była jeszcze pobita butla. - dodał ciszej. - Na mych kolanach. Mokra i lepka. Ciecz gęsta, ale dopiero na poluzem zobaczył, że ręce mam od niej upaprane we krwi. Ale nie ja zbrodniarzem jestem! Czeka bym nie zabił chyba że w obronie własnej!

- A jakeś od przytomności odlazł, toś tego na kolanach jeszcze nie miał, jak sądzę? Tak se myślę, że cosik się kupy nie trzyma w takimże razie. Zabójca, co Gottlieba zaciukał na dół zlazł i patrzy... O! Furc leży! O! Flaszkę mu na kolana położę! Że niby tak było?

- E eeeee... No tak to by było, nie?

- To dlaczemu cię nie utrupił? Skąd niby wiedzieć miał, żeś nie spozierał jak Gottlieba w dyńkę pacnął? Później żeś mógł na dół iść i przytomność postradać spokojnie. Po mojemu to wiedzieć nie mógł, żeś nie podglądał... I zbytnio we łbie pomieścić mi się nie może czemu cię nie zaciukał?

Furc wzruszył ramionami.

- Ja tam się cieszem, że mnie oszczędzono. - bąknął. - Mości panie krasnoludzie, to wy nie widzita, ze mnie wrobić to chcą? Co ze mnie martwego by było? Szukanie mordercy... - opuścił głowę. - Atak tylko me słowa zostajom. Uczciwe! - minę miał skwaszoną jakby zjadł niedojrzałego agrestu.

- A co byś, Furcu powiedział, jakby zeznała Angela, żeś to ty ojca utrupił?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 25-02-2013, 06:52   #144
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Pomimo tego, że razem z Jostem znaleźli odłamki stłuczonej butelki na śmietniku świątynnym, to Marianka nie miała dobrych odczuć co do rozmowy z wójtem. Tak naprawdę przecie nie mieli żadnego twardego dowodu, który by z całą pewnością wskazywał na mordercę. Czuła, że zadanie ich przerosło. Nie byli zorganizowani, działali jak amatorzy, a nie jak straż z prawdziwego zdarzenia.

Tym bardziej, ża nie udało im się zmusić Angeli do mówienia. A Marianka była pewna, żę jej zeznania wiele by wyjśniły.

Ale co było robić. Czasu zostało tyle co nic, a łowca przyjeżdżał lada chwila.
W głębi serca czuła strach...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 25-02-2013 o 07:11.
Felidae jest offline  
Stary 25-02-2013, 07:56   #145
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Grzebanie w śmieciach nie należało do ulubionych zajęć Josta. Marianka również nie miała zachwyconej miny, gdy razem przekopywali śmieci w poszukiwaniu usuniętych przez akolitkę śladów zabójstwa.

Marianka przyglądała się znalezionym kawałkom szkła.
- Zamiotła wszystko, jednak zamiotła - mówiła po cichu - I co teraz Joście? Niesiemy to do wójta?
Jost pokiwał głową.
- Trzeba by tak zrobić. Koniecznie. Chociaż, prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, czemu to zrobiła. Czyżby była aż taką maniaczką utrzymywania wszystkiego w czystości? - dodał. - No i kiedy to zrobiła? Tuż przed naszym przyjściem zapewne.
- Czyściocha z niej cholipka, ale głupia jak but, albo przebiegła jak lis. Jam raczej za tym drugim bym obstawała.. - Marianka spojrzała znacząco na Josta.
Jost nie miał wątpliwości, do której grupy zaliczyć akolitkę.
- Gdyby jak but głupia była, to by jej pewnikiem ojciec Fryderyk by jej nie wziął na nauki - na głos wyraził swoje zdanie.
- Dobra, to suniem do innych, coby inne rzeczy obgadać, zanim wójt znowu o śledztwie usłyszeć zażyczy. - Marianka poprawiła pasek na kurcie i ruszyła w stronę wielkiej Izby.
Jost skrzywił się, jako że jego zdanie o śledztwie i jego wynikach było dosyć kiepskie.
Zawinął szkło w kawał szmaty i ruszył za Marianką.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-02-2013, 18:13   #146
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





BIBERHOF, 2 VORGEHEIM, POŁUDNIE



Bert otworzył drzwi i wszedł do środka a zanim Wójt, z zatroskanym wyrazem twarzy, przekroczył próg Izby Zgromadzenia. Było gorąco i Tannebaum był, na ogorzałej od słońca twarzy, spocony. Widać było krople potu na wysokim czole dowódcy straży. Alfred spojrzał po wszystkich zatrzymując wzrok na dłużej przy obecnej pomiędzy strażnikami nowicjuszce Sigmara. Chyba nie spodziewał sie jej zobaczyć na tym spotkaniu. Na Bert Winkla nie spojrzał jakby wcale. Usiadł na swoim pustym miejscu przy ławie, z którego już szybko na bok zdążył przesunąć się Woytek na widok otwieranych drzwi.

- Kapłanka Morra przybyła do wsi. - powiedział. – Jest Przechowalni Umarłych przy ciałach Gottlieba i Adler. Co tu robisz Angelo? – zapytał.

- Niech wójt zapyta lepiej swoich strażników. – odpowiedziała markotnie Apfelówna. – Ubzdurali sobie, że to ja zabiłam mego patrona. – pokiwała głową.

Wyraźnie dawała do zrozumienia, że samo wypowiedzenie tych słów było niedorzecznością. Wójt nalał sobie kompotu nie komentując słów nowicjuszki.

- Jagno wyprowadź aresztowaną i pilnuj pod kluczem. – powiedział nie podnosząc wzroku od naczynia.

Tannenbaumówna posłuchała. Nieco zdziwiona zachowaniem wójta Angela wstała również nie mówiąc nic więcej, ani sie nie opierając. Kiedy zamknęły sie za nimi drzwi, wójt odezwał się w sposób wiadomy wszystkim do przewidzenia.

- Więc macie dowody zbrodni Angeli Apfel. – wójt cmoknął nieco zdziwiony. – Kto by sie spodziewał, że to może być ona... Ale o tym zaraz. - zrobił wymowna pauzę patrząc na Berta, który wszak przecie uprzedził zwierzchnika, że sie wszystko skomplikowało. – No i co z tym aresztem obcych? – pokręcił głowa marszcząc brwi. - Jeżeli ten kajet potwierdzi oszustwa domokrążcy z Oberwill, to mamy motyw. – stuknął palcem w leżący przed nim wyświechtany notes. – Angela powiedziała mi, że zacieracie ślady włamania do gabinetu ojca Franciszka. – spojrzał surowo po wszystkich zatrzymując wzrok na Bercie. – Cóżeś z kajtem kapłana zrobił i czy to prawda, żeś to ty go ukradł, aby ukryć matactwa ojca twego?

W sprawiedliwym głosie Tannebauma nie było słychać ani życzliwości, ani gniewu, tylko cierpliwy ciężar powagi sytuacji. Jakby odpowiedź na to pytanie była jedną z najważniejszych, której młody Winkel miał w swoim dotychczasowym życiu udzielić.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 02-03-2013, 16:24   #147
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Wójt po pojawieniu się w Izbie spojrzał po każdym strażniku poza Bertem. Wyglądał na równie zmęczonego całą sprawą jak każdy z zapracowanych ostatnio śledczych. Winkel odczytał zdziwienie na licu przełożonego, gdy ten zatrzymał wzrok na akolitce. To, że nawet na niego nie spojrzał musiało świadczyć, że już wie. Bert nie zamierzał dalej łgać. Przecież przyznał się całej straży więc nie miał powodu aby przed wójtem kłamać.

Wójt wyjaśnił, że w Biberhof jest już kapłanka Morra aby rozpocząć przygotowania do pochówku kapłana i zielarki. Angela zapytana co robi wśród nich wyłgała się sprytnie niczym lis. Wcale nie podejrzewali ją o zabójstwo tylko to, że w nim pomogła - co z resztą było faktem dokonanym. Nakłaniała, kłamała straży, do tego posprzątała cały ten bajzel po śmierci ojca Fryderyka. Gdy wójt kazał wyprowadzić Jagnie uwięzioną Apfelówne od razu zwrócił się do strażników. Kończąc swoją wypowiedź musiał wspomnieć o włamaniu i podejrzeniom w stosunku do Berta. Wymieniony spojrzał na wójta jednak bez strachu czy też zaskoczenia. Bardziej z żalem i wstydem...

- Nie wiem skąd wójt posiada te informacje, ale tak. To ja włamałem się do gabinetu ojca Gottlieba. Notes kapłana spaliłem. W jednym jednak pańskie informacje się nie zgadzają. To moje oszustwa chciałem zataić. To ja prowadziłem rodzinne księgi i to ja tu zawiniłem. Nie mój ojciec, Kacper. Co do zawartości notatnika ta była dziwna. Wzmianka o moich oszustwach była bardzo wyraźna i nawet nazwa rodu mego podkreślona. O Furcu jednak, mimo iż wiemy, że oszukiwał również, nie było nawet wzmianki. Angela prowadziła papiery ojca i to ona ostrzegła Furca, tak samo jak miała zapomnieć o całej sprawie, gdy ten pozbędzie się ojca Gottlieba. Nawet dokładnie posprzątała po całym zajściu co potwierdzą koledzy strażnicy... - Bert spojrzał po twarzach zebranych czekając na ewentualne pytania Herr Alfreda.

- Jeżeli reszta straży nie postawi ci zarzutu udziału w morderstwie kapłana, to odpowiesz tylko za matactwa finansowe i złodziejstwo przed prawem imperialnym. - odrzekł wójt zawiedziony. - Tak czy inaczej zostajesz odsunięty od śledztwa. Jest jeszcze coś co chciałbyś powiedzieć w tej sprawie?

- Nie trzeba. Mi również zależy na ujęciu sprawcy i uczciwym procesie. Kapłana nie zabiłem co raczej potwierdzi Arno, który był ze mną na straży w noc, gdy zginął ojciec Gottlieb. Za matactwa i włamanie odpowiem i będę w tych sprawach współpracował. Jeżeli mogę o coś prosić to niech mnie wójt od śledztwa nie odsuwa. Wiem więcej czego wójt jeszcze nie zdołał usłyszeć. Inni jednak równie dobrze jak ja mogą to przedstawić... Niech wójt mnie nie odsuwa od śledztwa. Mogę pomóc. - Bert wiedział, że zrobił źle, ale w śledztwie był gotów pomóc jak tylko się da.

- To żeś samodzielnie nie zabił, to ja wiem. Ale żeś mógł sprawcom pomagać. Pewnie ojca kryć winy oszukańcze chciałeś. Przed wysłannikiem kultu śledztwa dochodzenie przedstawionym być będzie musiało. Jak straż winy w tobie innej nie znajduje, to jeno w charakterze świadka teraz brać w śledztwie możesz. - odrzekł wójt. - Reszta straży się z tym zgadza, czy Berta Winkela oskarża w sprawie zabójstwa kapłana?

- Głupio Bert zrobił, ale nie sądzę, żeby w morderstwie ojca palce maczał. - mruknęła Marianka. - Po kradzieży sumienie go gryzło i sam przyznać się chciał. Jakby miał co gorszego za skórą to dawno by uciekł, jak to próbował zrobić Furc. - po chwili dodała - Wiele mamy jeszcze niewiadomych wójcie, choćby to, kim naprawdę był ojciec Gottlieb. Bo i wtedy ciężko motyw dobry znaleźć. To nie po złości ktoś kapłana ubił. Musiał się przyszykować dobrze. A nasz kapłan, według zeznań obcych, jakieś grzeszki na sumieniu miał. Powiedzcie chłopy coś więcej.

- Nie wiedziałem - powiedział Jost, zdecydowanie odbiegając od tematu - że przyjechała kapłanka Morra. Czy pozwolisz, wójcie, że zamienię z nią kilka słów? W tej chwili? Zaraz wrócę.

- Na ustalenie i poznanie przeszłości innej niż słowa łowcy banitów czasu nam Marianko nie stanie. - powiedział pewnym głosem wójt. - Porozmawiać z nią Jost możesz. Przedstawcie dowody a jak sami nie umiecie wskazać winnych, ja to zrobię. Być tak nie może, że nie umiecie znaleźć winnego. Łowca poprowadzi wtedy swoje śledztwo, a tego nikt w Biberhof nie chce!

- Moim zdaniem zabójcą jest Furc, a współwinną Angela. To ona ostrzegła go o tym, że kantował, to ona posprzątała szkło i ślady po zbrodni i to zapewne ona, za brakujące kartki z notesu kapłana albo się ich pozbycie, zażądała aby Furc zabił ojca Gottlieba. Obcy jedynie zabrali dłoń z stygnącego już trupa, a Hubert pojawił się tam również przypadkiem. Jak ojciec Fryderyk umarł nikt poza Angelą i Furcem nie wiedział, że domokrążca z Oberwill kantował. Nikt, bo Angela za zabójstwo kapłana pewnie przysięgła milczenie, a w kajecie ojca nie było nic o kantowaniu Furca. Ode mnie to tyle. Ja go sam nie zabiłem, a śmierć ojca Gottlieba nic by mi nie dała. Zupełnie. Lubiłem ojca i jego zapał, jego kazania i to nie on prowadził księgi świątynne. Robiła to Angela. Ona żyje więc mordercą nie jestem. - Bert czekał za opinię innych chociaż wiedział, że pewnie mogą pomyśleć “A chce się cwany pozbyć konkurencji ojca w interesach”. On jednak chciał jedynie sprawiedliwości.
 
Lechu jest offline  
Stary 03-03-2013, 20:08   #148
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
- Bert, ty o brakujących kartach z zeszytu Sigmaryty mówisz, któryś sam spalił? Jaki to dowód na dodatek w ustach złodzieja i krętacza? Kto w to uwierzy? - wójt z niechęcią odpowiedział na wystąpienie Berta

- Kajet my przy Furcu znaleźli, gdzie odcyfrować jego machloje można. Furc zeznał, że mu Angela w zamian za.... pewne korzyści - Marianka nie chciała mówić wprost co flejtuch zeznawał - morderstwo na kapłanie zleciła. Niby pomiarkował się czekając w piwniczce i zaniechał, ale... Motywem miało być to, że Angela o zamierzanym odejściu ojca wiedziała i nie w smak jej było, że musiałaby we wsi zająć jego miejsce. Większe aspiracje ją ciagły do Wurtbadu. - przełknęła głośno ślinę i kontynuowała - To, że Angela cosik wspólnego z zabójstwem miała to pewne. Znaleźli my w piwniczce stłuczoną butelkę po winie, na której ślady ojcowego mózgu były. - Marianka pokazała wójtowi znalezisko - Takie samo szkło i wylane wino powinny były znaleźć się przy ciele kapłana, ale Angela zdążyła wszystko sprzątnąć. Sami my ją przyłapali z samego rana, choć ze szkłem była szybsza. Wywaliła resztki na śmietnik za świątynią. Musi bała się, że cosik wygrzebiemy. I kręciła kiedy spytałam ją czy spotkała się z Furcem. Najpierw mówiła, że nie, a potem jak ją przycisnęłam, że niby faktury chciał wyłudzić. W tej samej piwniczce noże my znaleźli, całe we krwi, ale noży takich we wsi wiele.

- Berta wpasować w historię trudno, dla mnie jest winny ino swojej własnej głupocie, nie zaś pomocy w morderstwie. - wtrącił Jost - A Furc i Angela faktycznie pasują do tej historii. Jak Marianka mówi, mieli powód, mieli sposobność, posprzątali po sobie... tak mniej więcej, ale posprzątali. Niby Furc chojrak nie jest, ale jakby sobie golnął tego wina, to pewnie by i odwagi nabrał i zdolny byłby do wszystkiego. Tak myślę.

Wójt otworzył leżący przed nim, wyświechtany notatnik.
- No to jest kajet Furca. - przewrócił kilka kartek. - O jego motywie do Gottlieba się pozbycia już wiem od Angeli. Aresztowaliście ją, to trza rozważyć dowody na nią zgromadzone. - przysunął palcem ku sobie kawałek szkła. - Na śmietniku leżał? - zapytał retorycznie a potem oderwał zamyślony wzrok od przedmiotu i spojrzał po wszystkich. - Łowca Czarownic w cięmię bity nie będzie. Jakby chciała to posprzątać aby zataić, to przecie zakopałaby gdzie, albo do rzeczki wrzuciła. Schowała tak, żebyśta nie znaleźli. Albo jeszcze inaczej. Gdyby ona w tym ręce maczała, to co by zyskała sprzątając szkła? Szkła posprzątała a pobitą butlę do piwnicy podrzuciła? A czy nie mówiliśta, że tam czaił się Furc? Kupy to się nie trzyma i dziurawo jak w sicie u Millera. - westchnął. - Ot posprzątała, powie pewnie Łowca, bo w świątyni Sigmara porządek być musi nienaganny. Ale kiedy? Po tym jak się śledztwo zaczęło czy przed? Biegła to ona jest w pismach teologicznych i lataniu na szmacie póki co, a nie tajnikach śledztwa. - wójt miał skwaszoną minę. - A, że ona się wyprze tego co Furc powie to pewne. I co zostanie? Świadectwo szemranego domokrążcy, co opinię ma kłamcy. Na dodatek kłusownik. Już zeszłego lata baron go oćwiczył batogami i jak psa przegonił darując życie, bo córki szlachcianki urodziny tego dnia były. Komu łowca uwierzy? Kłamcy i Taala wyznawcy czy bogobojnej nowicjuszce Sigmara? Hm? A jak my ją oskarżym i stracim zaocznie to myślicie, że odpuści czy drążyć więcej będzie czy to nie spisek przeciw imperialnej wierze? Najpierw utłukli kapłana Sigmara, potem nowicjuszkę Młotodzierżcy i przybłędę złodzieja na dokładkę. Wszystkich do jedego wora wrzucając... Same słowa Furca to niestety nic nie warte. Nie tyle, żeby wioska miała na jego słowo nowicjuszkę powiesić na szafocie. - pokręcił głową. - Mi w to ciężko uwierzyć a myślita, że reszta starszyzny uwierzy lub odwagę mieć będzie, żeby na tych domysłach stracić Apfelównę? Kajetu nie ma, tylko zeznanie następnego złodzieja. - westchnął, spojrzał na Berta i wytarł pot z czoła. - No, ale jakeście pewni, że winy jej dowiedziecie przed sądem i to tak, aby i baron i kult Sigmara był ku temu przekonany i wszystko w świetle prawa imperialnego, to wiecie... Odpowiedzialność to duża jaką na wasze barki złożyłem. Jak wola taka wasza, to pod sąd Angela Apfel trafi razem z Furcem, ale odwołania od tego już nie będzie. - chyba jeszcze nigdy żaden ze strażników nie widział tak zastroskanego Alfreda. - Tylko pamiętajcie, że kiedyś w waszej skórze byłem razem z mym bratem Ronaldem. Dowiedli my winy, ale dla łowcy to był mało, bo go taki wynik nie przekonał. Myślita, że dyndająca nowicjuszka imperialnego kultu przekona jego i wyższe duchowieństwo? Co on powie przełożonym? Że co z tym zrobił? Myślieliśta o tym? A jak jej nie stracimy, tylko na łowcę czarownic poczkamy, to jak myślita, jaki będzie wynik jego śledztwa? - zagryzł wargę do białości.

- Że jakie korzyści miał mieć Furc od Anglei mówiłaś Marianko? - podjął Tannenbaum jakby w nadziei znalezienia nowego punktu zaczepienia.
- Wstyd mi o tym mówić wójcie... - Marianka rumieńców na polikach dostała - Furc zeznał... no, że... - jąkała się trochę - Angela w naturze mu nagrodę dała. - wydukała w końcu. - Ja tam nie wiem komu bardziej wierzyć, bo Furc to kłamca, ale kłamca nie finezyjny, a Angela też prawdy od razu gadać nie chciała. Ni ja jej, ni jemu wierzę. Ale rację macie i dowód musimy mieć w rękach żelazny. - dodała szybko speszona

Rozmowa z wójtem tylko wzmocniła rozterki Marianki. A bo niestety prawdą było, że oskarżyć Angeli nie mogli bez dowodu w ręce. Chciało jej się kląć na głupotę Berta, bo zdawało się, że Sygmarytka zagra im kolejny raz na nosie.

I gdzie tu sprawiedliwość? Czy naprawdę mieli wybrać jakiegoś kozła ofiarnego byleby zadowlił Łowcę Czarownic? Nie mogła sie na to zgodzić! Przecie prawda w końcu musiała wypłynąć na wierzch jak oliwa wlana do garnca wody.

Wójt wygarnął im też za to, że nie zatrzymali Huberta. Stary myśliwy powinien był złożyć zeznanie, a teraz to mogli szukać wiatru w polu. Oby tylko nie okazało się, że faktycznie miał coś wspólnego z ubiciem kapłana, bo mogli nieźle oberwać za swoją niefrasobliwość.

Mariance wstyd było, bo tacy z nich śledczy się okazali jak z koziej dupy trąba.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 03-03-2013, 21:41   #149
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-A co byś, Furcu powiedział, jakby zeznała Angela, żeś to ty ojca utrupił?

-Że to nie prawda. Że mnie do tego zmusić chciała przewrotna obłudnica. - potrząsnął głową Furc.

Krasnolud pokiwał głową i usiadł z ponurą miną wpatrując się w więźnia...


-Piwowara znaleźć chybcikiem trzeba - rzucił do Gotte, po czym ruszył na poszukiwania Bauera.

Bauer stal tam gdzie go khazad widział kilka minut wcześniej. Na placu z powstającym szafotem.

-Pogadać bym chciał chwilę. Możem na chwilę na bok poczłapać?-zapytał Arno i odszedł kawałek chcąc poprowadzić piwowara tam, gdzie jest największa szansa, że jedynie on i Gotte usłyszą odpowiedzi piwowara.

-Porozmawiałżem se z obcymi. Do kapłanowej grabki przyznają się, a jakże. Ale do kniżki, co we torbie była, to nie już i przysięgali się, jakoby prawdą to było. Głów Łowca całkiem pewien był, jakoby nikto do plecaka jego przy nim nie majstrował, a czas cały przy sobie go miał.
Chwilą jedyną, kiedy z oka swego spuścił tobołek było jekeście go w czaszkę trachli. No i we łbie pytanie się mnie kotłuje... Co z tobołkiem działo się, kiedyście go zabrali?
- zapytał khazad.

-Jak to co? Do wójta żem zaniósł, ot co się stało. - wzruszył ramionami. - Ja tam o księdze dowiedziałem się w karczmie. Oj tam, łgają psubraty i tyle. - machnął laską.

-I nikto natenczas tobołka otwierać nie otwierał? Ani na momentście ze oka go nie spuszczali? Nikto podrzucić nic nie mógł?

- Otwierał go Gotte przecie. Co ty kowalu mi tu moje słowa po dwakroć i trzykroć jak pod włos łonowy bierzesz? Ha?! Raz powiedziałem i starczy! - obruszył się. - Kto im i co miał podrzucić? Księgę tak? A dobrze, że do ręki z sygnetem chociaż psubraty się przyznały. Jakby miało to co zmienić. - gruby piwowar splunął na bok i podpierając się laską odszedł od krasnoluda z powrotem między chłopów.

- Kruca, widzę że też masz podobne przeczucie jak i ja, Arno. Kruca no, ale co z tym zrobić, co?! - Podrapał się po czuprynie Gotte, gdy piwowar odszedł na tyle, by ich nie słyszeć.

-Ano - burknął khazad spluwając w stronę przeciwną niźli piwowar.
-Ja po stronie żem obcych, bo i po kiego łgać mieli? Do Gottliebowej łapy się przyznać w utrupienia sprawie, a durnej kniżki, jako nie o nią idzie? We łbie mnie się to nie mieści. Głów Łowca nie sigmaryty łapy podrzucenie nam zarzucał, a księgi tej. Podług mnie to głupie by było.
Do wójta piwowar polazł z torbą Imre. Ciekawym wielce, co wójt rzeknie na sprawę tą
- rzekł Arno, po czym ruszył do Izby Zgromadzenia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 04-03-2013, 17:46   #150
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Ja bym Furcowi mniej niż Angeli wierzył. Ona może być niewinna w co wątpię, a wina Furca jest już dowiedziona. Sam zamiar zabicia i przygotowanie się do tego są wystarczające. I Furc mało finezyjnym kłamcą? Zdaje się, że myślimy o inne osobie, Marianka. Gdyby ten śmierdziel chciał owinąłby sobie każdego wokół palca. Potrafi tak manipulować słowem, gestami i emocjami, że sobie nie wyobrażasz. Każde jego słowo można uznać za prawdę lub kłamstwo, a wszystko zależy od interpretacji. On jest naprawdę dobry i wbrew pozorom charyzmatyczny. Bardzo. - Bert spojrzał na wójta. - Jak widać tutaj wcale nie chodzi o prawdę czy sprawiedliwość. Nawet jakby Angela zabiła ojca jej ukaranie nie zadowoli łowcy czarownic. Przypadkowy śmierdziel jak Furc, mimo iż pewnie to zrobił, też raczej go nie zadowoli. - Bert zastanawiał się głośno. - A może lepiej skupić się na tym co dla niego wyjdzie najbardziej wiarygodne? Najbardziej wygodne byłoby oskarżenie Huberta Thalbera, ale to nie będzie uczciwe. Coś czuję, że on jest niewinny. Macie jakieś pomysły? - Bert był za mało odważny aby powiedzieć o tym na co właśnie wpadł, co uważniejsi mogli jednak zobaczyć, że miał coś innego na myśli niż powiedział.
- Jak dla mnie szukanie winnego dla zadowolenia łowcy czarownic to nieuczciwe. I na pewno nie oskarżę kogoś zanim dowodu nie znajdę - Marianka skrzyżowała ręce na piersiach oburzona.
- Ja też, ale nie możemy być tacy samolubni, kochana. Inni też chcą mieć wybór, ale niestety to my tutaj musimy podjąć decyzję. Nawet jak po uczciwym procesie zawiśnie prawdziwy morderca po przyjeździe łowcy może okazać się, że to na nic. Że jesteśmy mało wiarygodni albo powiesiliśmy nie pasującą mu osobę. - Bert spojrzał po wszystkich zebranych. - A chyba nie chcemy aby Biberhof skończyło jak skończyć może, gdy nie zadowolimy łowcy? Nie chce zawieść wójta ani mieszkańców. Wiem, wiem. Dziwnie to brzmi w ustach złodzieja, krętacza i w ogóle paskudnego człowieka, ale tak jest. Musimy podziałać nie dość, że uczciwie to jeszcze mądrze. Przyszłościowo. Rozumiecie co mam na myśli?
- Bert, ale Huberta ot tak oskarżac se nie będziemy, oj nie [/i]- powtórzył najbardziej srogim głosem, jak potrafił, Gotte. - Nawet jak go już tu w okolicy nie ma, to nie mamy podstaw, by na niego cosik zrzucać. Wyeliminowali my go już chyba z podejrzanych. Dobrze, źle, nie wiem. Ale na siłę winnym nie będzie, bo kogoś my potrzebujem. Już bardziej Furcyka, który to bliżej do winy jest. Krętacz jeden potrafiący jak mówiłeś powieidzeć wszystko... łysemu grzebień sprzedać za krocie... a i pewnie też niejedno zrobić. Jak kto to łon najwyżej, jako nikogo innego mieć nie mamy. Ale chyba wszyscy czujemy, że to nie tylko łon. Tylko ktosik jeszcze? Kto? - Zamyślił się, by po chwili dodać. - Głowa już ciężka łod tego skazując Furcyka, a pewnie i też akolitkę, to przy tej drugiej rzeczwyiście jeszce bardziej my gniew i łogień łowcy na siebie ściągniem. Wtedy już na pewno. I czy będzie winna, czy nie, to my koniec końców spłoniem z naszą wsią... My nic nie wiemy... My nic nie mamy... Nie mamy winnego... i mieć nie będziemy...- skończył dość pesymistycznie.

- Mylisz się Gotte. Wiemy i mamy winnych. Pozostaje jedynie kwestia czy ukaranie akolitki, świętej służebnicy Sigmara, nie obejdzie się echem w postaci dużego stosu. - Bert przewrócił oczami wspominając o wątpliwej cnocie Angeli. - Takiego wielkości Biberhof, mniej więcej. Jak na moje swoje zadanie wykonaliśmy dobrze. Może nie ja, ale chyba każdy z was spał ułamek tego co zwykle, nie jadł i nie pił dostatecznie dużo aby tylko zdążyć z tym śledztwem. Na miejscu wójta byłbym dumny, że tak poważnie podeszliście do sprawy. Angela od początku nie była zadowolona, że to właśnie wam powierzono misje zbadania tej sprawy. Dlaczego? Bo młody, bystry umysł wykryje jej kłamstwa i przemilczenia prawdy bez problemu. Cieszę się, że mogłem z wami współpracować i jeszcze raz przepraszam za to co zrobiłem. Winnych na moje mamy, ale... Wybór należy do wójta i rady. Wolicie uczciwy wyrok na prawdziwych podejrzanych przeciwko którym mamy dowody czy też zrzucić winę na tego kogo winy oczekiwałby łowca czarownic? Decyzja należy do was. Moim zdaniem śledztwo odniosło skutek. Gdyby tylko nie moja głupota mielibyśmy teraz dowód na Angele. Wybaczcie. - Bert naprawdę był zrezygnowany, a wszystko co mówił było prawdą.*

- Huberta oskarżyć można jak macie dowody, jak nie ma ich, to i łowca nie uwierzy w rzetelność procesu...

-Jeden jeszcze typ mamy. Ostrożnym jednak przy opiniach typu tego. Dwa mówiąc prawdę, jeśli pierwsze myśli swe nie rozwiane liczyć będę - rzekł Hammerfist drapiąc się po brodzie.

-Od pierwszego zacznę, co najsampierw do łba mi przylazł. Utrupienie utrupieniem, ale co to z Gottliebowym ciałem stało się, to zagadka. Najsampierw do łba przyszły mi rytuały jakie magiczne czy kapłańskie. Bo i czemu innemu akurat to wycięte, a nie bebechy jakie inne? Po mojemu to znaczy coś. Co jednak pojęcia nie mam. Czy Morra kapłanka albo Taala jakiś kapłan być to mógł? Widział wójt kogo takiego w utrupienia dzień? - zapytał Arno.
-I pytanie jedno mam jeszcze. W dzień jakeśmy Głów Łowcę i towarzysza jego w piwnicy zamkli, to przyszedł piwowar z tobołkiem Głów Łowcy. Co z nim działo się czasu tego?

- Gdyby inni kapłani w wiosce ostatnimi czasy byli, to dzisiaj juz wszyscyśmy by wiedzieli o tym Arno - odparł wójt. - Herr Bauer przyszedł do mnie z plecakiem obcego. Od razu przyszliśmy do "Beczki Piwa", gdzie mi doniesiono są zabójcy kapłana - wyjaśnił Alfred. - A Thalberga jak nie ma w okolicy - uniósł zmarszczone czoło - to oskarżać nie możecie. I módlta się, żeby to nie on w to zamieszan byl. Bo jak cień podejrzenia na niego w oczach sigmarytów padnie, to nam wszystkim łeb ukręcą, żeśmy mu uciec dali. Wszak już w śledztwie stoi, że straż go przesłuchiwała... Czemuście podejrzanego, do wyjaśnienia, tak jak innych, choćby wątłą niewiastę ze wsi, nie aresztowali? - Wójt z politowaniem i zdziwieniem przyjrzał się strażnikom. - Wszak jego obecność na procesie jest wymagana. Na miejscu zbrodni był. Jak niewinny, to świadczyć miał co widział! Tera wszystkie jego słowa som nieważne i słowem o nim w śledztwie być wzmianki nie może! - przestrzegł. - widział was kto w jego obecności dzisiaj? - zapytał poważnie.

- Ja nie widziałem. A co do tego zatrzymywania... On jest wielki jak góra i wszyscy naraz nie bylibyśmy w stanie go siłą zatrzymać. - rzekł ponuro Bert. - Jak powiedział, że do wioski nie wejdzie tak też się stało. Nie znam drugiej tak zdeterminowanej i stanowczej osoby jak on.


-Dziwnym jak dla mnie piwowara zachowanie. Po cóż ze sobą tobołek taszczył, jako nieprzydatnym całkiem obciążeniem był on? Bo i z wójta słów, że nico z nim robione nie było wynika. Wersja taka po mojemu kupy się nie trzyma. Zobaczta... Piwowar do plecaka skoczył chyżo i do wójta z nim pognał coby wójta tylko do karczmy zwołać. Piwa baryłkę chyciłbym na drogę miast tobołek nieznajomego, to i nieść przy powrocie lżej by było.
Jedno jeszcze we łbie spokoju nie daje mi. Z nas jeden który po wójta polecieć miał. Piwowar nie słyszał jakby, choć z boku nieopodal całkiem stał. I z tobołkiem sam polecieć zażyczył se... - rozmyślał khazad.

- No to się kupy nie trzyma, nie - ptzytaknął Gotte. - Podobnie se myślem i podobnie czujem. Ino nic zasik poza tym czuciem se nie mamy. Ino to i ino, że w zwadzie byli.

- Jakoby Angela miała tyłkiem korzyści świadczyć, to takie ostre wnioski na razie zatrzymajmy sobie. Furc to łgarz i w to prędzej uwierzę, że cygani. - powiedział wójt. - Trzeba zobaczyć dokładnie co to za księga.

-Kto przydałby się językiem innym niż reikspiel władający. Po kniżkę czem prędzej pospieszę, a inny kto po człeka właściwego pójść może - rzekł Arno podnosząc się z miejsca.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172