Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2013, 23:11   #18
Yaneks
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Karczmarz Krępy przysiadł się do stolika jakby od niechcenia. Każdy, kto przyjrzałby się niepozornej sytuacji zauważyłby, że słowa krasnoluda wywarły na nim dziwne wrażenie. Usiadł niby ochoczo, ale jednak z oporem, nie dając po sobie poznać czy się wystraszył, czy raczej ucieszył tym, że ktoś zaprasza go do ławy na gawędę.
- Dużo wam nie powiem, mości krasnoludzie. Tyle co wszyscy wiedzą tyle i jo wiem. - zaczął rzeczowo, drapiąc się za karkiem i mrużąc oczy - Żona dowódcy straży, ważna persona. Nikt tu o niej ci źle nie powie. Ludzie się bojo, ponoć strasznie jej z oczu patrzy, ale trza przyznać, że z jej kupra całkiem... - karczmarz rozmarzył się na chwilę, ale morderczy wzrok zaciekawionego khazada w mig wrócił go na ziemię. Podrapał się ponownie za karkiem i przysunął bliżej krasnoluda - Ten strażnik, dowódca, to dla tej Veroniki swojo żonę uprzednio zostawił. Zobaczcie, mości krasnoludzie, dowódca prawie pięćdziesiot wiosen na karku i żone zostawia? Bidulka zasnęła rok temu i od tamtej pory pan snu nad nio czuwa po wszy czas. A ten drań jeden się zbratał z jakoś młódko, co teraz panoszy się po mieście i rozkazy ino wydaje. Ale wiecie, mości krasnoludzie, to tak między nami. - teraz Krępy, mimo twardego, zdecydowanego wyrazu twarzy trochę się wystraszył. Już miał kontynuować, gdy do karczmy weszło dwóch strażników w pełnym rynsztunku. - No to pogadalim, pany moje. Przyjdźcie jutro, za tego złotnika rozpytam tam i ów, może jako lepiej się wam odwdzięczę.
Karczmarz odszedł od stołu, by zagadnąć do strażników. Rozmawiali przez kilka chwil, wzrok gwardzistów omiótł kilka razy całą izbę, na nikim nie zatrzymując się zbyt długo. Krępy znowu podrapał się po karku, po czym podał strażnikom dwa dzbany browaru. Ci, nie płacąc, przeszli do drugiego pomieszczenia. Spojrzeli z niechęcią na Hansa i Helvgrima. Widocznie wieści o aferze pod bramą rozeszły się już po strażnikach w mieście.
Przez resztę wieczoru Krępy rozmawiał kilkukrotnie z różnymi, przeważnie podejrzanymi, osobnikami.

Hans
Informacje od Krępego nie były zbyt przydatne. No ale, w końcu, nie Ty za nie płaciłeś, więc nie byłeś tym zbytnio zmartwiony. Przynajmniej karczmarz podzielał Twoje zdanie co do urody pani Veroniki. Zaciekawiło Cię ciągłe drapanie się karczmarza po karku. Po momencie przypomniałeś sobie, że w złodziejskim żargonie oznacza to "odkryli nas, uciekamy". Nie mogłeś nijak skojarzyć znaczenia tego gestu z zachowaniem i informacjami uzyskanymi od Krępego, więc na tą chwilę uznałeś, że Krępy ma po prostu taki nawyk, albo wyjątkowo podłego pryszcza na karku.

Helvgrim
Karczmarz nie powiedział Ci nic, co mogło by Cię zaskoczyć. W dodatku ciągle zbaczał z tematu, ciągle jego myśli wchodziły coraz głębiej w zacną dupę pani Veroniki. [i]Impertynent[/b] - pomyślałeś. Gdy wstał, Twoje serce zaczęło pulsować szybciej. A moja korona?! No ale w końcu dodał, że spróbuje dowiedzieć się czegoś od znajomków, co też czynił przez resztę wieczoru. Może jeszcze pieniążek na coś się przyda?

Rondelek
Starzec urwał w połowie zdania, gdy odszedłeś żwawym krokiem w stronę dwóch pań idących przez miasto.
Było już prawie ciemno, więc musiałeś trzymać się w miarę blisko, żeby nie zgubić dwóch postaci w gąszczu innych. Na szczęście nic nie wskazywało na to, żeby Cię zauważono. Po kilku minutach musiałeś nieco oddalić się, bo dwie panienki były jedynymi postaciami w kolejnych zaułkach, do których wchodziliście. Zdawało Ci się, że w jednej chwili jedna z nich wrzuciła coś do jednej ze zniszczonych beczek stojących przy drodze. W pewnym momencie zorientowałeś się, że nie będzie tak łatwo wrócić. Grunheim było większe, niż się wydawało.
- Nie wolno ci tak po prostu...
- Nie teraz. Później.
Usłyszałeś krótki "dialog" między dwiema paniami, jednak nie byłeś w stanie stwierdzić, która powiedziała które słowa.
W pewnej chwili kobiety weszły do drzwi, najwyraźniej tylnych drzwi, jakiegoś budynku. Uliczka była rzecz jasna nieoświetlona, a w dodatku wiszący nad drzwiami nieduży szyld był nadpalony i złamany, nie mogłeś więc zobaczyć, co to za miejsce. Ze środka dobiegał gwar rozmów. Ucichł, gdy drzwi, głośno skrzypiąc, zamknęły się za paniami. Szczęśliwie dla Ciebie, nadal pozostały niezamknięte na klucz.
 
Yaneks jest offline