Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2013, 14:41   #22
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Mógł bardziej uważać. Co też strzeliło mu do łba, by postąpić tak nierozważnie, tak lekkomyślnie... tak inaczej niż zwykle? No cóż, popełnił błąd. Teraz musiał go naprawić. A to oznaczać mogło tylko jedno...
- Czy wiesz czym różni się śmierć maga od śmierci zwykłego człowieka? – Aleks zadał swoje standardowe pytanie, swoim standardowym, pozbawionym emocji głosem.
Nie liczył, że blondyn raczy prowadzić z nim konwersację. Przynajmniej w tej chwili.
Musiał sprowokować nieznajomego w odpowiedni sposób, tak by ten pokazał od razu pełnię swoich możliwości...
Wilk wyprostował przed sobą dłoń, z której bez żadnych gestów i słów wystrzeliła kula wody.
- Nie, ale mam nadzieje, że to jakiś żart informatyczny. - odparł, dosyć zgrabnym ruchem unikając lecącej kuli. Mimo to przeleciała ona całkiem blisko jego twarzy. Zaraz po tym wystrzelił kolejną błyskawice, także niegrzeszącą wielkością - celnością zresztą też nie, gdyż trafiła dosyć daleko od Aleksandra.
- A co śmierć ma wspólnego z żartami informatycznymi?
Zanosiło, się, że wrogi mag jest żartownisiem. Aleks nie lubił tego typu ludzi. Zawsze uważał, że tacy najlepiej prezentują się, będąc przywiązani do drutów wysokiego napięcia za swoje wnętrzności.
- Coś mi się widzi, że nie jesteś w formie. No, chyba że tam gdzie celujesz jest coś, co tylko ty potrafisz dostrzec. – po tych słowach na twarzy Wilka pojawił się lekki, lekceważący uśmiech, który jednak nie miał zbyt długo powodów, aby gościć na ustach Aleksandra. Kolejna błyskawica była celniejsza, powodując rane na prawym ramieniu. Poza tym, że zaklęcie zadziałało niczym dosyć gruba igła, która przeszła przez mięsień, to mistrz czuł jeszcze, że impulsy nerwowe nie dochodzą, tak łatwo jakby chciał, opóźniając czas reakcji tej kończyny.
Lekki grymas bólu pojawił się na twarzy Aleksa. Szybko jednak znikł zastąpiony przez lekceważący uśmiech.
- No muszę przyznać zabolało. Ale chyba nie chcesz powiedzieć, że to wszystko, na co cię stać? No to może teraz ja? – mówiąc to mag ukląkł, przykładając ręce do podłoża.
Kamienne filary zaczęły wystrzeliwać z dachu, zbliżając się do blondyna. Nie to jednak miało być jednak głównym atakiem. Głównym celem Wilka było wciągnięcie przeciwnika w bagno, gdy tylko ten stanie po wykonaniu uniku.
Czarodziej zaczął biec w kierunku swojego przeciwnika, jakby chcąc się spotkać twarzą w twarz z kolejnymi, wystrzeliwującymi z dachu, filarami. Cóż, jego życzenie się sprawdziło, gdyż jeden z filarów uderzył go, pozbawiając równowagi. Upadł na dach i jakby tego było mało, powierzchnia pod nim zaczęła się zmieniać w błoto.
Gdyby Aleksander miał zwyczaj uśmiechania się z zadowolenia, to teraz zapewne by się uśmiechnął. Niestety dla płci przeciwnej (jeśli prawdą było, że kobietą podobają się męskie uśmiechy) mag takiego zwyczaju nie miał. Zamiast tego wyprostował się i powoli zaczął zbliżać się w stronę przeciwnika. Bacznie przyglądał się powalonemu piorunomiotowi, będąc w każdej chwili gotowym na wykonanie uniku, wspomagając się trzymanym w zanadrzu zaklęciem. Wolnym ruchem sięgnął po swoje sztylety. Kształtem czy zdobieniami nie wyróżniały się spośród tego typu broni. To, co było w nich wyjątkowe to ostrza. Krwistoczerwone ostrza.
Zamierzał chociaż jeden z nich wbić z bliska w blondyna, lecz był też gotowy w razie kłopotów na rzucenie nimi.
Blondyn próbował się wydostać z błota, ale nie szło mu to szczególnie dobrze. Przede wszystkim znacząco się ubrudził. Aleksander znalazł się już całkiem blisko, kiedy nagle jego przeciwnik wykonał gwałtowny ruch. Na wszelki wypadek, cisnął jednym ze sztyletów. Chociaż blondyn dosłownie zniknął, to mistrz poczuł, jak do jego ciała trafia nieco energii życiowej. Drasnął go. Ale przeciwnik stał się niewidzialny, uciekł czy zrobił coś jeszcze innego?
Odpowiedź przyszła już po chwili, kiedy przeczucie kazało się Wilkowi uchylić. Cóż, jego przeczucie musiało wymienić zegarek, gdyż się spóźniło - poczuł, jak coś rozcina skórę na karku. Gdyby nie unik, prawdopodobnie byłby teraz martwy. Jednak ważniejsze jest to, że przeciwnik znalazł się tuż za nim.
Aleks zrobił dwie rzeczy naraz. Po pierwsze zamknął oczy. Jego nerwy skupiły się na przepływającym wokół powietrzem. Liczył, że w taki sposób wspomoże to, co miał zamiar dalej wykonać. Lekko poruszył dłonią, zmuszając powietrze w miejscu gdzie przypuszczalnie powinna znajdować się głowa blondyna do falowania.
Przeciwnik jednak uciekł. Kiedy Aleksander obrócił się w jego stronę, zauważył, że przemieścił się on o kilkanaście metrów w czasie bliskim jednej sekundy. Na jego twarzy widniał lekki uśmiech.
- No muszę przyznać szybki jesteś. – Aleksander schował trzymany w dłoni sztylet – Ale zapewniam cię, że przed tym nie uciekniesz.
Mag wyciągnął przed siebie obie ręce. W jego dłoniach zaczęły formować się kule wody. Wilk wykonał kilka improwizowanych gestów, zamachów i skłonów. Ostatecznie połączył wodę i wystrzelił ją w postaci jednej dużej kuli...
Wszystko to miało odwrócić uwagę blondyna od prawdziwych zamiarów Aleksa. Mężczyzna w czasie swoich popisów zamknął się w kokonie z powietrzem. Podobny kokon, lecz pozbawiony powietrza starał się utworzyć wokół dachu.
Oba wodne pociski drasnęły mężczyzne, który przechodził do biegu. Nie były one w stanie wyprowadzić go z równowagi ani nawet zbytnio opóźnić. Odwrócenie uwagi nie było tak skuteczne, jakby Aleks pragnął, ale wciąż miał sporo czasu. Cóż, tak mógł sądzić do chwili, kiedy blondyn w jednej minisekundzie przemknął kilka metrów, pojawiając się tuż przed nim. Kolejny atak wykonany dłonią, którą traktował niczym sztylet, tym razem został uniknięty, jednak opóźniło to próby odessania powietrza.
<style type="text/css">P { margin-bottom: 0.21cm; }</style> Aleks wiedział, że pozostanie na dachu, w obecnych warunkach nie byłoby najlepszym pomysłem. Musiał wykonać taktyczny odwrót i zaczaić się na przeciwnika na niższej kondygnacji budynku. Wcześniej jednak musiał odzyskać swój sztylet, a to oznaczało, że musiał opuścić dach miejscem, w którym według pierwotnego planu miał być uwięziony blondyn. Wilk porzucił odsysanie powietrza. Zamiast tego zaczął biec, jednocześnie tworząc w losowo przez siebie wybranych miejscach kolumny w celu utrudnienia przeciwnikowi ataku.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline