Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2013, 22:51   #77
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Charlotte, Sean i Damien

Dojechaliście na lotnisko, bez większych przeszkód. Chociaż dobrze wiedzieliście, że to już lada moment nadlecą samoloty i zmiotą wszystko z powierzchni ziemi. Akurat wrócił helikopter, który zabrał ludzi z uwięzionych gdzieniegdzie miejsc.
Ciężarówki. Wielkie wojskowe pojazdy, ustawione w kolumnie szybko wypełniały się ludźmi uratowanymi przed napalmem, który jak się okazało musiał spaść szybciej. Dowódca sam nie wiedział dlaczego, ale to przez zombi które wdarły się na płytę lotniska odrzutowce musiały wystartować wcześniej. Nie było czasu do stracenia, czas uciekał nieubłaganie. Można było powiedzieć, że lada chwila miasto spłonie do fundamentów…
Konwój ruszył ociężale kierując się do bazy wojskowej w Teksasie.

Katrin Croft i Howard Chandler

Każde oddzielnie, ale z już dawno wydanym przez los wyrokiem brnęliście w miasto. Unikaliście masy truposzy, co nie było trudne jeśli chodziło się kanałami czy też dachami. Zombi ściśle oblegało szpital i wejście zabarykadowanym frontem było nie możliwe.
W szpitalu byli ludzie. Biedni i głodni. Niektórzy ciężko chorzy, leki dawno się skończyły. W dodatku dolne poziomy zalegały zwłoki tych, którzy zmarli właśnie z braku medykamentów. Nawet nikt nie spojrzał na Howarda, a tym bardziej na Katrin. Ludzie byli wypaleni, puści, bez nadziei. Czekali na śmierć.

Charlotte, Sean i Damien

Konwój oddalił się od miasta na tyle, aby być poza zasięgiem bomb. Wysoko na niebie, majaczyły szybko zbliżające się sylwetki, a kiedy samoloty przeleciały wam nad głowami, w tym samym czasie praktycznie usłyszeliście odgłos silników odrzutowych.

Katrin Croft i Howard Chandler

Byliście zawiedzeni tym, co zastaliście. Na tyle, że o mało nie w wybiegliście ze szpitala z krzykiem i płaczem. Nie było tu praktycznie nic. Nic prócz…
Los sprawił, że Katrin znalazła ojca, a Howard córkę. Oboje byli wygłodzeni i w fatalnym stanie. Lecz poznali swoich bliskich. Jak się było można domyślić, ojciec Katrin zaopiekował się córką Howarda. Cóż, sama nie przetrwała by wśród tych ludzi, z martwymi duszami. I wtedy to nastąpiło…
Wybuchy. Potworne wybuchy, odgłos ognia i ta jasność za oknami. To okropne gorąco, które poczuliście na sobie i które wraz z szybami wdarło się do środka pomieszczenia wraz z ogniem, który was pochłonął, tak samo jak to zrobił z całym budynkiem szpitala miejskiego.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline