Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2013, 12:26   #91
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Minton siedział teraz na ziemi nieruchomo i w milczeniu. Tępym wzrokiem gapił się w ścianę i nie odpowiadał przez dobrą minutę. W jego głowie panował chaos, który przerodził się w głuchą pustkę. Gdzieś do jego uszu docierała rozpacz jednej z bliźniaczek, ale jeszcze chyba do niego nie docierały wydarzenia ostatnich chwil. Spojrzał na dłonie. Mimowolnie drżały, i Minton nie mógł tego powstrzymać. Zresztą nie próbował. Zwrócił wzrok ku Llyodowi, który wydawał się być zatroskany, choć przed chwilą był wściekły.
- Nie, nic - odpowiedział chłodno Minton. I zorientował się, że coś się w nim zmieniło. Powinien się teraz rozpaść, jednak z jakiś przyczyn jego kończyny wciąż były w tym samym miejscu. Nie wiedział czy to zbieg okoliczności, czy też może działanie szlamu w którym się znalazł. A może po prostu umysł był w tak dużym szoku, że stłumił dla ratowania psychiki wszelkie emocje? Czy grozi mu trauma? Depresja? Obłęd? Minton ukrył twarz w dłoniach. Chciało mu się płakać, ale od dawna tego nie robił. Miał ochotę zdematerializować się, jak przed chwilą ta istota którą... uśmiercił? Czy ona żyła? Wolał o tym nie myśleć, jeszcze nie teraz.
- Idź lepiej pomóż ocalałej. Chyba potrzebuje teraz ciepła bardziej ode mnie - rzekł cicho Minton w stronę Llyoda, po czym rękawem przetarł zaschniętą krew. Nie jego...
- Zrobiłeś co musiałeś zrobić stary - Lloyd powiedział jeszcze, kierując się w stronę rozhisteryzowanej bliźniaczki - Telepatyczne błoto to wredna ameba.
George westchnął cicho. Nie do końca rozumiał, dlaczego mogło istnieć coś tak złego. Czyste zło, bez cienia refleksji. Był trochę zły na siebie, że dał się nabrać. Z drugiej strony... Nie dawało mu to spokoju. Czy to była żywa istota? Sama powiedziała: “Nie żywa, świadoma”. Jak to możliwe? Ale nie była pora na to, by się nad tym głowić. Musiał się zebrać do kupy i uporządkować dane. Ofiary jak widać były konieczne, a co się stało to było nieuniknione. Tak działa strumień wypadkowy kolejnydh wydarzeń. Tak, musiał się tego trzymać. Teraz poczuł się lepiej. Udał się do toalety, by się obmyć ze szlamu i krwi. Gdy wyszedł, chyba czuł się już spokojniej, choć wciąż roztrzęsiony i w szoku.
- Gdzie Ink? - rzucił nagle do doktora.
Lloyda znalazł w czymś, co przywodziło na myśl gabinet szalonego łapiducha. Doktorek właśnie badał pozostałą bliźniaczkę, która wpadła chyba w jakiś stan katatoniczny - siedziała na stole operacyjnym i gapiła się w dal zza kurtyny blond włosów.
- Razem z Alice pojechał po swoje rzeczy - Lloyd spojrzał na zegarek - W sumie długo ich nie ma.
Minton dosyć mechanicznym, wyprutym z emocji tonem opowiedział o swoich refleksjach a propo chipu:
- Na chipie znalazłem ciekawe informacje. Okazuje się, że cały ten program z nanomaszynami nie jest sprawką rządu, lecz jakich rozłamowców. Rząd nie chciał podejmować ryzyka, więc potajemnie ruszyli z programem, tak sądzę. Planują wpuścić te nanomaszyny do ujęć wodnych. To nie jest takie hop siup, zwłaszcza że mają ograniczone zasoby ludzkie. Jednakże pomyślałem, że moglibyśmy zwrócić się do kogoś z władz z tym. Zapewne im też zależałoby na tym, by nie doszło do skażenia wód. W obecnej sytuacji gdy nasza drużyna się wykruszyła, możemy nie mieć wyjścia. Co o tym sądzisz, doktorze?
Lloyd przełknął nerwowo ślinę.
- A … rząd powiadasz? He, he … jasne. Czemu nie? - i zajął się Ciarą lub Loinnir. Pchnął ją lekko, a ona niemal bezwładnie opadła na łóżko.
- Coś cię niepokoi? Ah... Rozumiem. Byłeś superzłoczyńcą. Pewnie cię szukają. Ale teraz mają większe zmartwienie na głowie, więc powinni przystać na chwilowe zawieszenie broni - Minton był naiwny jak zawsze, ale przynajmniej szczery.
- Nie no, jak trzeba to trzeba - w jego głosie dało się słyszeć napięcie - Weź sprawdź w systemie gdzie są Ink i Alice. Batmobil ma lokalizator.
Bez zbędnego komentarza, Minton udał się do komputera i spróbował uruchomić lokalizator. Nie znał się, więc improwizował. Batmobil stał na Harlemie, w okolicach starej szkoły publcznej. Interfejs, z którego korzystał Minton miał wiele opcji. Była ikonka z mapą - którą kliknął, była ikonka z dżojstikiem, była ikonka z dwiema gadającymi buźkami i czerwona ikonka z napisem “boom”.
Poinformował Llyoda o położeniu pojazdu, kliknął potem w gadające buźki. Chciał skontaktować się teraz pilnie z Inkiem.
Odebrała Alice. Pięknie wyglądała a kierownicą batpojazdu.
- Zaraz będziemy ...
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline