Sen. Pragnął go tak bardzo ale ciągle coś go przebudzało. W głowie mu szumiało tysiącem oceanów, a ból przeszywał jego ciało. Wstał od stołu zataczając się. Ruszył powoli, wręcz nieśmiało w kierunku drzwi wyjściowych. Pierwsze kroki były ociężałe, jakby stawiał je po raz pierwszy w życiu. Kolejne również nie były pełne gracji lecz żak w końcu dotarł do drzwi. Zimne powietrze uderzyło go w twarz a jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Przyjemny. Uśmiechnął się. Zwierzoludzie. Wzruszył ramionami i skierował swoje kroki ku jakieś wieży. Miecz miał przy sobie. Na szczęście. Zatrzymał się nagle.
Zwierzoludzie!!!!!! Dotarło do niego nagle. Zaczął myśleć. Zaczął się jakby...bać. Nie to nie był strach. To było...coś dziwnego. Ruszył dalej. Chciał zobaczyć z czym dokładnie przyjdzie mu się zmierzyć.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |