Pieprzony zdrajca. Ich sytuacja nie była za dobra. Nie była też zbyt zła ale za dobra nie. Nie powinni go byli posyłać. Teraz ci tutaj wiedzą o nich trochę zbyt dużo. Ale było ich tylko ośmiu. Dobra, nie chrzanił się dalej z zastanawianiem się co z tego wyniknie. Nie po to lazł tak daleko i tyle przeszedł by oddać to jakimś padalcom a nie zleceniodawcy.
Jak zwykłe właściwie. Zawsze się tak kończyło. Na błyskawicznym dobywaniu łuku i strzelaniu...może stąd ta wprawa. Spojrzał na Nariba. Zdrajca pieprzony. I pomyśleć że go lubił.
Wtem doznał olśnienia. Wyciągnąwszy pogięte wcześniej gwoździe rozrzucił je silnym miotem po ich przedpolu. Następie rzekł do pozostałych... ja biorę konie Nariba i Thoera...nie celujcie wszyscy w te same. Po czym zachichotawszy paskudnie wycelował i strzelił w wielkiego brzydala. - Rozsądek? Nie słyszałem
Jeśli przypuszczą szarżę Faro będzie strzelał w konie, jak radzi legionista. Najpierw celując, gdy sie zbliżą przyszpieszy tempo. Nie rezygnując z celności na ile się da, spróbuje wystrzelić ile razy tylko się uda.
Ostatnio edytowane przez vanadu : 04-03-2013 o 21:47.
|