Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2013, 19:38   #237
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Coraz dalej na północ...
7 Ches(Marzec)
4-ty dzień wyprawy
popołudnie

Gdzieś kwadrans po zakończeniu bitwy na moście, zjawiły się w końcu Krasnoludzkie posiłki w liczbie trzech tuzinów ciężkozbrojnych. Po krótkiej rozmowie z Khandibarem zajęli oni pozycje na rzecznej przeprawie, mając zamiar bronić ją równie dzielnie, co ich zmęczeni już pobratymcy. Śmiałkom działającym w imieniu Silverymoon nie stało zaś już nic na przeszkodzie, by udać się z nowo poznanym brodaczem do Mithrilowej Hali, w celu spotkania z samym Bruennorem Battlehammerem.

Wyruszyli więc z "niedobitkami" broniącymi wcześniej mostu w drogę do siedziby brodatego króla... a droga ta była dosyć długa, i raczej nudna. Bardziej z grzeczności, niż z zainteresowania podtrzymywano jako takie rozmowy z prowadzącymi. Lało się nieco miodu pitnego, piwka i gorzałki, jednak Khandibar pilnował, by jego towarzysze broni nie schlali się za bardzo w drodze do domu. Wszak wszędzie na tym terenie mogły czaić się kolejne Orki...

~

Postój zrobiono tylko raz, gdy z naprzeciwka pojawiły się wozy jadące z Hali. One również podążały do mostu, by zabrać ciała poległych, i pochować ich w kryptach głęboko pod ziemią. Dowódca resztek Krasnoludzkiego oddziału wyjaśnił nadjeżdżającym co i jak, chwilę porozmawiano i złorzeczono na Orcze mordy, nieco odsapnięto, po czym znów ruszono w drogę.







Mithrilowa Hala

Po jakiejś godzinie grupa zbliżyła się do zbocza "Czwartego Szczytu", jak oficjalnie nazywano tu tą górę, należącą do Grzbietu Świata. W jej wnętrzu znajdowała się Mithrilowa Hala, niezwykle dobrze ukryta i strzeżona przed intruzami...choć bywało i inaczej. Śmiałkowie byli coraz bliżej tajemniczego celu swej wyprawy, zapuszczając się coraz dalej i dalej na północ.

Same wejście było dosyć dobrze zamaskowane dwoma portalami z granitu, i oczywiście silnie obsadzone strażą. Wewnątrz z kolei czekała na nich wielka... jaskinia o gładko ociosanych ścianach, z licznymi, płonącymi zielonym ogniem pochodniami. W sumie nic wielkiego, nic zapierającego dech w piersi, a nawet wręcz prymitywne.

- Chceta odsapnąć? - Spytał Khandibar, wprowadzając awanturników w pierwsze tunele Mithrilowej Hali, spoglądając krytycznym wzrokiem na bladą Kapłankę z kikutem... odpoczęli więc chwilę w dosyć nieźle urządzonej jaskini po przejściu ledwie paru metrów tunelem. Były stoły i ławy, i nawet wygodnie, a ich przewodnik zaczął wyjaśniać drogę jaką przemieżali.
- Weszli my "Halą Wejściową", a teraz som w "Labiryncie". Pełno tu korytarzy i tuneli, sporo pułapek - Krasnolud uśmiechnął się nieco wrednie, machając dłonią na wszystkie strony - Bez przewodnika się zgubita i wleziecie w jakieś paskudztwo... trza mapy do połapania albo czasu na poznanie, ale jako gości, to was nie tyczy, huehue... to co, leziemy dalej?

Poszli więc, schodząc coraz głębiej pod ziemię, wieloma krętymi korytarzami, pokonując setki metrów i jeszcze więcej schodów.

- Ciekawe czy jest Drizzit - Powiedział nagle brodacz, jakby do siebie, a do towarzystwa z Silverymoon uśmiechnął się tak jakby nieco tajemniczo...


Khandibar w trakcie długiej drogi przybliżył im również nieco historię Mithrilowej Hali:

Istniała ona... od zawsze, a dokładniej od roku 0 albo i chyba wcześniej, naturalnie do dnia dzisiejszego, co było ładnym szmatem czasu. Doświadczyła ona swych wzlotów i upadków, wojen, bohaterów i złoczyńców. Od samego początku - i do chwili obecnej - była kopalnią Mithrilu, lekkiego, i wytrzymalszego niż stal metalu, nie tracącego nigdy połysku, którego znajdowało się tu pod dostatkiem. Ten zaś przerabiano na oręż i pancerze, które następnie w dużej części sprzedawano. Sama kopalnia rozrastała się zaś na przełomie stuleci, rozwijając się do rozmiarów sporego miasta.

"Ostatnio" jednak w Mithrilowej Hali rozegrały się naprawdę warte pamięci wydarzenia. Jakieś 180 lat temu górnicy kopiąc już naprawdę głęboko, dotarli do jaskini, która była połączona z Planem Cieni. Stamtąd też przybył Cienisty Smok, nazwany później Shimmergloom, który wraz z hordą swych cienistych sług, i wspierany przez Duergary, zaatakował Mithrilową Halę, dokonując prawdziwej masakry. Z 10.000 Krasnoludów przeżyło około 300 uciekinierów, a Smok zapanował wewnątrz góry na długie lata.

W roku 1356 Bruennor Battlehammer, żyjący od dawna poza Halą, postanowił odzyskać siedzibę swego klanu, i pomścić śmierć ojca i dziadka. W towarzystwie Drizzita Do'Urdena, Regis, Catti-brie i jej syna Wulfgara, udał się w celu odbicia kopalni. Przeżywszy wiele potyczek, a nawet bitew, zdołał w końcu oczyścić Mithrilową Halę z wszelkiego gnieżdżącego się tam plugastwa, a nawet zabić Cienistego Smoka. Sam o mało co przy tym nie zginął, został jednak uratowany przez Alustriel. Bruennor po zwycięstwie ogłosił się ósmym królem Mithrilowej Hali.

Spokój jednak nie trwał długo... w 1358 nastąpił najazd Drowów, Goblinów i Koboldów. Obrońców Hali wsparły Podziemne Gnomy z Blingdenstone, posiłki z Nesme, lokalni Barbarzyńcy, Rycerze w Srebrze, oraz sama Alustriel. Podczas walk wyzwolono spod potężnej magii więżącej Gandaluga Battlehammera, pierwszego króla Hali(!), będącego od tak dawna pod Drowim wpływem. Po zwycięskim zakończeniu walk w 1370 Bruennor abdykował, ustępując miejsca przodkowi, ten jednak rządził tylko kilka lat, umierając w końcu ze starości, gdy plugawa magia opuściła całkowicie jego antyczne ciało.

Ósmy król został więc przywrócony na tron, a nadal jeszcze w 1370 przyszło jemu się zmierzyć z Orczą Hordą "Oboulda Wiele Strzał". Również z tego zagrożenia Hala wyszła zwycięsko, znów z pomocą Alustriel, a w roku 1372 obaj władcy podpisali traktat pokojowy, kończący krwawe i wyniszczające obie strony walki. Jak jednak widać, pokój nie trwał zbyt długo...

- Zaschło mi w gębie - Khandibar odkaszlnął, po czym napił się (zapewne) procentów. W tym też czasie towarzystwo przeszło dziesięć potężnych drzwi na swej drodze, by znaleźć się w "Owalnej Komorze", która robiła już wrażenie, nie tylko z powodu swych rozmiarów, ale i widocznych na ścianach żył Mithrilu, pięknie połyskującego w blasku pochodni. Nie przybyli tu jednak by podziwiać, ruszyli więc szybko dalej, znów pokonując dziesiątkę potężnych drzwi z liczną strażą.


I nagle zaczęli iść w górę!. No a przecież logicznie myśląc, centrum powinno być głębiej, i tam miało nastąpić spotkanie z brodatym królem? Nic jednak bardziej mylnego... do audiencji miało bowiem dojść w ogromnej jaskini, zwanej "Halą Zebrań", znajdującą się na wyższych poziomach, nie niższych.

Khandibar rozejrzał się po pomieszczeniu, po którym przechadzały się pojedyncze Krasnoludy, zajęte swymi sprawami, najwyraźniej czegoś wypatrując.
- O, tam! - Wskazał palcem odległe chyba o setkę kroków miejsce. Znajdowało się tam kilka stołów z ławami, a przynoszono właśnie na nie jakieś jadło i...wiadra z wodą?
- Bruennor już zawiadomiony, niedługo przylezie - Wyjaśnił im ich przewodnik - Chceta co przekąsić, to jest. A i wytrzyjta się z juchy i nieco oporządźta, w końcu przed królem stanieta...

Z jadła był ciemny chleb i coś, co było chyba zupą grochową, a w wiadrach była faktycznie (zimna) woda. Nie pozostało im nic innego, jak czekać więc na władcę Mithrilowej Hali.

....

"Hala Zebrań" zapełniała się systematycznie Krasnoludami, oczekującymi przybycia swego władcy. Zerkali oni z ciekawością w stronę śmiałków z Silverymoon, uszczuplonych jednak o dwie osoby. Aislin zabrano bowiem do Kapłana, by jakoś pomógł biedaczce, a żeby nie czuła się nieswojo sama pośród brodaczy, poszedł z nią... Foraghor.

Po niecałym kwadransie, w końcu zjawił się i sam Bruennor Battlehammer. Rudowłosy, rudobrody Krasnolud, o twardym spojrzeniu, i dużym, haczykowatym nosie, mający na sobie srebrno-złoty pancerz.


Dwa tuziny czekających na jego przybycie brodaczy skinęło głową na powitanie, na co władca odpowiedział podobnie. Szybko przyniesiono również tron, na którym król zasiadł, i w końcu Khandibar skinął na Silverymoonczyków, by się zbliżyli...






Mithrilowa Hala, wejście wschodnie

- Tylko się nie pośliźnijta! W dół daleko! - Krzyknął za nimi jeden z Krasnoludzkich strażników, i rozległ się śmiech paru z nich. Odpowiedź dostał zaś równie interesującą, i tym razem jego towarzysze śmiali się już z samego prowokatora całej sytuacji.
Shura’than i Virmien, podążając za przewodnikiem, mimowolnie spojrzeli w dół, po raz kolejny już przekraczając kamienny most w "Gardzieli Garmuna", i po raz kolejny odczuwając nieco nieprzyjemne uczucie w żołądku. W wielkiej, naturalnej jaskini, z niewielkiego mostu w dół było... bagatelka, nieco ponad 300 metrów!. I co z tego, że na dole był zbiornik wodny, zasilany "Wodospadem Bruennora", z takiej wysokości wpaść do wody, to jak na skałę.

Dosyć wysoki mężczyzna, o nieco groźnym wyglądzie, i jeszcze bardziej zagmatwanej drodze życiowej, obejrzał się po raz kolejny za siebie. Nie zrobił tego jednak w celu spoglądania na towarzyszącą jemu kobietę, bowiem jego wzrok kierował się ku wyjściu z góry. Nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, Krasnale postawiły jednak sprawę jasno, mocno ją ubarwiając paroma wiązankami. Młodziutka, Cienista Smoczyca nie miała prawa wejść do

Mithrilowej Hali, a i na zewnątrz miała się trzymać z daleka. No ale co się dziwić, po tym co tu się kiedyś rozegrało...

Młoda kobieta idąca tuż za nim, zdawała się być lekko nieobecną. Nieco pobladła, o lekko rozwianych, kasztanowych włosach i zielonych oczach, które co prawda rejestrowały otoczenie, kroczyła mostem, ze zdecydowanie zamyślonym wzrokiem. I gdyby mocniej zawiało w grocie, a krople wodospadu opadałyby na kamienie, pośliznęłaby się i najzwyczajniej w świecie spadła w dół, to jednak akurat dziś nie miało miejsca, ale w sumie akurat ona nie musiała się martwić takimi... drobnostkami.


W chwili obecnej mieli bowiem zdecydowanie ważniejsze sprawy na głowie.

- Wieści mocie przednie - Odezwał się prowadzący ich korytarzami Thothril - Możno by się odegrać sukinkotom za most... Bruennor mo teraz jakiś gości z Silverymoon, ale za chwilę z nim pogodomy











***

Komentarze jeszcze dziś

 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline