Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2013, 17:33   #108
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zarubiev rozmówił się z Wujaszkiem i czym prędzej po powrocie do miasta, udał się do domu Wolfengerów. Kozak miał szczęście trafić Marit w ogrodzie przed domem. Ucieszył się, że nie będzie musiał tłumaczyć staremu gospodarzowi dlaczego chce wybrać się z kobietą na spacer.
Marit zgodziła się bez gadania. Wołodia pomógł jej wejść na grzbiet swego konia, po czym sam na niego wsiadł i pognał za miasto, lecz nie za daleko, co by nie narażać kobiety na widoki pomordowanych zwierzoludzi, czy co gorsza atak jakiejś zabłąkanej bestii. Rozmawiali długo o różnych rzeczach. Kobieta często się uśmiechała radując tym kozaka niezmiernie. Był zakochany w jej promienistym uśmiechu. Gdy wiatr zawiał trochę mocniej, poruszając jej długimi włosami, kozak czuł, że zapiera mu dech w piersi. W końcu jednak musieli wracać, co by nikt o Marit się nie martwił. Mężczyzna odwiózł niewiastę pod sam dworek Wolfengerów.
-Mam nadzijeję pani, że siję spotkamy zaś niebawem.- rzekł, po czym zdjął z głowy czapę i odjechał. Miał planowane spotkanie z Felixem i Matthiasem w karczmie, w sprawie wazy, którą skraść mieli Unterom.

~***~

Felix i Matthias, w trakcie zbierania informacji wśród ludzi, nie dowiedzieli się wiele więcej niż już wiedzieli. Ciężko było gadać z ludźmi tak, by nikt się nie dowiedział co planują, a przy tym nie uznał za podejrzane tego. Potwierdzili tylko to, że konflikt wewnętrzny dwóch rodów zwiększa również niepokój zwykłych ludzi w mieście. Oba rody prowadzą zażartą rywalizację, często przeradzającą się w uliczne bójki. A mieszkańcy bądź sympatyzowali z jedną z rodzin, bądź starali się pozostawać bezstronni. Nikt z mieszkańców nie opowiedział się tak zdecydowanie przeciw Unterom, by dać się do jakiejś niecnej akcji zwerbować. Paru żuli i mniejszych potencjalnych rzezimieszków, pewnie by mogła zaryzykować... Tylko też zależało jak. Raczej ludzie bali się ‘otwartej’ akcji, gdyż zemsta Untera, który mógł opłacić żołnierzy, straż, czy inną władzę,zdecydowanie przewyższała potencjalne korzyści. Szczególnie, że wiedzieli, że Unter ma dobry kontakt z Imperialnymi żołnierzami, którzy prócz miasteczka, chronią drwali idących na wycinkę lasu.

Dowiedzieli się jednak paru istotnych dla nich rzeczy. O rodzinie majordomusa i o tym gdzie mieszka. Miał trójka dzieci, choć niektórzy mówili, że drugie tyle nieślubnych. Dom rodzinny stał niedaleko rezydencji Untera. Wystawny nawet, więc i opłacany człek musiał być dobrze. Podobne informacje zdobyli także o paru innych osobach, pracujących u Untera. Z kilkoma nawet rozmawiali. Żadnej jednak nie zdecydowali się jak na razie włączyć w jakikolwiek plan.

Nim kompani zdecydowali się przejść do działań i ustalać najdrobniejsze szczegóły planu Wołodia postanowił zaproponować swój pomysł. -Słuchajta...- rzekł na tyle głośno by Felix i Matthias dobrze słyszeli, a postronni raczej nie.
-A co byśta powijedzijeli, jakby my mijast okradać spróbowali fortela takijego...- rzekł spoglądając towarzyszom głęboko w oczy -Jeden z nas -to do ustalenija- udałby siję do tych Unterów i oznajmijiłby że złota mu trza i wydać chce połówkę Wolfów. Da? Przygotowali by my wcześnijej, podrobijoną część od Wolfengerów, ale nijeco zmijenioną, w sensije, ze zmijenionymi ins... inskryp... inskrypcjiami psija jego mać!- wydusił z siebie trudne słowo -Nim tamci by siję pokapowaly, my by przepijisali zawartość połówki Unterów i wtedy można by było dzijałać. Szto powijecie?- uniósł brew. Miał nadzieję, że dość wyraźnie wytłumaczył swój pomysł.

Matthias rozejrzał się po karczmie konspiracyjnie, trochę jakby za bardzo bo Felix przewrócił oczyma drwiąco. ~ Widać skurkowany nie pierwszy raz takie rzeczy planuje. Pomyślał Matthias o Felixie, zganił się za głupie zachowanie i skoncentrował na słowach Wołodii. - Rację masz Wołodia, plan dobry, jeno kto taką wazę skopiuje, ja nie potrafię, bez obrazy ale i wy pewnie artystami nie jesteście, co? Trza by wciągnąć kogoś z zewnątrz, specjalistę co to nie tylko podróbkę zrobi doskonałą ale i postarzy takie cacko... nie artysty jeno fałszerza nam by trza było. Matthias zamówił kolejkę piwa i po łapczywym łyku kontynuował dalej. - Jakby co to wóz z sianem gotów, sznur naszykowany, kaptur i knebel też... majordomusa jest gdzie trzymać, mogę się tym zająć. Zorganizowałem też dla nas przebrania, płaszcze z kapturem i maski. Matthias jakby dumny z siebie rozsiadł się na krześle i pociągnął kolejny łyk browaru.

Kozak przytaknął rozmówcy lekko, po czym pogładził się dłonią po kilkudniowym zaroście -Trza nam brać pod uwagę, że kradzijeż połówki Unterów może wywołać zbrojny konflijikt w tym mijeścije. Untery zara do Wolfów polecą z mijeczami, bo kto inny skradłby im bezwartościjową dla obcych wazę? No nikt... A... Trza to tak zrobić, co by nikt nije podejrzewał Wolfów. A co byśta powijedzijeli, jakby my najpijerw okradli Wolfengerów? Potem porwijemy wazę od Unterów a za kilka dni oddamy całość Wolfom. Nijikt by ich nije podejrzewał, a w efekcije końcowym dostali by to co chcą.- uniósł lekko brew w oczekiwaniu na opinie kompanów.

- Dobry pomysł masz Wołodia... na mnie liczyć możesz. To całe pożyczenie majordomusa to może jeszcze poczekać, jeśli wogóle do niego dojdzie. Jednak trza by to tej samej nocy zrobić co Wolfenger obwieści swą kradzież, inaczej Unter swą wazę schowa. Psuć już nic nie chcę, ale jakby Untera okraść to zawsze więcej fantów wynieść można z jego domu, ta co by waza wśród innych skradzionych przedmiotów znikła. Matthias znów zbliżył swą twarz ku środkowi stołu.
-Proponujem tak. Ja ukraść Wolferom wazę mogę. Pomyślą, żem siję wkupił w ich łaski co by skraść wazę dla sijebije żeby skarb odzyskać. Wy okradnijecije Unterów. Zwalijicije wszystko na mnije, żem coś knuł. Ja z mijasta wyjadę na kilka dni i gdzijeś siję ukryję. Jak rody dojdą do porozumijenija, że zostały okradzijone, to może nawet ich to pogodzi a za jakiś czas w konspiracyji oddamy wazę Wolfom. Zyskamy nagrodę Wolfów a może i ich pogodzim. Ja już sije w mijeścije nie pokażę, co by podejrzeń nie wzbudzić. Ot mój plan.- wyjaśnił.

- Hmm, ciężka sprawa. Zamyślił się Matthias. - Jednak Wolfenger wazę nam dał i źle by wyglądało że nasi kompani dali się oszukać i że ludzie elektora złodzieja mieli w swej drużynie. Może lepiej żeby Wolfenger nagłośnił sprawę że okradziony został, sprawę straży miejsckiej zgłosił, w ten czas my wejdziemy do Unterów i jego wazę skubniemy? Unter nie rzuci podejrzeń na Ulricha bo ten u strażników pierwszy był. Matthias chciał znaleźć najlepsze wyjście, takie co to by jego kompanów w złym świetle nie stawiało, ale czy tak się dało? Kto to wie.
-Udawany gnijew, to udawany gnijew. Jeśli Wolf jest honorowym mężem, pewnijekijem nije będzije umijał dobrze grać wkurwijonego. A jak na prawdę siję go okradnije, to przynajmnijej nikt mu nije zarzuci, że udaje. Da.- wzruszył ramionami.
- Trafna uwaga. Sposobu nie było by racji Wołodii nie przyznać. - Ustalone zatem co i jak. Wołodia wazę weźmie i z miasta wyjedzie. Pytanie jednak pozostaje. Komu z naszych o tym powiedzieć możemy? Napomknął zafrasowany Matthias.

-Szczerze powijedzijawszy to tamtym powijerzyłbym swoją prawijicę. Da. Brać udzijału w tym nie muszą ale wijedzijeć mogą. Z drugijej strony jak wijedzijeć nije będą, to też będzije to bardzijej naturalne. “Wołodija?! Nasz kamrat?! Złodzijejem?!”- udawał Anzelma pół żartem.
- Ha ha ha. Zaśmiał się Matthias z naśladownictwa Wołdii. Jedno jest pewne, jeśli taką drogę obierzemy to przewin najmniej być musi, koniec z porawaniami i torturami. Wykradniemy wazę i tyle. Po wszystkim Wolfengerowi się plan wytłumaczy i on odpuści. Unter też do straży nie pójdzie bo i co powie, że mu ktoś starą, potłuczoną wazę ukradł? Do miasta Wołodia będziesz mógł wrócić po wszystkim, to raczej pewne.
-Jeśli wrócę, to Untery mogą siję domyślić, że to cały czas podstęp był i na nowo sprawę roztrząsnąć mogą.- zastanowił się. Wiedział, że plan, który proponuje skreśli jego ewentualną przyszłość z siostrzenicą Wolfengera.
-Jeśli już wrócę to nocą, w ukryciju, co by nije wijidzijeli mnije. Da. Nije ma co ryzykować.- machnął ręką.

Matthias trzasnął się otwartą ręką w czoło. - Tak, przecież jest jeszcze młoda Wolfengerówna... pewnyś Wołodia że chcesz to poświęcić, kto wie może będziesz musiał, może nie warto? Doptywał się Matthias.
-Udowodnijim Wolfowi, żeśmy nije tylko honorowe wojownijiki, ale i sprytne chłopy. Przechytrzym Unterów a nijenawijiścią do mnije ich może nawet zjednoczym. Wtedy Może Wolf wyda swoją sijostrzenicę za żonę mi. A może nije. Do stracenija nic nije mam.- rzekł ponuro -Ale jeśli siję to powijedzije, to udowodnim, że mądrze postępujem, da.-
- Zatem zgoda. Pokiwał w porozumieniu głową Matthias. -Sens to ma, kupy się trzyma. Poczekamy co Anzelm za wieści przyniesie. Jutro ludzie Untera będą już pośród drzew z elfami się dogadywać, może nie wrócą nawet, kto wie? Jeśli Wujaszek dobrych wieści nie przyniesie to plan mu przedstawimy i zaczynamy działać. Podkreślił Matthias.

-Rozumijem. Idę do Wolfów, pożegnam siję z Marijit. Aha... Pewnijikiem będą pytać, skąd żem wijedzijał gdzie waza u Unterów jest. Powijecije, żem was wypytywał o to, bo w ich dworku, żem nije gościł. Zwalta wszystko na mnije, co by was nije podejrzewali.- rzekł spokojnie.
- Dobra, a Anzelmowi powiemy już jak pierwsze emocje opadną, tak by wszyscy myśleli żeś czarną owcą jest w rzeczywistości. Dopowiedział Matthias.
Wołodia skinął głową, założył na głowę swoją futrzastą czapę, po czym wyszedł z karczmy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline